1954krawiec 1954krawiec
48
BLOG

gdzieś w EU - ambasador, małpy i miejscówka ... /640

1954krawiec 1954krawiec Polityka Obserwuj notkę 2

Rzekł był pan polski ambasador w Zjednoczonym Królestwie: „ Muszę powiedzieć, że coraz więcej osób myśli o powrocie do Polski, niektórzy myślą o różnych krajach, różnych krajach europejskich.“ 

Zdaniem przedstawiciela polskiego rządu w UK głównymi czynnikami motywującymi do przeprowadzki oprócz Brexitu jest niekorzystna sytuacja finansowa i słabość funta. Polacy, w obliczu poprawiającej się sytuacji ekonomicznej w kraju coraz chętniej myślą o powrocie do ojczyzny, w której sytuacja coraz bardziej się polepsza.“

Z fotela w ambasadzie gorzej widać. Wprawdzie statystyk nie prowadzimy, ale pan ambasador banialuki ubrał w gładkie słówka i tyle.
Mam sporo znajomych, w różnym wieku i nie słyszałem przez 10 lat żeby ktoś chciał wrócić. Owszem, co niektórzy powiadają: może kiedyś ... A jeśli  mają dzieci to zapomnij. Nie mniej nie chcę  mówić za innych. Weźmy na tapetę mnie i żonę. Mamy przeszło po sześć dych na plecach. Mamy tu niezłą pracę. Mieszkamy w mikroskopijnym, jednym z mniejszych, pokoiku hotelowym, jeszcze się nie pozabijaliśmy, więc problem codziennego dobrnięcia do pracy nie istnieje. Bo kładziemy się do łóżka w firmie i budzimy się tak samo. Ma to swoje pozytywy z negatywami włącznie.

Traktują nas tu jak swoich. Wypracowaliśmy sobie pewną niezależność. I co ważne nie płacimy za mieszkanie, energię elektryczną, internet. Miejsce jest historyczne a urokliwe przy tym. Kiedyś jeden z dostawców, okazał się Polakiem, bo słysząc, że przechodząc obok rozmawiamy po polsku, włączył się z takim tekstem: ale macie tu miejscówkę, tylko pozazdrościć ...

I do czego mamy wrócić ? Głodowej emerytury ? Tu ledwo załapałem się na płatne godziny przy fortepianie pod niepisanym warunkiem wykonywania innych czynności. Na on przykład razem z Żoną przez 5 dni w tygodniu sprzątamy pokoje hotelowe a wieczorkiem ja dostaję w agencję nieśmiertelny angielski zmywak a żona wykonuje równoległe wiele innych czynności. Z kelnerowaniem włącznie. Bo, bo ludzi panie nie ma  do roboty. I choć wszyscy tutaj są na „YOU“ parafrazując głupka, to w wiekszości dominują ich lordowskie moście. A robić ni ma komu.

W marcu tego roku musiałem dwa tygodnie przedłużyć pobyt w Polsce. Z nudów, spacerując zaszedłem do jednej z lepszych restauracji w moim mieście dla mnie istotnej z tego względu, że dysponującej świetnym fortepianem. Oczywiście nia miałem szans na wykonanie telefonu do właściela. Menager, młody człowiek w modnych dżinsach bo podartych obiecał, że sam porozmawia z właścielem i oddzwoni do mnie. Bo są rezerwacje więc ludzie będą. Stawka zaproponowana za trzy godziny była tak głęboko upokarzająca, że nawet nie podam jej mizernej wysokości. Ale jak rzekłem nudziłem się setnie a trzy godziny gry na dobrym instrumencie to czas nie do końca stracony. Oddzwonił i zaprosił do pracy w sobotę i niedzielę. Było fajnie bo po godzinie sobotniego grania podszedł do fortepianu jegomość w moim wieku, podziękował i położył na fotepianie kilka banknotów, które razem kilkunastokrotnie przewyższały restauracyjne honorarium.

Więc, reasumując, co zyskałbym wracając dziś do Polski ? Egzystencję uzależnioną od restauracyjnych rezerwacji i hojności potencjalnego konsumenta ? Pracę parkingowego za kilkaset złotych ? I turystyczną co najwyżej raz do roku wycieczkę do Wejherowa ? Bo na nic innego nie będzie kasy ? A stąd czyli z UK dwa tygodnie wstecz nasza czwórka wróciła z kilkudniowego pobytu w hiszpańskiej Maladze i jednodniowego w Gibraltarze.  A są jeszcze opłaty. Wcale nie małe. Czy elektrownia będzie czekać z wyłączeniem energii aż mi ktoś zapłaci z łaski więcej ? Przecież na drapanym nie można budować jakiejkowiek stabilizacji. Nigdzie. W Anglii też nie. Chyba, że po ambasadach. I tego się trzymajmy ...


1954krawiec
O mnie 1954krawiec

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka