Tak samo jak „piniędzy nie ma i nie będzie, nie ma miejsca w przestrzeni publicznej dla definicji o europejskich wartościach. Pustym sloganie z którego nadzwyczaj często korzystają brukselscy poganiacze mułów.
Ubierając wzmiankowane europejskie wartości w systemową formę gróźb, zakazów i strachów na Lachy o tym, że piniędzy nie ma dla buntowników a potencjalne odesłanie na zieloną trawkę, czyli wykluczenie już puka do drzwi krnąbrnych Polaków.
Nie marzyliśmy o takiej Europie ale cóż, jak się nie ma co się lubi, to się lubi, szorstko co się ma. I co z tego wyniknie w 2018 roku ?
Nie jesteśmy wróżką i nie leży przed nami szklana kula ale myślimy, że system nakazowo rozdzielczy zastosowany wobec naszego Kraju przez Berlin z Paryżem za pośrednictwem panów Junckera i Timermmansa prawdopodobnie przyniesie nieoczekiwane przez nikogo pozytywne skutki.
Albowiem ponieważ, że spowoduje dobrze znaną w medycynie reakcję wstrząsową. W wyniku której większość społeczeństwa w obliczu zewnętrznego zagrożenia będzie wspierać rząd. A ponadto wszyscy dookoła odnotują tendencje spadkowe w dotychczasowym entuzjazmie Polaków dla wielkiego dzieła jakim miała być zjednoczona i bogata Europa.
Jednak jak zwykle w życiu zadziałają płytkie a marne mechanizmy, które pogrążą ponad czasowy zbyt wydumany i idealistyczny projekt. Kelner nigdy nie będzie przyjacielem muzyka, tak samo jak Stara Europa nigdy nie zakoleguje się z krajami wschodniego postkomunistycznego świata. Musiało umrzeć wielu amerykańskich chłopców by dziś Ameryka stała się nie idealnymi ale Zjednoczonymi Stanami Ameryki. Proste jak konstrukcja młotka. Dlaczego ? Bo nie ma piniędzy i nie będzie. I tego się trzymajmy …
Komentarze