Kamil Stoch ściska Stefana Hulę, fot. PAP/EPA/CHRISTIAN BRUNA
Kamil Stoch ściska Stefana Hulę, fot. PAP/EPA/CHRISTIAN BRUNA

Wielkie rozczarowanie w Pjongczang 2018 - bez medali w skokach narciarskich

Redakcja Redakcja Olimpiady Obserwuj temat Obserwuj notkę 54

O ogromnym pechu mogą mówić polscy skoczkowie narciarscy w konkursie skoków narciarskich w Pjongczangu na obiekcie normalnym. Kamil Stoch i Stefan Hula, którzy prowadzili po pierwszej serii, zajęli miejsca tuż za podium. Adam Małysz był wściekły.

Polacy zajęli odpowiednio czwarte i piąte miejsce. Pierwszy z trzech olimpijskich konkursów w Korei wygrał Niemiec Andreas Wellinger. Drugie miejsce zajął Norweg Johann Andre Forfang, a trzecie jego rodak Robert Johansson, który awansował z 10. pozycji na półmetku.


Po pierwszej serii niespodziewanym liderem był Hula, a Stoch zajmował drugie miejsce. W drugiej jednak Stoch trafił na słabszy niż rywale wiatr i ostatecznie do podium zabrakło mu zaledwie 0,4 pkt. Natomiast w przypadku Huli aparatura uznała, że ma bardzo korzystne warunki i odjęto mu 18,2 pkt - najwięcej ze skaczących w końcówce zawodników. Ostatecznie zabrakło mu 0,9 okt do podium. Na 19. miejscu rywalizację zakończył Maciej Kot, a Dawid Kubacki nie zakwalifikował się do finału. Oprócz Polaków, rozczarowany może być także wicelider Pucharu Świata Niemiec Richard Freitag, który był dziewiąty.


Warunki konkursu były bardzo trudne, a wiatr powodował, że niektórzy zawodnicy kilkakrotnie musieli zasiadać na belce startowej. Adam Małysz nie krył rozczarowania: - Tak krzywdzący konkurs nie powinien mieć miejsca. Można go było przełożyć, bo przed rywalizacją na dużej skoczni są trzy dni. To jest walka o medale olimpijskie. Czekasz na nią cztery lata, a tu ma potem taki przebieg - powiedział.

Według Małysza skrzywdzono Hulę, odejmując mu tyle punktów. Powiedział to w dosadnych słowach: - Byłem przekonany, że ten medal jest. Komu jak komu, ale Stefanowi się ten medal należał! Za jego wytrwałość, cierpliwość i walkę do końca. Nie da się tego inaczej opisać i wiem, że będziecie dawać tytuły, ale można się teraz wkur... porządnie i na górze rozpierdzielić ich wszystkich i tyle! No co mam więcej powiedzieć?! – skomentował w rozmowie z interia.pl.

Czterokrotny medalista olimpijski, a obecnie dyrektor ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w PZN ma nadzieję, że sędziowie wyciągną wnioski z tych zawodów. - Oby to zrobili, bo zdecydowanie za mało reagowano na długie skoki słabszych zawodników. Gdyby trafił na nie Kamil, to chyba przeskoczyłby obiekt - zwrócił uwagę.

Rozczarowania nie krył też Kamil Stoch. - Jestem rozczarowany trochę, bardzo mi żal. Zabrakło dosłownie odrobinkę, ale też mam świadomość, że świat się nie skończył. Przed nami wciąż jeszcze dwa konkursy. To co się dziś stało to już historia, której nie zmienię - powiedział nasz najlepszy skoczek. Stoch w drugiej próbie miał wyjątkowego pecha. Z ponad dwudziestu czołowych zawodników trafił na najsłabsze podmuchy wiatru.

- Byłem pewny, że Stefan sięgnie po srebro. Nie wiem jak te punkty zostały policzone, bo nie miał aż tak korzystnych warunków. Na temat słuszności przeprowadzenia zawodów w taką pogodę i postawy sędziów nie będę się wypowiadał. Nie zmienię tego i nie chcę o tym dyskutować - Stoch nie chciał komentować dłużej konkursu.

Natomiast Stefan Hula do wyniku podszedł ze spokojem: - Było blisko, ale co zrobić? Piąte miejsce i tak jest wspaniałe. Jest dla mnie wielkim sukcesem. Była szansa na więcej, ale akceptuję to co ostatecznie mam. Będę walczył dalej - powiedział.

Mówił, że podczas skoku nie czuł tego wiatru, za który odjęto mu tyle punktów. Pytany, co czuje, stwierdził, że nie jest ani zły, ani rozczarowany. - Po prostu to przetrawię. To jest dla mnie naprawdę bardzo dobry czas. Ten wynik pokazuje, że jestem w bardzo dobrej dyspozycji. Detale zaważyły, że tak się to skończyło - ocenił.

Hula nie wytrzymał presji? "Widać, że troszeczkę ścięło Stefankowi nogi na progu" - komentarz Jana Szturca (Agencja TVN/x-news).


Na trybunach obecny był prezydent Andrzej Duda wraz z małżonką Agatą Kornhauser-Dudą.


Za tydzień, 17 lutego rywalizacja przeniesie się na duży obiekt, gdzie rozegrany zostanie konkurs indywidualny. Dwa dni później na tej samej skoczni zmierzą się drużyny. Czy Polacy staną na podium?

- Bywały już takie konkursy i pewnie ten nie będzie ostatnim, pod kątem pogodowym i wynikowym. Nam zabrakło niewiele. Mieliśmy trochę pecha i popełniliśmy może drobne błędy. W wiosce olimpijskiej dokonamy analizy tych prób. Teraz patrzymy już w przyszłość. Do boju! - powiedział Kamil Stoch.

Zobacz terminarz startów Polaków w Pjongczang 2018

źródło: PAP

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.





Komentarze

Inne tematy w dziale Sport