1954krawiec 1954krawiec
96
BLOG

Gdzieś w EU - cela plus orła cień ... /614

1954krawiec 1954krawiec Polityka Obserwuj notkę 2

Tytułowy Orła Cień, to nic innego jak wizerunek odbitej w chmurze sylwetki machiny fruwającej. Co też oznacza się, że jesteśmy w naszym domku i śpimy na własnej kanapie. A obrzydliwych wyzyskiwaczy i kapitalistów na zaledwie kilka dni, zostawiliśmy z ich Brexitowymi problemami, samym sobie.

Mamy godzinę wolnego, bo ilość czynności które musimy wykonać, wykorzystując raptem kilkadziesiąt godzin, przewyższa znacząco ogólny czas na wizytę w Polsce. Uwzględniając w tym godziny nocne, a nawet naszą fizjologię, opartą o najlepsze w świecie pieczywo, śniadania, obiady i kolacje. A najlepsze bo POLSKIE !

Tak sobie myślimy, że piszemy pamiętnik adresując zawartość bardziej dla osobistych wspominek i w zgodzie z regułą o tym, że papier (klawiatura) przyjmuje  jak leci, bez specjalistycznych wymogów i zobowiązań. Piszemy, kiedy mamy chwilę czasu lub z przyczyn taktycznych, (lenistwo), za Chiny nie mamy ochoty na emocjonalny i głęboko uczuciowy związek z naszym najlepszym w świecie instrumentem klawiszowym, marki Halmen Musik Helsingborg, powielając w nieskończoność nieśmiertelne gamy i pasaże.

Wczoraj rozmawiałem z prawnikiem, kiedyś kolegą z ławy szkolnej a dziś facetem w moim wieku i właścicielem kancelarii prawnej. Wiele lat nie mieliśmy ze sobą najmniejszego kontaktu i w związku z tym Jarek nie miał pojęcia jaką dróżką dobrnąłem do dziś czyli do jego kancelaryjnego biura. I oczywiście nie wiedział, że bodaj w roku 1991 zostałem w majestacie III RP zamknięty we więźniu na osiem miesięcy, za ... za wyłudzenie zasiłku dla bezrobotnych w kwocie około osiemnastu złotych polskich.

Po pierwsze. Nie wyłudziłem. Kasa przez trzy miesiące skwapliwie wypłacała mi rzeczony zasiłek. Przy kolejnej wizycie po „kuroniówkę“, pani kasjerka pokazała figę a po wyjaśnienia skierowała do biura. Gdzie dowiedziałem się, że jestem „pospolitym wyłudzaczem“ i Urząd Pracy skierował sprawę do prokuratora.

I potem poleciało. Było tak. Uczyłem w szkole i dorabiałem przygrywając na fortepianie tu i ówdzie. Czyli tak gdzie chcieli mnie słuchać i cóś nie cóś zapłacić. Suma miesięcznego dochodu w którymś miejscu przekroczyła dozwoloną kwotę o właśnie wzmiankowane wcześniej 18 złotych.

I poszły konie po betonie. Rzeczony Jarosław mecenas, głosem wielkim ryknął: to niemożliwe ! Kiedy dopowiedziałem niuanse, dalej z niedowierzaniem kiwał głową.

                Mając prywatną gamę z pasażami własnych doświadczeń z polskim wymiarem niesprawiedliwości, tak jakby z większym zainteresowaniem zerkam na wydarzenia z Polski, spod znaku temidy w tle.

               Dziś nie wiem jak Polacy rozsupłają na drobne, na ament zadzierzgniętą wokół siebie „nadzwyczajną kastę“, ale wiem, że uczestniczenie przed sądem w Anglii a w Polsce, to odległość mierzona latami świetlnymi. Skąd wiem ?

Łatwo przychodzi wypowiedzieć „doświadczenie“ osobiste nabyte przed temidą made in Poland. Bo wyłapywałem intymny kontakt na własnych plecach. Ale skąd wiem o Anglii, w której podpadłem jeden jedyny raz niewłaściwie parkując auto?  Otóż spełniłem kiedyś prośbę rodaka i podwiozłem do sądu w Southampton. Co by nie czekać w aucie, polazłem z delikwentem przed oblicze angolskiej temidy. Proszę wierzyć, byłem w innym świecie. Dziś tak sobie myślę, że albo Angole dużo wcześniej rozliczyli swoją własną nadzwyczajną kastę, upychając w szalupie i wypychając łódkę z wyspy na wzburzoną otchłań Atlantyka, albo ...albo wszystko dopiero przed nimi.

Nie zamierzam gloryfikować angielskiego wymiaru sprawiedliwości. Sprawa znajomego była błaha a jednostkowy pozytywny przykład nigdy nie będzie miarodajny. Myślimy jednakowoż, że wszędzie w świecie jest podobnie a sama Temida nie na darmo ma zawiązane oczy. A na świąteczne porządki w kraju potrzeba upływu wielu lat. W sądach też.

Dostrzegamy, że idzie nowe. Przynajmniej w dzienniku TVP. Inne aniżeli za czasów panowania Don Kichota Tuska z jego wiernym giermkiem przezywanym też na G, jest nastawienie instytucji państwa dla sprawowania pieczy nad narodowym majątkiem.

                 Ze zrozumieniem wsłuchujemy się w tytuły, ministrów, vice ministrów, dyrektorów, prezesów, etc., w przyspieszonym tempie zapoznających się z pobudką o szóstej rano i chwilę potem z dobrze znanym mi hasłem: a teraz paseczek, zegarek i sznurowadełka ...

Ilu z tych ustosunkowanych złodziei, faktycznie odpokutuje za swoje winy ? Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy. A jak już, to niewielu. Z kilku powodów. Bo niespecjalnie nas to interesuje. Po drugie. Media trąbią o spektakularnych zatrzymaniach. I tyle. Podejrzani często gęsto odwołują się i wychodzą na wolność. Są przecież ustosunkowani.  A wtedy media milczą jak zaklęte. Bywa też, że złodziej na państwowym, jeszcze w trakcie pobytu w areszcie wnosi o odszkodowanie. Przecież aferał z tytułem dajmy na to siódmej wody po kisielu w ministerstwie skarbu to najwyższej próby profesjonalista i fachowiec. W skutecznym zacieraniu za sobą śladów. Patologii w sądach jak i w społeczeństwie nikt nigdy wyeliminuje. I nie pomoże nawet wypalanie Ogniem i Mieczem, ani Potop. Ani stu pięćdziesięciu pięciu Mariuszów Kamińskich. Pułkownik Jerzy Wołodyjowski też oddał życie w nierównym boju z siedemnastowieczną nadzwyczajną kastą.

Można tylko, mając dobrą wolę ograniczyć jej zasięg. Dlatego postulowany przez „wielkie“ nazwiska dziennikarskie program „cela plus“, od zaraz a nawet od wczoraj, trochę się spóźni a nawet zaryzykujemy tezę, że zgaśnie jak świeczka w rękach pewnej pani prezes.
Nomen omen też od sądów. Albowiem ponieważ, że: life is brutal and ful of zasadzka. I tego się trzymajmy ...

1954krawiec
O mnie 1954krawiec

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka