10milionów 10milionów
251
BLOG

Mandela: W co gra Putin?

10milionów 10milionów Polityka Obserwuj notkę 1

Nie ulega wątpliwości, że prowadzona umiejętnie rosyjska polityka zagraniczna w zeszłym roku wydatnie wzmocniła międzynarodową pozycje Kremla, czyniąc – zdaniem wielu komentatorów – Putina głównym rozgrywającym w kwestiach geopolitycznych wykraczających daleko poza Europę. Sposób w jaki rosyjski przywódca rozstawił po kątach prezydenta Obamę przy okazji konfliktu w Syrii oraz unijnych dyplomatów w starciu o Ukrainę był niezwykle widowiskowy. Jeśliby dodać do tego energiczne, choć znacznie bardziej zakulisowe działania mające na celu rozciągnięcie wpływów na Bliski Wschód, można było odnieść wrażenie, że Rosja powoli odzyskuje dawną pozycję w polityce światowej, zdefraudowaną w czasach jelcynowskiej smuty.

Jedyną rysą na tym obrazie były serie zamachów jakie przetoczyły się przez Wołgograd i znajdujące się w bezpośredniej bliskości niespokojnego Kaukazu rejony kraju. Jednakże na początku tego roku wraz z informacjami o śmierci Doku Umarowa – jednego z głównych przywódców islamskich terrorystów, wydawało się, że także i ten problem zostanie rozwiązany przed Zimowymi Igrzyskami w Soczi. Impreza, która swoimi kosztami przebiła wszystkie dotychczasowe olimpiady zimowe razem wzięte jest podobno oczkiem w głowie rosyjskiego prezydenta. Nic dziwnego z resztą. Umiejętnie wykorzystana medialnie i propagandowo daje bowiem możliwość zaprezentowania potęgi państwa Putina, co idealnie pokrywa się z jego wizją budowania Rosji silnej i imperialnej.

Czy rozpad Ukrainy, niosący ryzyko nawet wojny domowej na zaledwie kilka tygodni przed Igrzyskami w Soczi jest, wiec w jakikolwiek sposób na rękę gospodarzowi Kremla? Politycznie jak najbardziej tak. Daje możliwość przejęcia uprzemysłowionych i bogatych w surowce wschodnich regionów kraju oraz decydującego o kontroli nad Morzem Czarnym lotniskowcaw postaci Półwyspu Krymskiego. Niemniej jednak koszty wizerunkowe wsparcia jakie Rosjanie okazują skompromitowanemu Janukowyczowi mogą okazać się niezwykle wysokie, zwłaszcza w kontekście zimowej olimpiady. W zasadzie już są. Wystarczy dobrze wsłuchać się w ton komunikatów płynących z Moskwy, aby zrozumieć w jaki sposób traktuje ona konflikt ukraiński:

(…) wszelkie decyzje podejmowane w Kijowie są decyzjami suwerennymi, podejmowanymi przez władze tego kraju w ramach demokratycznych procesów. Jesteśmy przekonani, że kierownictwo Ukrainy doskonale wie co robi.

- Dmitryj Pieskow, sekretarz prasowy prezydenta Putina

Kwestią istotną rozważenia jest więc czy Rosjanie rzeczywiście w jakiś sposób inspirują Janukowycza do eskalacji konfliktu czy też sami jedynie reagują na rozwój wydarzeń, który wymknął się spod kontroli. Jeżeli w grę wchodziłaby pierwsza z opcji mielibyśmy do czynienia z dążeniami jasno ukierunkowanymi na rozpad państwa ukraińskiego tylko jak cały czas podkreślam czas tego typu akcji wydaje się być dla Kremla wybitnie niesprzyjający.

Albo więc płonący Kijów to scenariusz, którego nikt do końca nie przewidział (w co nie uwierzę ze względu na fakt, że działania Prawego Sektorato nie pierwsze wydarzenie mające charakter szytej grubymi nićmi prowokacji)  albo Igrzyska w Soczi i dobra atmosfera wokół nich, na której tak zależało Putinowi przestały być w tej chwili istotne.

Co więc może być istotniejsze od imprezy, na którą przeznaczono już według CNN Money 50 miliardówdolarów?

Jedno jest pewne. Musimy bacznie przyglądać się rozwojowi wypadków za naszą wschodnią granicą, bo ważą się tam także kwestie naszego bezpieczeństwa w perspektywie najbliższej przyszłości. Powinniśmy moralnie wspierać liderów opozycyjnych w ich dążeniach do powstrzymania rozlewu krwi. Jednakże jakiekolwiek polityczne poparcie dla nich (w dalszej perspektywie) w pierwszej kolejności należałoby uzależnić od zmarginalizowania wpływów pogrobowcówUPA. Biorąc pod uwagę możliwy scenariusz rozpadu Ukrainy i powstania jakiegoś tworu politycznego na antyrosyjskich terytoriach zachodnich nasza racja stanu wymaga, aby był to twór nam przyjazny, a nie współrządzony przez ludzi, wierzących, że Polska powinna kończyć się na Sanie.

Przemysław Mandela, redaktor naczelny portalu 10milionow.pl
10milionów
O mnie 10milionów

Portal 10milionow.pl gromadzi ludzi dla których sprawy Ojczyzny nie są obojętne, którzy interesują się historią najnowszą Polski i chcą wyciągać z niej wnioski oraz czują się odpowiedzialni za swój Kraj i jego obywateli. Jest to też miejsce, gdzie na nowo spotkają się ludzie opozycji demokratycznej z czasów PRL. Mamy nadzieję, że te „spotkania po latach“ przywołają wiele wspomnień, a ich utrwalenie na portalu uchroni je od zapomnienia. Portal 10milionow.pl nie jest projektem, który po raz kolejny wyróżni tylko liderów i przywódców opozycyjnych - to portal dla uczestników opozycji i organizacji podziemnych, którzy często anonimowo i bez rozgłosu, bohatersko walczyli o wolną Polskę. Utrwalając pamięć o tych wyjątkowych ludziach i wydarzeniach chcemy także pokazać, że wolność po roku 1989 nie byłaby możliwa właśnie bez tych milionów indywidualnych aktów patriotyzmu. Chcemy, by portal miał również charakter edukacyjny - planujemy szereg działań, które będą młodym pokoleniom przybliżać trudne wydarzenia z najnowszej historii Polski. Chcemy kontynuować tę sztafetę pokoleń, którą przed nami prowadziły pokolenia Polskiego Państwa Podziemnego, a później pokolenie "Solidarności".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka