Kopalnia "Mysłowice-Wesoła", fot. PAP/Andrzej Grygiel
Kopalnia "Mysłowice-Wesoła", fot. PAP/Andrzej Grygiel

Wypadek w kopalni Mysłowice-Wesoła. Rannych jest 9 górników

Redakcja Redakcja Wypadki Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

W nocy w kopalni Mysłowice-Wesoła doszło do silnego wstrząsu. 9 górników odniosło niegroźne obrażenia. Rejon, gdzie doszło do wypadku został wyłączony z eksploatacji. Gdy pozwolą na to warunki bezpieczeństwa, odbędzie się tam wizja lokalna.

W chwili wstrząsu, krótko przed trzecią nad ranem, w zagrożonym rejonie pracowało 30 górników, którzy przebywali 665 m pod ziemią, ok. 25 m przed frontem ściany wydobywczej. Górnicy wykonywali wtedy prace konserwacyjne, a nie wydobywcze. Po wstrząsie wszyscy o własnych siłach wyjechali na powierzchnię.

Początkowo siedmiu górników zgłosiło, że zostali poszkodowani - są to głównie tzw. urazy komunikacyjne (stłuczenia, otarcia lub zwichnięcia). Trafili do szpitali w Katowicach, Tychach, Mysłowicach i Sosnowcu. W tym ostatnim mieście znajduje się górnik, którego obrażenia oceniono jako poważniejsze; doznał prawdopodobnie urazu głowy i żeber. Potem obrażenia zgłosiło jeszcze dwóch górników, którzy doznali ogólnych potłuczeń, ale nie są one zagrażające życiu lub zdrowiu.

Na razie nie wiadomo, jak duże szkody w podziemnych wyrobiskach mógł spowodować wstrząs. Aby to sprawdzić, w rejonie wstrząsu odbędzie się wizja lokalna. Prawdopodobnie zostanie przeprowadzona jeszcze dziś. Pozostała część kopalni pracuje normalnie. Wyłączona z ruchu jest tylko jedna z kilku ścian wydobywczych.

Jeżeli okaże się, że w wyrobiskach nastąpiły deformacje lub innego typu uszkodzenia, wstrząs zostanie zakwalifikowany jako tąpnięcie. Na razie nie ma zgłoszeń o ewentualnych uszkodzeniach na powierzchni, choć nocny wstrząs odczuli mieszkańcy Mysłowic, Sosnowca i Katowic.

W tej kopalni 6 października 2014 r. doszło do tragedii. W rejonie ściany 560 w pokładzie 510, 665 metrów pod ziemią, zapalił się metan. Zginęło wtedy 5 górników, a 30 zostało poszkodowanych. Niektórzy bardzo ciężko, zostali poparzeni.

Dzień wcześniej w rejonie zrobów ściany 560 wybuchł pożar endogeniczny. Pomimo tego, następnego dnia postanowiono kontynuować roboty eksploatacyjne. Nie rozpoczęto także właściwej akcji przeciwpożarowej. Nikt nie poinformował także górników o wzroście zagrożenia pożarowego w rejonie ściany 560. W strefie zagrożenia znajdowało się wówczas 37 górników.

Akcja ratownicza była bardzo utrudniona. Nie można się było dostać do ciał górników. Ostatniego wydobyto na powierzchnię 18 października. Sprawą zajmowała się Komisja Wyższego Urzędu Górniczego, która wykazała szereg nieprawidłowości w kopalni. Śledztwo w sprawie zbiorowego wypadku prowadzi również Prokuratura Okręgowa w Katowicach.

źródło  PAP, dziennikzachodni.pl
ja

Zobacz także:

Co się stało w Mysłowicach w 2014 roku?

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.





Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości