1954krawiec 1954krawiec
98
BLOG

gdzieś w EU - lew, bawół i państwo polskie ... /627

1954krawiec 1954krawiec Polityka Obserwuj notkę 2

Do popełnienia dzisiejszego wakacyjnego tekściku zainspirowały nas ostatnie wydarzenia w Sejmie i pod Sejmem oraz kanał You Tube. Na którym kilka razy z mieszanymi uczuciami oglądaliśmy jak drapieżniki spektakularnie zaspokajają swój apetyt. I między innymi odkryliśmy taki o to obrazek.
Cztery lwy powalają czarnego bawołu. Nieopodal ogromne stado jego kolegów i koleżanek. Kilka z nich, ociągając się, niemrawo podchodzi do powalonego zwierzęcia. Lwice czmychają z prędkością światła, jak my w stanie wojennym przed patrolem zomowców.
Potarmoszony i lekko nadjedzony bawół powoli wstaje i zataczając się idzie w kierunku stada. Stada, ogromnego, które w tym czasie odchodzi ku zachodzącemu słońcu.
Lwice ponownie atakują i w przeciągu kilku sekund biedaczysko ponownie leży na glebie jak wymiętoszona skóra z diabła. I agonia trwa w najlepsze. Ginie w okrutnych męczarniach bowiem do czterech drapieżników dołączają jeszcze dwie lwice i zjadają nieszczęśnika na żywca.


Postawiliśmy sobie pytanie: dlaczego nieokiełznana potęga bawolego ogromnego stada dopuściła do widowiskowej eliminacji pojedynczego osobnika ? Dlaczego nie pomogli ? Jakby nie było swojemu koledze, może nawet członkowi bliskiej bawolej rodziny ?
Skoro na innych filmach jeden tylko bawół skutecznie przegania głodne drapieżniki. Nie chcące ryzykować konfrontacji z jego masą, ogromnymi rogami i ciężkim kopytem. Logicznej odpowiedzi nie znaleźliśmy. Lecz nasunęła się nam konstatacja, że stado po prostu nie jest świadome swojej siły, potęgi oraz przewagi wynikającej z dysproporcji fizycznej pomiędzy lwem i bawołem.


Państwo polskie zgodnie z prawidłową diagnozą słynnego animatora i podpalacza budek wartowniczych było mocno teoretyczne. Było ? Jest nadal. Choć jak ten powalony bawół, wstaje z kolan, otrząsa się i próbuje dotrzeć do bezpiecznego kręgu swoich pobratymców. Czytaj elektoratów spod jednej tylko Biało Czerwonej Chorągwi.
Bo państwo polskie nie dość, że słabe jest, to jeszcze ma wdrukowanego do głowy stracha wszystkich strachów. Przed całym światem. Przynajmniej z taką narracją spotykamy się kilka razy dziennie.


Boi się wiecznego abstynenta p. Junckera. Ma stracha przed niereformowalnym p. Timmermansem. Przejmuje się każdym zakażonym tchnieniem byłego premiera z Zoppott, dziś brylującego z mizernym skutkiem na brukselskich salonach.


Boi się Żyda, Niemca i Francuza ale przede wszystkim głównego zagrożenia zza wschodniej miedzy. Ba, boi się nawet prezydenta Stanów Zjednoczonych. I drży jak przysłowiowy liść osiki co by ten ostatni nie dogadał się po cichu z p. Władymirem. Co na ten tych miast narobiło by diabła ze szlabanem na Patrioty i ewakuacją i tak nielicznej garstki amerykańskich wojaków, włącznie.


Jeśli młodzi ludzie podretuszowani dopalaczem albo inną chemią zachowują się w taki sposób, w jaki to można kontestować w zróżnicowanych TV migawkach a policja przeprasza za to jest akurat w tym miejscu i czasie, to my tęsknie wzdychamy do dyktatury. Realnej siły umiejącej ostudzić pseudo rewolucyjne zapały i energię opłaconych zapewne sowicie pospolitych bandziorów.
Jeśli policja występuje przeciw skomasowanej agresji i nienawiści w czapeczkach i letnich krótkich rękawkach policyjnych koszulek, to efekty są takie jakie widać. Przy których opluwanie funkcjonariuszy słabiutkiego jeszcze polskiego państwa mądre głowy interpretują jako niewielki, letni opad atmosferyczny.


Być może 2 i pół roku to zbyt krótki okres aby uregulować własną pozycję. Na własnym podwórku i w wielkim świecie. Albowiem ponieważ, że nie zależy nam aby nasza Polska narobiła sobie dookoła tylko i wyłącznie zajadłych wrogów. Zresztą owi wrogowie i tak będą, choćby Polska stawała nawet na rzęsach. Natomiast chcielibyśmy aby rząd skutecznie posprzątał najpierw własną stajnię.
Bo to Jego podstawowy obowiązek. Cóż z tego, że będą skowyczeć na cały świat, że faszyzm i dyktatura. Przecież i tak to robią bez krępacji. Od drugiego dnia po wyborach. A przysłowie ludowe powiada o tym, że jak ktoś chce uderzyć psa to kij zawsze znajdzie.


Czy będzie to bezczelne, poza traktatowe, ingerowanie w iluzoryczną praworządność. Czy hałas i harmider na świat cały, że pisowscy siepacze podrapali po tyłku najemnika na dopalaczach. A pierwsza prezes SN wyląduje na głębokiej prowincji, gdzie za 10 tysiaków będzie z mozołem wiązać koniec z końcem. Bo jak rzekła osobiście, za tyle kasy w mieście bieda.
A co my z tego mamy ? Stłumioną satysfakcję, że po tylu latach nareszcie ktoś dopiera się do majtek Temidy i być może karykatura sędziego, w osobie choćby sędziego Ajgora będzie straszyć w zupełnie innym miejscu. Bardziej adekwatnym od zbiórek kodomitów czy innego kryminalnego badziewia w publicznych miejscach, podczas letniej kanikuły i w obecności innych ludzi nie skażonych czy zainfekowanych opozycyjnym totalitaryzmem.  I tego się trzymajmy …

P.S. Fotka nie na temat ale za to bardzo nam bliska.

1954krawiec
O mnie 1954krawiec

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka