Jestem tylko, może nie nazbyt pilnym obserwatorem bieżących wydarzeń. Więc migawki telewizyjne z udziałem w roli głównej sędziego Ajgora powodują w nas przekonanie, że wzmiankowany osobnik powinien być poddany wszechstronnym badaniom, najpierw u psychologa a potem u psychiatry.
Gestykulacja, przyjmowane pozy, nieartykułowane, bez synchronizacji ruchy rąk, wreszcie mimika twarzy, powodują w nas jako byłym podsądnym przerażenie. Strach pomieszany z satysfakcją, że być może w najbliższym czasie nie popadniemy na tyle w tarapaty, aby stanąć po raz kolejny przed rozedrganym majestatem sobowtóra. Brrrrrr.
W razie każdym cieszymy się jak stado gwizdków, że nadzwyczajna kasta powoli odpływa w niebyt. Kwiczą bo tracą ponad pokoleniowe oparcie o żelazną zasadę chorej niezależności. Z wybiórczo pojmowaną niezawisłością.
Nam zabrali przez byle jaki powierzchowny werdykt kilka lat życia przepędzonych w celi. Ale cela to pikuś. Kiedy zatrzasnęła się pieprzona brama jeszcze bardziej popieprzonego zakładu penitencjarnego, to dopiero wtedy zaczęły się schody. I wszechobecna konstatacja, prześladująca nas po dziś dzień w koszmarach sennych: no, tak, ale przecież pan był w przeszłości karany ...
Dlatego też osobnik suwający łańcuchem sędziowskim niemal po plecach, przyjmujący powykrzywiane pozy kolidujące z wyobrażeniem o wyprostowanej sylwetce, to na ambergoldbank nowe wcielenie doktora Jekyll’a i pana Hyde’a.
Tylko nie wiem, który z nich odebrał nam i zmodyfikował nasze własne życie. Skrupulatnie i metodycznie zabijając przez powierzchowny wyrok ambicje zawodowe i skazując na dożywotnią banicję. Dlatego życzymy im wszystkim wszystkiego najgorszego. Rzecz jasna wyłączywszy porządnych ludzi a tylko uwikłanych w służbę dla ślepej i głuchej pani.
I tego się trzymajmy ...
Komentarze