1954krawiec 1954krawiec
114
BLOG

Gdzieś w EU - wstyd z bezwstydem w jednym stali domu ... /604

1954krawiec 1954krawiec Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Dziś wyjątkowo wstaliśmy z kurami. I tu możemy przyznać ze wstydem, że w naszym dotychczasowym życiu, przez te wszystkie dziesiąt lat, gotowość do działania wraz ze wschodem słońca albo pierwszym kurem od zawsze była nieosiągalnym misterium, w którym nasza skromna osoba nijak godną była by w nim uczestniczyć. Jedną słową. Ranne wtawanie nigdy nam nie służyło. Za to nocka wierzeje otwierała z animuszem. Nawet onegdaj wymyśliliśmy adekwatny wierszyk:
 

piąta rano, mróz zawieja,
  ludzie idą do pracy -
  ale to nie ja ...

Nawracając się do meritum wstydu z bezwstydem, co to w jednym domu. Wpółprzytomny zapytałem siebie, żona spała snem sprawiedliwej, czy aby nasz sąsiad przez ścianę, wstydu dokumentnie pozbawion został, krusząc przeraźliwie wczesnym, styczniowym porankiem o piątej rano - puszki piwne ?

Odpowiedź nasunęła się sama. Albowiem ponieważ, że dotarła do nas z opóźnieniem wiedza o sąsiedzkim rytuale nocnego zgniatania puszek, który trwa już trzy lata. Ale trzeba dopowiedzieć w tym miejscu, że o 5 rano incydent zdarzył się po raz pierwszy.

Zastanowiliśmy się więc nad sensem zastosowania przez nas wyrazu „wstyd“.
Co może łączyć wstyd, ewentualne poczucie wstydu z facetem, który przez trzy lata wytrąbił hektolitry piwa. I trąbi dalej zgniatając blaszane tworzywo w godzinach głęboko nocnych.

Co to w ogóle jest wstyd ? Bez zaglądania na stosowne strony, wstyd skojarzyliśmy z rumieńcem na twarzy, lub przyłapaniem na gorącym uczynku. Będąc w latach krótko spodenkowych wstydziliśmy się miliony razy. Za robaczywe myśli. Za „Szariki“ na tyłku zamiast spodni marki Rifle, Wrangler, czy Montana. Za podglądanie przez dziurkę od klucza koleżanek z klasy, w szatni po WueFie. I za wiele innych rzeczy.

Jako osobnik dorosły i wyposażony w Dowód Osobisty, wstydziliśmy się za siebie tyle razy, że strach byłoby to wszystko pospisywać. Równoległe z zespołem uczuć wstydu zaczął konkurować „bezwstyd“. W kontekście „dozwolone od lat osiemnastu“. I co mi zrobicie ? I faktycznie  zrobili niewiele. Dziś kiedy z prędkością światła zbliżam się do niebieskiej granicy zacząłem na powrót pałać panieńskim rumieńcem niczym dzięcielina u wieszcza Adama.

Nie bardzo wstydzę się za swoje czyny, postępki czy chybione decyzje. Wkradł się tylnymi drzwiami i dominuje wstyd zatroskany,  opiekuńczy. Za klasę polityczną. Czy raczej przedszkole zajmujące się polityką, którego bezwstydne zachowania  odleciały o lata świetlne od nieaktualnego pojęcia: przyzwoitość.

A więc wstydzę się za byłych prezydentów mojego Kraju, byłych premierów. Wstyd mi za krula Europy dzierżącego brukselskie berło. Wstyd mi za opozycję, której zdecydowanie bliżej do innych stolic niż do własnej. A uczucie wstydu powinno przecież chronić ludzką godność. Przekonywać o własnej wartości. Stanowić czytelny przekaz tak o zaletach jak i o własnych ułomnościach. Nie ewoluować w kierunku izolacji i osamotnienia. Czyli tak źle a tak nie dobrze. I tego się trzymajmy ...



1954krawiec
O mnie 1954krawiec

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości