Defilada, defilada … Pamiętamy z dzieciństwa jak pędziliśmy na boisko Szkoły Morskiej, kiedy tylko usłyszeliśmy roznoszące się po całej dzielnicy dźwięki dęciaków i czyneli, niepowtarzalny sygnał, że Reprezentacyjna Orkiestra Marynarki Wojennej stroi instrumenty przygotowując się do występu.
Z okazji na przykład przysięgi składanej przez kolejne roczniki. Później rzecz jasna odbywała się defilada pododdziałów. Mnóstwo gości, rodziny studentów i my smarkateria w krótkich spodenkach z bliższej i dalszej okolicy. To se ne wrati.
Dziś wróciło za pośrednictwem Internetu. W innej skali. Bo i też okoliczności i miejsce inne. Warszawska defilada poświęcona sierpniowym deszczykiem Anno Domini 2016. W kontekście kalejdoskopu zdarzeń w Europie parada umiejscowiła się na odległej pozycji. I nie epatuje optymizmem.
Niepokoją nas reminiscencje historyczne z roku 1939, kiedy to Polska oparła założenia obrony terytorium państwa o francuską i angielską pomoc.
Co się zmieniło dzisiaj ? Niby wygląda to wszystko odrobinę lepiej. ALE ZNÓW PRZYJĘTO TEZĘ, że OBRONIMY SIĘ bo są SOJUSZNICY. Jakby ci sami ale trochę inni …
A co będzie jak sojusznicy zawiodą ? Nie pomogą ? Będzie ani chibi powtórka z roku 1939 tylko jakby trochę później. Jakieś 70 lat. Pozostaje trwać przy nadziei, że potencjalny agresor, w nawiasie rosyjski, aktualnie zabrnął w ślepą uliczkę i na czas jakiś odpuści. Poskromi swój nieokiełznany apetyt na naszą, biedną polską ziemię.
Ziemię do dziś bezwładną, leżącą odłogiem z symptomem zaawansowanego procesu gnilnego. Z zatraconą tożsamością ale za to wyeksponowaną do karykatury tuskową ciepłą wodą w kranie i grillem.
Nie wiemy i nie będziemy bredzić kto wpadł na pomysł, może Kaczyński, by zastosować jeden możliwy wariant wyjścia z inercji. I padło na wojnę totalną. Bój śmiertelny sortów. Tych lepszych z gorszymi i na odwrót. W razie każdym polsko polskich. Wybór pomiędzy dżumą a cholerą. Bo lepiej gnić czy walczyć ?
Po co ? Bo dalej mieliśmy pławić się w zgniliźnie polski bez przemysłu, polski opartej na halach montażowych obcych produktów, polski sztucznej palmy w centrum Warszawy i wreszcie polskich czekoladowych orłów ? To już lepiej na ambergoldbank niech będzie wojna. Bój z kryptokomuną, bój z durnowatą opozycją, bój ze schedą po okrągłym stole i wreszcie walka na śmierć i życie z tymi wszystkimi dla których polskość to nienormalność.
Dlatego tak natrętnie upieramy się nad wyeksportowaniem z Warszawy stalinowskiego pałacu kultury. Najlepiej w niebyt. Będzie to jednoznaczny sygnał, że ważną potyczkę wygrała Polska Patriotyczna. A na eksmisję zbrodniarzy z Alei Zasłużonych jeszcze przyjdzie czas. Szkaradę architektoniczną Józka Słoneczko widać z każdego miejsca a już sarkofag Bieruta jest jakby mniej widoczny. I tego się trzymajmy …
Inne tematy w dziale Polityka