Świat się śmieje i nie jest to archiwalny film produkcji nomen omen radzieckiej, lecz skręca się w parkosyzmach śmiechu i konwulsjach wywołanych absurdalnym pomieszaniem pojęć.
Prezes trybunalski skarży Prezydenta. Milionerka państwo polskie za reprywatyzacyjne miliony. A prezydent stolicy dosnosi do prokuratury na umarłego. Koniec świata nadciąga wielkmi krokami.
Sądy dalej dzielą Naród na równych i bardziej równych. Skorumpowana legenda solidarności cieszy się wolnością a zwyczajny Kowalski nie wyszedłby z pierdla do końca życia.
Znanego reżysera ściga pół Ameryki ale dla polskiego sądu facet jest okej. Nie wiemy czy to dobrze czy źle ? Ale stawiamy pytanie co by było gdyby sprawa dotyczyła mniej znanego filmowca ?
Z kolei dla pewnego pułkownika stan wojenny jawi się jako kulturalne wydarzenie. I w trymiga znikają: wydarzenia w kopalni Wujek, 150 śmiertelnych ofiar, nagminne pałowania ludzkości, czego i my posmakowaliśmy na własnych plecach podczas pewnego mroźnego wieczoru.
Środowisko gwałtownie tracące ziemię pod stopami zaczyna się radykalizować. Skoro nie pomogło straszenie unijnymi sankcjami, to w następnej odsłonie na ambergoldbank poproszą o interwencję samego Władymira Władymirowicza. A wtedy nie pomoże żałobne zawodzenie refrenu pewnej piosenki pod tytułem: ale to już było …
Nie dość, że przygłupi elektorat źle wybiera, to jeszcze nawet za oceanem wyłapuje naśladowców.
Media podkręcają na maksa temperaturkę i w rezultacie w kociołku z emocjami zaczyna się gotować. A to wcale nie jest dobrze. Mamy cichą nadzieję, że w okresie przedświątecznym napięcie opadnie i będziemy mogli trochę odsapnąć.
Choć ktoś nam kiedyś powiedział, że nadzieja to matka głupich. I tego się trzymajmy …
Inne tematy w dziale Polityka