Ludzkie szczęście cieszy, raduje. Natomiast nieszczęście nie powinno raczej nikomu sprawiać satysfakcji, ale w tym jednostkowym incydencie pozwala optymistyczniej spoglądać w przyszłość.
Wydarzeniem bez precedensu jest fotka z sopockiego Molo i ananos: kup „gazetę” a kawa będzie gratis. Nie chcemy dziś epatować nazwiskami, tytułem już nie gazety ale organu przyszłej partii. Też wiadomo powszechnie o jakim ugrupowaniu myślimy.
Albowiem ponieważ, że partyjny biuletyn postawił krzyżyk na schetynowej formacji i poparł jednoznacznie twór, który z natury rzeczy skazany jest na klęskę. Pokazał jasno, że potencjał intelektualny twórców od „gazety” tonie. Widowiskowo. I chwytem marketingowym z kawą za darmochę, złapał się brzytwy.
Autorzy szatańskiego odwracania pojęć dobiegli do kresu swojej drogi. Wyrósł mur i nawet nie ma gdzie zawrócić. Wiele lat sączenia „europejskości” jako jedynego antidotum na polskie kompleksy, spowodowało reakcję organizmu powodującego odruch wymiotny.
I jeszcze jedno. Od samego początku z rzetelnym warsztatem dziennikarskim nigdy ta „gazeta” nie miała wiele wspólnego. Od zawsze była propagandową tubą „salónu” z wiadomym skutkiem. I tyle. Szkoda czasu. Dotąd nigdy nie kupiłem nawet jednego egzemplarza a jak kiedyś w pociągu pasażer zaproponował wymianę, to uprzejmie podziękowałem za fatygę.
Marketingowa zagrywka z kawą, to nic innego jak powszechna praktyka angielskich marketów. „Kup dwa opakowania a trzecie dostaniesz gratis”!
Tak sobie myślimy, że gdyby nawet Wroński z Kurskim gratisowo dodawali do jednego egzemplarza atrakcyjną dziewczynę w kostiumie kąpielowym na godzinę. W ramach intelektualnego tete a tete. To znaczy dla spaceru molem do końca i z powrotem, to też byśmy podziękowaliśmy. Za daleko i za długo. Optymistyczny akcent z upadkiem biuletynu krzepi, tak samo jak ten ze stalinowskim pałacem kultury, który i tak kiedyś ktoś zburzy. I tego się trzymajmy …
Inne tematy w dziale Polityka