Donald Tusk, lider KO. Fot. PAP/Marian Zubrzycki
Donald Tusk, lider KO. Fot. PAP/Marian Zubrzycki

Tusk nie będzie premierem. To już pewne

Rafał Woś Rafał Woś Rafał Woś Obserwuj temat Obserwuj notkę 125
Pola Matysiak z Partii Razem powiedziała prawdę. Donald Tusk nie zostanie szefem rządu po jesiennych wyborach parlamentarnych.

Słowa posłanki Razem odbiły się w ostatnich dniach szerokim echem. Również dlatego, że były potem pomniejszane i relatywizowane przez innych polityków opozycji. Przekaz został ostatecznie wycyzelowany na bezpiecznym „najpierw wygrajmy wybory, a kwestie personalne będziemy omawiać potem”. 

Nie zmiana to jednak faktu, że pytanie podniesione przez Matysiak jest ciekawe. A nawet zasadne. Gdybym był na przykład wyborcą Lewicy (a zwłaszcza Partii Razem), bardzo by mnie interesowało, czy po wyborach 2023 roku moja partia wejdzie do gabinetu kierowanego przez Donalda Tuska. Czyli tego samego polityka, którego rządy doprowadziły do samego powstania… Partii Razem. Czyli ugrupowania zrodzonego z ostrej niezgody na neoliberalny charakter III RP sprzed roku 2015. 

Dlaczego nie Tusk

Im bardziej jednak liderzy partii opozycyjnych nabrali w temacie „trzeciej kadencji Tuska” wody w usta, tym bardziej wydaje się, że PDT szefem rządu jednak nie zostanie. I to z kilku powodów:

Po pierwsze, rząd antyPiSu będzie mógł zostać utworzony wyłącznie na zasadzie bardzo szerokiej koalicji. KO plus Lewica plus Polska 2050 plus PSL (jeśli wejdzie do Sejmu). A i nawet wtedy może zaistnieć konieczność tolerowania takiego mniejszościowego rządu przez cichego koalicjanta czyli Konfederację. Będzie to rząd „wiecznie negocjujący”. Podobny bardziej do chybotliwych mariaży gabinetowych znanych z początków polskiej demokracji. Tusk do takiego rozwiązania nie będzie pasował. Również dlatego, że nigdy nie był politykiem w stylu „ojca narodu” albo „moderatora dyskusji”.

Po drugie, trudno sobie też wyobrazić, by ten szeroki wachlarz koalicjantów dobrowolnie oddał przywództwo Tuskowi. I nie chodzi nawet o osobiste ambicje tego czy owego. Raczej o zachowanie politycznej suwerenności swojego własnego ugrupowania. Przynajmniej w oczach wyborców. Nie po to przez ostatnie pół roku Lewica i Hołownia pokazywali światu jak bardzo nie chcą wspólnej listy, by teraz ustawić się w równym szeregu pod batutą króla Donalda. No chyba, że planem będzie szybki rząd na czele ze zderzakiem i wyborcza dogrywka po pół roku (zanim odstawiony od władzy PiS zdąży się przegrupować). Zakładam jednak, że raz zdobytej władzy dzisiejsza opozycja nie będzie chciała tak łatwo się pozbyć.  


Tusk jest kwestionowany jako lider 

Po trzecie, panowanie Tuska wewnątrz KO też nie jest niekwestionowane. Owszem, byłemu premierowi trzeba oddać, że przywrócił partii wiarę we własne siły po niezbyt udanych eksperymentach z "liderszipem" Schetyny albo Budki. Ale nie zmienia to faktu, że w czasie nieobecności Tuska (lata 2014-2021) do głosu doszło w Platformie młodsze pokolenie (urodzeni w latach 70). Ich „powrót ojca z delegacji” cofnął o parę lat. Można się spodziewać, że jakaś forma odbicia utraconych przyczółków musi nastąpić. Kwestia obsady fotela premiera po jesiennych wyborach to znakomita okazja do takiego posłania Tuska na „zasłużoną emeryturę”. 

Po czwarte, scenariusz „Tusk zrobił swoje, Tusk może odejść” wydaje się być na rękę wszystkim uczestnikom szerokiej antyPiSowskiej koalicji. Tego różnokolorowego mariażu i tak nic (poza antyPiSizmem) łączyć nie będzie. Uczynienie z takiego „Tuskobójstwa” jej symbolicznego aktu założycielskiego wydaje się w tej sytuacji pociągającym posunięciem. Nic tak nie łączy jak intryga przypieczętowana wspólnie przelaną krwią. Choćby i w znaczeniu symbolicznym. 

Plany Tuska na przyszłość 

A może i będzie to na rękę samemu Tuskowi? Może otworzy mu to drogę do Pałacu Prezydenckiego w roku 2025? Kiedyś już (2005) próbował. A i już wtedy mówiło się, że nie jest to polityk, który uwielbia się przepracowywać. 

Tak czy inaczej Tusk premierem już nie będzie.

PS. Kto zostanie więc szefem antyPiSowskiego rządu? Piszcie w komentarzach o waszych typach. Ja stawiam na Cezarego Tomczyka. Ale nie miejcie do mnie żalu, jeśli się pomylę. Ten wyścig dopiero przed nami. 

Rafał Woś

Rafał Woś
Dziennikarz Salon24 Rafał Woś
Nowości od autora

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka