Bądź automatem. Zostań maszyną. Czytaj dosłownie znaczenie słów. Odrzyj je z właściwości przypisanych doświadczeniami swoich antenatów.Zapomnij o znaczeniach symbolicznych, zapomnij o poezji życia. Liczy się tylko tu i teraz.
Wyścig. Wieczny wyścig do celu. Wygrać może tylko doskonała maszyna. Jak w Formule I Wystarczy osiągnąć wysoki poziom umiejętności, resztę zrobią za ciebie mechanizmy.A jednak to moment dekoncentracji człowieka może doprowadzić do przegranej.
Widzisz, kolor i wygląd nie mają znaczenia. Liczą się tryby, Najlepszy kierowca nic nie zrobi, jeśli nie ma najlepszego silnika czy ogumienia.Oraz pomocy zespołu mechaników.A i to nie wystarczy: potrzebna jest jeszcze, taktyta-liczba pitstopów, dobór ogumienia. Dobrze, dobrze ,ma znaczenie też pogoda. Ale dobry taktyk i ja potrafi okiełznać..Partie polityczne dzisiaj to takie zespoły. Jak dobrze ustawią maszynę wyborcza, to wygrywają. Tyle tylko, ze od ich wygranej zależy przyszłość milionów ludzi.
Ciągle słyszę od mądrych politologów, psychologów społecznych i komentatorów politycznych, różne oceny taktyki dot. PiS.A to za dużo słucha lidera, a to dobrze robi, że daje decydować mechanikom itp. Przekładając na język polityczny, PiS robi dobrze, gdy przemieszcza się w stronę centrum, próbując przeciągnąć na swoją stronę mobilne grupy wyborców, a źle, gdy próbuje plasować się zdecydowanie na konserwatywnej prawicy, próbując namówić wyborcę, aby to on zaakceptował program i podążył w jego kierunku.
Innymi słowy, podejście przyciągania do programu i próba zmiany mentalności wyborcy w miejsce zaspokajania jego oczekiwań wytworzonych przez manipulatorów politycznych, jest z automatu uznawane za błąd i agresję polityczną.Pragmatyzm polityczny musi w ocenie owych znawców polegać jedynie na dostosowaniu wizerunku do potrzeb, które w sposób sztuczny zostały zaszczepione w społeczeństwie.
Centrowy PiS jest do zaakceptowania jest przyjazny. Bo jest odpowiedzią na sztucznie wytworzoną potrzebę wyborczą. Wygodny i bezpieczny, Centrowiec z góry musi założyć pełen kompromis. Centrowiec nie będzie dążył do prawdy, nie będzie zadawał niewygodnych pytań- on musi z nich zrezygnować, aby zachować miano kompromisowego” Tu rodzi się pytanie: czy zasada pragmatyzmu, musi oznaczać rezygnację z podstawowych założeń i odejścia – w imię zachowania oceny „zrównoważonego”- od wyznawanych wartości?
Wydaje się, ze właśnie takie są oczekiwania wielu komentatorów. A dla mnie jest to kolejny etap tworzenia w społeczeństwie sztucznego zapotrzebowania na bezideowe, cyniczne grupy polityczne. Różne modyfikacje grup wsparcia chama z Biłgoraja, który obecnie jest twarzą PO i niestety, prezydenta RP.W takim świecie polityki nie ma miejsca na empatię społeczną. Nie ma miejsca na uczucia.
W tym świecie człowiek wierny wartościom - musi być oszołomem, Każdy przejaw zrywu uczuć, także patriotycznych, musi być wyśmiany i zepchnięty w otchłań niebytu. Publiczne wyznanie swojej wiary musi być wyszydzone, w przeciwieństwie do publicznego wyznania przynależności do mniejszości seksualnej. Grupy pierwszych wyznawców, mogą być bezkarnie atakowane przez rozpasane, pijane grupy odczłowieczonego motłochu, podczas gry drugie cieszą się ochroną policji, strażników miejskich i polityków.
W tym układzie pamięć jest bardzo groźnym przeciwnikiem. Z nią tez trzeba walczyć. W imię walki zwycięskiej – każdego dnia, mamy rodzić się na nowo. Zapomnieć wczorajsze łajdactwo i uznać, że wczorajszy łajdak, jest dzisiaj wzorem do naśladowania. Trzeba zapomnieć powody do narodowych zrywów, racjonalizując ich krótkotrwałe efekty.Z przeciwnikiem politycznym nie trzeba się już liczyć. Tak będzie popłatnie. A tylko to się liczy, co ciebie wzbogaci. Materialnie oczywiście.
Zawsze zastanawiałam się jak to jest możliwe, aby społeczeństwo niemieckie, zaaprobowało Hitlera, a miliony ludzi akceptowały postępowanie komunistów. Wystarczyło tylko zaserwować gładkie, powszechnie oczekiwane (poprzez zastosowanie niezbędnej propagandy) hasła, możliwe do masowej akceptacji-i poszło.
To, że po drodze należało zamordować podstawowe wartości, stanowiące o człowieczeństwie, pozostało przez spora większość niezauważone. Odwrócono znaczenia, nadano im nowe brzmienie. Łajdaka nazwano, może nieeleganckim, ale skutecznym. Zwykłego złodzieja –kreatywnym, w końcu dojść do aprobaty mordu, w imię wyższych celów. Bo liczył się tylko efekt, a efektem miał być chwała i powodzenie materialne tych, którzy w procederze uczestniczą. Wystarczyło tylko to obiecać, a ilu nagle przestało widzieć naokoło nieprawości? Zaczęli być głusi i ślepi na jawne dowody, że zaczynają nienawidzić w stopniu prowadzącym do akceptacji zbrodni.
Nienawiść społeczna. Nieodzowny atrybut dla tych, którzy bezwzględnie dążą do osiągnięcia politycznego celu. Potrzebują nienawiści społecznej jak chleba. Bo tymi, którzy nienawidzą, tak łatwo zarządzać. Nienawistnik już nikogo nie słucha, tylko tego, który go karmi niezbędną strawą: codziennie musi podać mu przyczynę, uzasadniającą ten stan. Dawać nowe powody, przypominać stare. Bo jak by zapomniał..To wódz straci ster. Więc karmi. Własną podłość przykrywając racjonalizmem. Utwierdzając, że ta droga to jedyna właściwa. Got mit uns. Proletariusze wszystkich krajów łączcie się. Zgoda buduje i miłość zwyciężyła..Do wyboru do koloru. W zależności od epoki, poziomu zamożności, świadomości (de facto: nieświadomości) społecznej).
Tych, którzy wołają tak: nie można, hasła są puste, Boga nie ma może być w krematoriach i obozach pracy, niepokorni proletariusze łączą się w łagrach i masowych grobach, zgody nie buduje się wzbudzając nienawiść i wołając o zapomnienie o przyzwoitości – trzeba zmusić do milczenia. Ośmieszając bądź brutalnie usuwając z drogi: do łagrów, szpitali psychiatrycznych, w zaświaty,
Opisywałam kiedyś historię mojego Taty, Był w Dachau, uciekł z obozu w trakcie odgruzowywania dworca (po nalocie aliantów). Umożliwił to kolejny nalot. Jego i jego obozowego przyjaciela do wejścia Amerykanów przechowała Niemka.Dała cywilne ubranie swojego męża. Czy chciała mieć zasługi wobec zwycięzców? Czy liczyła na cos? Czy po prostu była normalnym, czującym człowiekiem?
Tego nie wiem. Nie wiedział też mój tatuś. Dzięki niej obaj przeżyli. Przyjaciel mojego tatusia na krótko. W 1946 roku został rozstrzelany przez polskich komunistów. Tatuś miał więcej szczęścia. Po 3, 5 roku w wiezieniu, sadystycznych przesłuchaniach przez Adama Humera, 11 miesiącach w celi skazanych na śmierć, wyszedł z więżenia.
Ale nigdy nie zrozumiał tego czasu pogardy do drugiego człowieka, Pogardy, zrodzonej z nienawiści.
Dostęp do telewizji mam marny. Praktycznie daje się wysłuchać prognozę pogody i ewentualnie wiadomości. Ale tuż przed prognoza miałam okazję usłyszeć końcówkę wywiadu, w II programie TVP, swoja opinie o zachowaniu ludzi w sprawie Krzyża przed Pałacem Prezydenckim, przedstawił Mariusz Błaszczak. Ale to nie ona zainspirował mnie do rozmyślań.
Otóż dziennikarz, wyraźnie oponent, zadał mniej więcej tak sformułowane pytanie. „Krzyż przeszkadza w zamieszkaniu w Pałacu Prezydenckim nowemu prezydentowi, Czy nie sadzi Pan, zatem,”
Tu możemy się zatrzymać. Bo dziennikarz, podświadomie wyraził sens walki o Krzyż w tym miejscu, Krzyż, który ma stać tam tylko do momentu, w którym spełniona będzie prośba tych, którzy go stawiali. Powstanie inna forma upamiętnienia Tragedii Smoleńskiej oraz niebywałego zrywu patriotycznego oraz eksplozji empatii w stosunku do ludzi. Niekoniecznie wcześniej docenianych.
To nie walka Sacrum (wielce nieetyczna jak mówią niektórzy), A jeśli to ze strony tych, którzy za wszelką cenę postanowili ten symbol z tego właśnie miejsca zlikwidować.
Dziennikarz, stawiając w pytaniu tezę o tym, ze Krzyż przeszkadza Komorowskiemu, m a rację Wszak to on, w pierwszym po wyborach, wywiadzie, zapowiedział usunięcie Krzyża sprzed Pałacu. Podobno ma być prezydentem ponad podziałami, tym, który konsoliduje itp. Maskę zrzucił jednak zbyt szybko chyba. Chciał, aby symbol Tragedii i zrywu, który podziwiali dziennikarze z całego świata, znikł w czasie jego nieobecności. Żeby ludzie kojarzyli fakt zabrania Krzyża, z kim innym.
A taki dziennikarz, nieświadomie go wkopał. Przedobrzył. Jako argument katolickości Komorowskiego podał, ze jest on głęboko wierzący i w dodatku ma 5 dzieci...
W drodze z Gdańska na Mazury widziałam dziesiątki Krzyży. Krzyże przydrożne, miejsca modlitwy.Krzyże w miejscach tragicznych wypadków, upamiętniające śmierć konkretnych osób. Krzyże ostrzegawcze -takie memento mori.Konia z rzędem temu, kto wskaże ich posadowienie przez jakieś zgody budowlane.
Miejsc pamięci, nie z woli władzy z potrzeby ludu, można znaleźć wszędzie na świecie. Na Hawajach widziałam kopczyki udekorowane muszlami zdjęciami, deskami surfingowymi i zdjęciami ofiar, pochłoniętych przez ocean,’
Często w miejscach widokowych przeznaczonych dla turystów. Nikt nie myśli o ich siłowym czy dobrowolnym usuwaniu. Bo i po co. Na tym polega demokracja, że jest miejsce na ckliwe wspomnienia, na wiarę, cokolwiek by ona znaczyła, także na świeckość.Miejsce dla wszystkich.
Miejsce pamięci to zwykle miejsce zdarzenia, albo tego, z czym na się to zdarzenie kojarzy. Tam, gdzie łatwo jest dotrzeć i wspominać. A nie miejsce, które do wspomnień się wyznacza…. Szczególnie, jeśli miały w nim miejsce jakieś inne wydarzenia, które tą pamięć, w jednym szczególnym miejscu, uzasadniają.Choćby to,że w Pałacu stało kilka trumien z ciałami najważniejszych osób w Polsce.
c.d.n.
Inne tematy w dziale Polityka