„Satyrycy drwili z Lecha Kaczyńskiego. Dziś niemiecki eurokomisarz chce objąć Warszawę specjalnym nadzorem. A czemu nie od razu okupować Polskę, tym razem z błogosławieństwemUE „? Zapytał ironicznie w dzienniku Die Welt niemiecki publicysta Henryk Broder.
Sasiadów się nie wybiera. A „twórczy” naród niemiecki to namacalny przykład „trudnego” sąsiada. Sąsiada, którego, gdybyśmy mieli wybór, raczej nie zaprosilibyśmy ani na piknik ani na majówkę. A Boże broń do naszego mieszkania. Z obawy, że zacząłby się rozsiadać, panoszyć a na końcu zajął nasze łóżko.
Niejaki Ginter Ottinger nie tak dawno groził rządowi w Warszawie, że obejmie go specjalnym nadzorem. A my Polacy wręcz uwielbiamy wsłuchiwać się właśnie w niemieckie pokrzykiwania w kwestiach meblowania naszego domu. Nie chcemy i nie marzymy o ufarbowanej kurateli ani z Brukseli ani z Berlina. Inna sprawa, że dopiero teraz tenkraj jak pisklę wykluwa się i szykuje do samodzielnego lotu.
Tym bardziej, że w traktatach europejskich wyraźnie stoi napisane o wspólnocie państw narodowych i zachowaniu adekwatnych kompetencji. I szlus.
Nie wiemy kto, gdzie i dlaczego nawpuszczał „jurnych uchodźców” w okolice Saksonii, Bawarii czy Wirtembergii. Nie nasz cyrk i nie nasze małpy. Nie interesuje nas też geneza, co też pani Merkel wraz z doradcami umyśliła w swojej DDeeRowskiej głowce ?
Pamiętamy natomiast, że kiedy przed Polakami otworzyły się już wszystkie europejskie zmywaki, to właśnie tylko Niemcy mówili: nein !
Dziś wiemy dlaczego. Albowiem ponieważ, że cykorzyli przed najazdem pracowników z Polski jako elementu wysoce niebezpiecznego politycznie. I postawili na Islam. Energetyczny. Oni mają „ubogacający” problem. My nie. I to jest właśnie tzw. sprawiedliwość społeczna i dziejowa zmiksowana z szyderczym chichotem historii. Od grunwaldzkich zaniechań po Westerplatte.
Znów mamy genialny pomysł, który napadł na nas jak potępiony w czasie naszej bytności w water clozet. Bo właśnie w tym przybytku zawsze odczuwamy na własnej skórze „dotknięcia” geniuszu. Znacznie częściej muzycznego. Rzadziej natomiast w kwestiach gospodarki przestrzennej.
Z drugiej strony ciekawiśmy w jakim miejscu błądzące prądy genialności dotykały króla Europy ? Bo Zegarkowy Nowak mówił, że dotykają ale już nie powiedział w jakiej scenografii. A to istotne przecież.
Idzie o to, że stalinowski pałac kultury należy zburzyć co wszyscy wiemy. Ale co zrobić z pozyskanym z rozbiórki surowcem wtórnym ? I w tym miejscu, no nie w tym, bo w kibelku, błysk nas trafił. Otóż należy się wybudować ogromny pomnik dla uczczenia Bohaterów Bitwy Warszawskiej ! Najlepiej ŁUK TRIUMFALNY. Toż Ruskich na samą myśl o pałacowej metamorfozie, jak dwa razy dwa, trafi ślag z apopleksją. Na ten tych miast. A o to przecież biega. I tego się trzymajmy …
Inne tematy w dziale Polityka