Wpadliśmy po rozum w pewne odległe miejsce i wyszło nam jak Szydło z worka, że w meczu Polska contra Reszta Europy, ze wskazaniem na MerkeloMacronolandię, nie ilość strzelonych bramek jest istotna. Mecz rozgrywany jest o zdecydowanie wyższą stawkę. Tak samo kopacze futbolówki jak i bombowce Junckers z Brukseli wiedzą jaka jest pozycja naszego Kraju. W naszej wschodniej strefie klimatycznej. I jakie przypisywane są dziś tej strefie ambitne projekty. Bo zamysł polskiego rządu, żeby przewodzić w naszym regionie jest oczywistą oczywistością. W co idealnie wpisuje się projekt Trójmorza.
Sprawa nalotu Brukseli na nasz spokojny, sielski zakątek, wyłączając przygłupiatych totalsów z przystawkami, to swoisty test dla unijnych biurokratów i egzamin jednocześnie. Na ile i do jakiego stopnia można nastraszyć i zastraszyć Polaków i w jaki sposób będzie można dyscyplinować inne kraje dzikiego i postkomunistycznego Wschodu.
Krule Europy łącznie z Zachodzącym Słoneczkiem Peru nie odrobili podstawowej lekcji z historii. A w sposób jednoznaczny wynika z niej, iż ponieważ, że prawie każde wredne działania podejmowane przeciw Polakom przynosiły negatywne skutki dla całej Europy. Z uwzględnieniem tak Niemca jak i Francuza.
Dla przykładu. Przecież to nie komandosi z Polski ostrzelali w niemieckim porcie pancernik szkolny SMS Schleswig-Holstein, tylko całe zdarzenie odbyło się jakoś na odwyrtkę. Były też i dobre konotacje. Pozytywne. Doskonale pamiętamy, że Zjednoczenie Republiki Federalnej Niemiec z Deutsche Demokratische Republik odbyło się dopiero po eksplozji polskiej Solidarności a nie na odwrót.
Najbardziej politycznie doniosłym dokumentem uchwalonym podczas I Zjazdu Solidarności w roku 1981 (wrzesień-październik), było posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej:
„Jako pierwszy, niezależny związek zawodowy w naszej powojennej historii głęboko czujemy wspólnotę naszych losów. Zapewniamy, że wbrew kłamstwom szerzonym w waszych krajach, jesteśmy autentyczną, 10-milionową organizacją pracowników, powołaną w wyniku robotniczych strajków. Naszym celem jest walka o poprawę bytu wszystkich ludzi pracy. Popieramy tych z was, którzy zdecydowali się wejść na trudną drogę walki o wolny ruch związkowy. Wierzymy, że już niedługo wasi i nasi przedstawiciele będą mogli się spotkać celem wymiany związkowych doświadczeń.“
Ulepmy dziś zamiast bałwana posłanie bis do Ludów, Społeczeństw i Parlamentów Europy. Łotwy, Austrii, Litwy, Czech, Estonii, Bułgarii, Braci Madziarów i spróbujmy wytłumaczyć, że nasze reformy są naszymi reformami. Europie nic do nich. I są nam tak potrzebne jak deszcz w lecie dla drobnego producenta parasoli z Karwii. Ponadto w żaden sposób nie naruszają absolutnie niczyich interesów. Albowiem ponieważ, że kiedy Bóg chce kogoś ukarać to mianuje na eksponowane stanowisko w Brukseli. Aczkolwiek wyjątki też bywają. Podczas spotkania parlamentarzysty z wyborcami, ktoś z sali zadał pytanie:
„czy nie uważa pan, że każdy polityk powinien być przebadany psychiatrycznie ?
Pod warunkiem, że równolegle przebadają elektoraty ... zripostował błyskawicznie poseł.
I tego się trzymajmy ...
Inne tematy w dziale Polityka