Nie odkryjemy jeszcze raz Ameryki jeśli powiemy, że każdy kontakt z sądowniczym imperium zła pozostawia dozgonną rysę w psychice zwykłego człeka. Bo nas, choć to było przed wieloma laty, zadra na umyśle trzyma do dziś. I ma się dobrze.
Prawie codziennie wyskakują jak pokemony absurdalne wyroki. Choćby ten, kiedy to my zostaliśmy skazani na więzienie za, uwaga ! KRADZIEŻ z WŁAMANIEM. Z drobnym, nic nie znaczącym niuansem, że ani nigdzie się nie włamaliśmy, ani nigdy nic nie ukradliśmy. Wyjąwszy kilka czereśni z ogrodu pana Morawskiego. Co miało miejsce w latach kiedy obowiązywały krótkie spodenki, poobijane kolana i szkoła podstawowa.
Nasza mizerna wiedza o wymiarze niesprawiedliwości, podczas pierwszego kontaktu z tragifarsą tandetnego spektaklu w marnym teatrzyku, w miarę upływu lat pogłębiała się. Wprost proporcjonalnie do zasłyszanych, komentowanych, wyczytanych informacji o werdyktach w tych ponurych instytucjach bezprawia. Za to radośnie artykułowanych przez sługusów w pełni dyspozycyjnej nadzwyczajnej kasty. Lub w symbiozie z innym aktualnym zapotrzebowaniem. Na przykład partyjnym.
Od wojny skazywali żołnierzy podziemia na śmierć. To co to było ? Błąd w sztuce ? Nieporozumienie ? Chwile słabości ? Czy przemyślana dogłębnie krwawa krucjata wobec zbrojnego podziemia, które należało eksterminować tak szybko jak to było możliwe. Bowiem błyskawicznie skazywali, mordowali i grzebali gdzieś pod płotem by nikt nigdy nie mógł zapalić nawet marnej świeczki. Bali się i do dziś drżą, że pamięć o Niezłomnych strąci ich samych w otchłań ludzkiej pogardy.
Za czasów siermiężnego komunizmu pod szyldem PZPR też dobrze funkcjonował terror. W latach sześćdziesiątych w Łodzi z wyroku sądu powieszono dyrektora zakładów mięsnych. Po latach przeczytałem, że wina nieszczęśnika była speparowana na zamówienie.
Kto dziś pamięta, że ciągali po więzieniach za „nieróbstwo” czyli uchylanie się od pracy. A podczas częstych kontroli milicji tak samo obywatelskiej jak obywatelską jest dzisiejsza zgraja platfusów, jako pierwsze padało sakramentalne pytanie gliniarza: a masz pieczątkę w dowodzie ?
Kuriozalna pieczątka potwierdzała zatrudnienie legitymowanego. Jak delikwent stempla nie posiadał, to jechali z nim jak z podartym swetrem. I z wyroku sądu minimum 3 miesiące pierdział w pasiak. Rzecz jasna w imieniu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. A przecież nie wszyscy byli menelami. Choć dla tych ostatnich to był los na loterii. Bo przez trzy miesiące obżarli się, wyspali w normalnej pościeli, zregenerowali nadwątlone gorzałą organizmy i po zwolnieniu w pełni sił od nowa pili jak cały tabun smoków rodem spod wawelskiego kasztelu. Ale to inna bajka.
Co to miało wspólnego z elementarną choćby sprawiedliwością ?
A co ma dziś z tą samą sprawiedliwością uwolnienie Sawickiej, specjalistki od prywatyzowania szpitali ?
A co ma ze skazaniem Kamińskiego ?
A co ma ze skazaniem Miernika ?
A co ma ogólnie rzecz ujmując z nieudolnością, paraliżem sądu w stosunku do tuzów zbrodni Jaruzelskiego, Kiszczaka ? Chyba nie tylko to co powiedział publicznie guru spod ciemnej gwiazdy: odpier ... się od generała. Słowa wytrychy.
Temida i jej sługusi z immunitetami przeszli suchą stopą jak Izraelici poprzez zawieruchy dziejowe. Nie zostali poddani żadnej najmniejszej nawet weryfikacji. I dlatego mamy dziś przypadek pod Termopilami in minus, w osobie prezesa z trybunału i tysiąca sprawiedliwych z nadzwyczajnej kasty. A wygadujących na swoim sabacie takie bzdety, że hadko słuchać było. Zresztą zaraz sami puknęli w delete, bo być może ktoś zajarzył strzał w kolano.
Kiedyś myśleliśmy, że naukowy tytuł „profesor” powinien nobilitować. Powinien być nadawany nietuzinkowym, wybitnym osobowościom. Za wiedzę przede wszystkim. A jest dostępny powszechnie dla każdej miernoty, której jedynym marzeniem jest, żeby nigdzie się nie wychylić poza swoją nadzwyczajną kastę. Służyć gorliwie. I codziennie wracać do domu na obiad w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.
Wiemy od wielu lat, że już w XVI wieku lud wesoło podśpiewywał: prawo jest jak pajęczyna, bąk przeleci, muchę strzyma …
Ale na Boga mamy dziś pięćset lat do przodu i czas na zmianę. Dobrą zmianę. Co w połączeniu z internetem już tworzy precedensy. Vide spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, sędziego z nadredaktorem w celu obalenia reżimu.
Sąd, nas dwudziestolatka, wtrącił do lochu. Bez zmrużenia powiek. I tym jednym wyrokiem zatrzasnął nam przed nosem u progu dorosłości wszystkie drzwi. Dla dalszej nauki. Dla ambicji zawodowych. Dla normalnego życia i dostępnych szans. To, że dziś jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy, ZAWDZIĘCZAMY TYLKO i WYŁĄCZNIE SOBIE. Ale ile musieliśmy pokonać życiowych slalomów alpejskich wiemy też tylko my !
Przecież kiedyś w każdej sytuacji pytania o możliwość podjęcia pracy padało sakramentalne pytanie: czy był pan karany ?
Odpowiedź twierdząca jednoznacznie pokazywała drzwi. Wyjściowe. Ale i tak wystrychnąłem na dudków tak samo wymiar niesprawiedliwości jak i popieprzoną komunę. Nawet uczyłem w szkole. Z karalnością. Bo pani Dyrektor, powiedziała, kiedy wypłynął kwitek o niezawisłym bo milicyjnym wyroku: pan jest na tyle dobry, że pańską karalność biorę na swoje plecy a pan niech maszeruje do klasy …
A ile było w Polsce takich pań z otwartymi umysłami ? Na palcach dwu rąk ?
Dlatego nienawidzimy polskich sądów i ludzi nimi zawiadujących w takim samym stopniu jak nienawidzimy postkomunistycznych elyt, platformianych złodziei, ormowców broniących koryta pod pretekstem wyświechtanej demokracji, zakłamanych mediów, szczególnie czerskich z wiertniczymi oraz … stalinowskiego pałacu kultury. Symbolu szyderczego, bezgłośnego krzyku o udręczonym losie Polaków, jakiego zaznali od „wyzwolicieli”.
Dla przeciwwagi kochamy wszystkich porządnych Ludzi, małego Neuka, mamę Neuka a w święta państwowe i kościelne, to nawet naszą diamentową koleżankę Małżonkę. I tego się trzymajmy …
Inne tematy w dziale Polityka