I to na ament. Tylko ciemność, widzimy, ciemność. My z naszą zacną koleżanką małżonką już z miesiąc temu wstąpiliśmy do krainy wiecznego mroku. Albowiem ponieważ, że nasi angielscy przełożeni, wzorując się na słynnym skoku stulecia, naskoczyli na wysokość wypracowywanych przez nasz tandem godzin. A te są istotne. Bo nie wymyślimy Ameryki stwierdzając, iż każden jeden jeśli ma więcej godzin to dla niego lepiej. Dlaczego lepiej ? Bo odbiera większą kasiorkę. A poprzez to robota na obczyźnie jawi się bardziej lekka, łatwa i przyjemna. I nawet jest możliwość machnięcia się na jakąś Majorkę, czy jak nie tak dawno do innego Gibraltaru.
I przez cały miesiąc walczyliśmy jak Staś Tarkowski z lwem o zachowanie choć części z wcześniej wytargowanych dodatkowych godzin. Co nie oznacza się, że jesteśmy leniami patentowanymi i te dodatkowe godziny nam się nie należą. Właśnie. I tu jest Azorek pogrzebany. Pokazaliśmy w ufności własnej do nowych, a zmieniających się w odstępach tygodniowych przełożonych, iż pomimo zaawansowanego wieku średniego pracujemy jak dwa samochodziki i ... i tu popełniliśmy błąd taktyczny, za który przyjdzie zapłacić okrojonym honorarium za naszą pracę.
Skąd wzięła się taka napaść na naszą kasę ? Ano z remontu. Hotel stareńki. Pamiętający Henryka VIII. Podłogi trzeszczą po pokojach upiornie. Wykładziny były tak brudne, że można było się przylepić do podłogi bez możliwości odlepienia. Wyposażenie w sprzęty ubożuchne a na dodatek przez lata kombinowane, w myśl powiedzenia o każdym przedmiocie, który pochodzi z innej wsi. Bo i pochodził. Więc zarząd sieciówki podjął decyzję, jak się okazało grząską o remoncie. Fakt odnowili za kasę ogromną. Ale rok minął i zamiast choć strumyka powrotnego, wcześniej wywalonej na remont kasy ukazała się figa z makiem. A podłogi jak trzeszczały tak trzeszczą nadal. A oni tną godziny pracownicze gdzie mogą i nawet tam gdzie nie powinni. Jak fryzjer pióra do gołej czachy podnosząc ciśnienie niepewnością tak pośród nieskażonych piętnem lenia pracowników jak pośród zadeklarowanej większości, która to już mocno zmęczoną jest na stracie, rozpoczynając dzień pracy od teatralnego udawania solidnej pracy.
Ale tytułowa Moc Truchleje z innego zupełnie względu zaistniała. Otóż dotarło do nas, wreszcie, że jedynym i skutecznym lekarstwem na każdą dolegliwość jest upływ czasu. I o ile odrobinę mamy onego dla uspokojenia złych terminów w naszej codziennej pracy i satysfakcjonującego finału w przyszłych honorariach to zmian w naszej Polsce, Europie czy w świecie nie doczekamy. Na ambergoldbank, choć, za klasykiem powiadając: to wszystko lipa. Sami o tym kiedyś pisaliśmy, że „ tu trzeba wmiany pokoleniowej ...“, że muszą wpierw wymrzeć generacje „umoczonych“ w drugie wojny, w żelazną kurtynę, w wymuszone armatami strefy wpływów. Wreszcie w różne okrągłe czy kwadratowe stoły.
A tu gówno prawda. I nie mamy co się łudzić, że przyjdzie nowa jakość zmiksowana z młodymi pokoleniami a świat będzie sprawiedliwy jak w bajce o Królewnie Śnieżce czy innym Czerwonym Kapturku.
Przecież na zawsze będą w świecie funkcjonowały podziały. Zawsze dla jednych bin Laden i Jaruzelski będą wyjątkowymi postaciami, zaś dla innych pozostaną każdy z osobna w innej kategorii, bohaterem na wskroś negatywnym i na dodatek z sennego koszmaru.
I dlatego po kres świata zawsze ale to zawsze jakiś Adam będzie zabijał jakiegoś Kaina. Albo tak jakoś na odwyrtkę. Smutne ? Smutne ale prawdziwe. Tak samo jak oblicze córki woźnego w dzień nauczyciela. Albo kobiety patrzącej w lustro. Taksującej z premedytacją własne ciało. Wałki tłuszczu, obwisłe piersi i jednocześnie rzucającej tekst do przerażonego widokiem, męża: dobrze ci ch ... ! I tego się trzymajmy...
Inne tematy w dziale Polityka