O take Polske nam szło i biegało. Bardzo szybko przyzwyczajamy się do znaczącej poprawy naszej własnej egzystencji. I choć zmiana w kraju dotyka nas tylko od strony wizerunkowej, bo dalej klepiemy emigracyjną biedę, to wygodniej żyć kiedy mamy świadomość, że w Polsce przez ostatni rok idzie ku lepszemu. Choć do całkowitej euforii daleka jeszcze i wyboista ścieżka prowadzi.
Wybory prezydenckie i parlamentarne miały być z kretesem utopione. Po raz 186 na ambergoldbank Kaczyński przegra.
„Ci” dziennikarze szydzili na wyścigi z szans na prezydenturę Andrzeja Dudy, pytając: a kto to jest ? A … Duda ? To ten od Solidarności ?
Po wyborach pośród „wrogów Polski” zapanowała „lekka” konsternacja i rozpoczęła się jazda bez trzymanki suto okraszona histerią, obelgami i fałszem. Tuzy dziennikarstwa zaczęły nawoływać do milionowych demonstracji. Do siłowego opartego o rozlew krwi, odsunięcia rządzących od władzy.
Przy okazji powstał jakiś dziwny „twór”. Niczym pozszywany z kawałków książkowy i filmowy upiór Frankenstein broniący czegoś, co żyło swoim własnym życiem i miało się niezgorzej.
Z kolei durnowata totalnie opozycja podpierająca się pożytecznymi idiotami w osobach różnych Bolków, celebrytów i trybunalskich sprawiedliwych pociągała za wszystkie możliwe sznurki w taki sposób by przy pomocy światowego lewactwa utrącić kolejne narodziny wolnej Polski. Bo w taki sposób na ten proces patrzymy dziś.
A po roku nasz kraj ma głęboko w nosie, dezyderaty o łamaniu praworządności sygnowane zabiegami unijnych urzędasów, okólniki Komisji Weneckiej a miliony na ulicach jakosik nie dopisały.
Bo jaki elektorat polezie demonstrować przeciw kasiorce jaką rząd co miesiąc wkłada onemu do kieszeni ?
W okresie, niedługim, bo zaledwie dwunastu miesięcy, krystalizuje się nam Ojczyzna o jakiej jeszcze niedawno nawet nie śmieliśmy marzyć.
Nie jest istotą kto rządzi. Nawet niech to będą Marsjanie. Ale najważniejszym jest sfera niezależności, realna pomoc dla potrzebujących wsparcia i zabiegi wokół silnego wojska, które będzie miało szansę powstrzymać ekspansję historycznych wschodnich i zachodnich przeciągów.
Po roku „targowica” zdaje się obumierać. Słychać pojedyncze piski szczura, któremu gospodarz nadepnął na ogon.
Polska zaczyna być podmiotem z którym liczą się inne kraje a lewackie, tęczowe kreatury przysposabiają się do wyklejania gazetek ściennych w państwowych przedsiębiorstwach. Słynących z ośmiorniczek przygotowanych według innego przepisu aniżeli w restauracji Sowa&Przyjaciele, godzinnego spaceru w kółko i natrysku raz w tygodniu.
Gdyby tak jeszcze ktoś wpadł na pomysł jak pozbyć się najmniejszym kosztem pewnej warszawskiej budowli pod szyldem: stalinowski pałac kultury, to mielibyśmy bingo. Ale w życiu tak bywa. Po prostu nie można mieć wszystkiego. I tego się trzymajmy …
Inne tematy w dziale Polityka