Nie tak do końca " dwa bratanki ". Tytuł wieszczy pewne śladowe ale zawsze podobieństwa, analogie, wygranej Donalda Trumpa z wcześniejszym zwycięstwem pana Dudy. Obserwujemy istotną zmianę w preferencjach wyborczych elektoratów. I w Ameryce i w Polsce. Dobitnie mówiących o nadciągającej erze przywództwa konserwatystów. Możemy nawet zaryzykować tezę, że krystalizuje się w świecie konserwatywna rewolucja.
Dzisiaj precyzyjnie pokazała to nam Ameryka. A wcześniej rokosz w Unii z Brexitem, Kaczyńskim i Orbanem. Jest też wiele elementów wspólnych w polsko-amerykańskich wyborach na najwyższy urząd w państwie. Tak pan Trump jak i pan Duda powyskakiwali w swoich krajach jak przysłowiowy Filip z konopi. I w konsekwencji zostawili daleko w tyle cienko popiskujący meinstream. W Polsce z bezbarwnym panem Bronisławem, co to przejechał na pasach, itd. a w Stanach panią Hillary wojującą za utrzymaniem status quo demokratów.
Nawiasem mówiąc, ile złego zrobił pan Obama Polakom ? Nie dał tarczy. Nie dał wiz. Przypisał obozy koncentracyjne polskiej myśli racjonalizatorskiej, itd., itd.
Wyborcy i tu i za oceanem pokazali środkowy palec wszelkiej maści tęczom, emigrantom i ptakom z czekolady. Do końca nie wiemy, jak to będzie za rok wyglądało w United States, ale mamy ogląd w nasze polskie podwórko. Na którym ktoś wreszcie zaczął sprzątać. Ale czy, pomimo wielu przeciwności doprowadzi stajnię Augiasza nawet nie do świetności ale tylko do przyzwoitego stanu, to już zupełnie inna para kaloszy. Jeszcze słówko w kwestii prezydentury pana Trumpa. Po cichutku wierzyliśmy, że wygra. W Polsce rozpoczęła swoją marszrutę "dobra zmiana". Ale czas, żeby ktoś zaczął zmieniać świat. Padło na Amerykę. No bo kto inny ? Rosja ? Nie daj panie Boże. I tego się trzymajmy ...
Inne tematy w dziale Polityka
