Mój ulubiony małżonek, zwykł był mówić” od racji wolę mieć święty spokój”, żartobliwie ustępując mi pola w domowych bojach. Gorzej, gdy podobną postawę prezentuje władza.
„W ubiegłym tygodniu w ramach realizacji jednego z wniosków o pomoc prawną pocztą dyplomatyczną dotarło z Rosji do polskiej Prokuratury Generalnej sześć tomów akt, czyli około 1300 kart, rosyjskiego śledztwa. Wśród przekazanych dokumentów, jak informowano, znajdują się zeznania świadków, protokoły i dokumentacja fotograficzna z oględzin miejsca katastrofy oraz protokoły z identyfikacji ciał ofiar. Trwa tłumaczenie tych dokumentów. Rzepa poinformował, że do przetłumaczenia otrzymanych materiałów powołano sześciu tłumaczy przysięgłych języka rosyjskiego i angielskiego. „
Ta informacja zabrzmiała jak zapowiedź realizacji wniosków polskiej prokuratury, która nie ukrywała w ostatnich tygodniach, że ma poważnie zastrzeżenia do trybu przekazywania jej dokumentacji ze śledztwa prowadzonego przez Rosjan.
„Przekazane przez Rosjan akta ze śledztwa w sprawie katastrofy samolotu są już w rękach polskich prokuratorów. Jak powiedział nam płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej, dokumenty były wczoraj przeglądane, a po zakończeniu tych czynności mają zapaść decyzje dotyczące m.in. powołania biegłych. Na razie nie wiadomo, ile osób zajmie się tłumaczeniem dokumentów. W ocenie mec. Rafała Rogulskiego, pełnomocnika kilku rodzin ofiar katastrofy, by ten proces mógł być sprawnie przeprowadzony, nad aktami musi pracować zespół kilku osób. Jak ocenił, dla jednego tłumacza pracy wystarczyłoby nawet na 3 miesiące. To skutecznie wstrzymałoby polskie śledztwo. Docelowo dokumentów powinno być znacznie więcej, bo otrzymane 1300 kart to - w ocenie pełnomocnika - tylko mała część zebranej już przez Rosjan dokumentacji.”
„Jak sugeruje tygodnik "Żyzń", śledczy zakończyli już badania szczątków samolotu i są one im już niepotrzebne. Według gazety, w badaniach nie przeszkodziło to, że dotąd nie wszystkie elementy wraku zostały zebrane z miejsca katastrofy. Jak sugeruje tygodnik, są też pomysły, by wrak został przetopiony. Takiego scenariusza nie wyobraża sobie polska prokuratura. Jak zaznaczył płk Rzepa, strona polska zwróciła się do Rosjan o przekazanie wszystkich dowodów związanych ze sprawą i czeka na realizację wniosku. - Nikt nie pozwoli sobie na to, by zniszczyć dowody rzeczowe, dopóki postępowanie nie zostanie zakończone prawomocnie. Jeśli Rosjanie komuś postawią zarzuty, kogoś będą chcieli postawić przed sądem, to te dowody będą musiały być dostępne dla sądu. Także my możemy ich potrzebować. Dlatego zwróciliśmy się z odpowiednim wnioskiem i czekamy na to, by wszystkie dowody dotarły do Polski, po to, by móc z nimi pracować - dodał.”
W odpowiedzi na informacje o poleceniu zejścia TU154 do wysokości 50 m(wg zeznań pilotów, JAKa 40) akredytowany Edmund Klich powiedział, ze w dokumentach nic podobnego nie ma. Dodał”, że cały czas trwają prace nad rozszyfrowaniem nierozpoznanych wcześniej wypowiedzi zarejestrowanych na tzw. czarnych skrzynkach z Tupolewa. - Cały czas jest nad tym praca i są jakieś wyniki, ale ja ich nie mam. W niedługim czasie pewnie je dostanę - powiedział Klich. Powtórzył zarazem, że na takie badania potrzeba wiele czasu. - Ja od początku mówiłem o roku. Teraz trzeba pytać tych, którzy chwalili się, że zrobią szybciej, skoro wcześniej tak się chwalono, że szybko to zrobią - mówił. Zarazem Klich przyznał, że "w analizie" jest kwestia rozbieżności w zeznaniach kontrolera lotu ze Smoleńska, co do tego, czy "prowadząc" polski samolot do lądowania rzeczywiście go widział - bo raz mówił, że widział, a innym razem, że nie.
- My (MAK) wystąpiliśmy o kolejne wysłuchania i będziemy to badali. Będziemy to robić według swoich materiałów, a nie medialnych doniesień - kiedy już będziemy mieli dane, to odpowiednie osoby zostaną przez nas zaproszone - powiedział Klich.”
W tym aspekcie dziwacznie i niepokojąco brzmią dzisiejsze słowa wicepremiera Siergieja Iwanowa”
„Rosja przekazała Polsce wszystkie materiały dotyczące okoliczności katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem, w której zginął m.in. prezydent Lech Kaczyński - poinformował rosyjski wicepremier Siergiej Iwanow.- Nie mamy już niczego więcej do przekazania. Wszystko, co można było przekazać, zostało przekazane - powiedział dziennikarzom”
Z wcześniejszych informacji z PW, polska strona złożyła 6 wniosków w ramach pomocy prawnej, z których jedynie niewielka część została zrealizowana. Z komentarza mecenasa Roguskiego wynika, ze nadal nie wypełniono wszystkich próśb strony polskiej. Mecenas ocenia, że 1300 kart to zaledwie około 10% dokumentacji. Dzisiejsza informacja wicepremiera Iwanowa o przekazaniu wszystkich materiałów –brzmi złowieszczo.
Wątpliwości ma amerykański kongresmen Peter King, który wystąpił z inicjatywą utworzenia międzynarodowej Komisji do zbadania przyczyn katastrofy( w odpowiedzi na podziękowanie za tą inicjatywę, otrzymałam dzisiaj odpowiedź” I truly appreciate your support of my legislation (H. Res. 1489) calling for an independent international investigation of the April 10, 2010 air tragedy. I assure you I will keep up my efforts. All the best. Sincerely,PETER T. KINGMember of Congress). PW wystąpiła do strony amerykańskiej o pomoc w śledztwie:
„Według "Dziennika Gazety Prawnej" prokuratorzy chcą zweryfikować wszelkie teorie dotyczące przyczyn katastrofy smoleńskiej. Proszą między innymi o sprawdzenie, czy istnieją naukowe i techniczne możliwości wygenerowania sztucznej mgły. „
Jedynie polskie władze mają nadal pełne zaufanie do działań strony rosyjskiej. W rozmowie w TVP marszałek Borusewicz powiedział, że jest zawsze podejrzliwy, ale teorie spiskowe są absurdalne, bo to był zwykły wypadek, który przecież bada strona rosyjska..
I podczas gdy w społeczeństwie wątpliwości, co, do jakości samego śledztwa jak i jego przyczyn rosną, nasi rządzący zajmują się fetowaniem zwycięskich wyborów, prezydent-elekt po wyczerpującej serii gaf udaje się na zasłużony odpoczynek, a dyżurny potwór partyjny rzuca oskarżenia pod adresem zmarłego Prezydenta. Samo życie. A la PO.
Inne tematy w dziale Polityka