Tydzień drugi i trzeci.
W leśniczówce Pranie znakomite wykonanie Anty szanty Jerzego Stanowskiego. Czy obecność na widowni Olgi Lipińskiej miał wpływ, ze aktorki śpiewały pełna parą? Urok tej sceny, z lasem w tle, to już krok do sukcesu.
Mimo tych wszystkich przykrych i bardzo smutnych rzeczy, o których pisałam w pierwszych dwóch częściach swojego mazurskiego pamiętnika, szukam wszędzie piękna. I radości, Tak bardzo potrzebnej do normalnego życia. Czepiam się jak rzep każdego okruchu piękna i ciepła uczuć. Ich dostarczycielami, niewyczerpanymi (jak dotądJ) są moje wnuczęta, 10letni Paulinka i Karolek oraz 8-letni Mateusz.
Trudno jednak przejść do porządku dziennego nad tym, co się dzieje. Szukam informacji o Tragedii Smoleńskiej. To, co dociera, znowu przeraża. Jerzy Miller – w niedostatku współpracy Rosjan z polską prokuratura upatruje winy w Polakach” - Albo jest to kwestia wewnętrzna rosyjska, albo reakcja na nastroje w Polsce, bo za dużo się u nas źle mówi o postawie Rosjan w badaniu katastrofy smoleńskiej - dodał szef MSWiA i komisji badania wypadków lotniczych.”I wszystko jasne. A ja się znowu zamierzam czepiać.
Kiedy napisałam swój pierwszy tekst o Tragedii, starałam się w miarę beznamiętnie określić drogi, w których powinno pójść to śledztwo. Mój serdeczny kolega, niegdysiejszy aktywny działacz Solidarności, miał mi ten tekst za złe. Wg niego powinnam bez pardonu określić wypadek zbrodnią. W rozumieniu takim, w jakim zbrodnią Niemcy nazwali tragedię ze swojej Love Parade.Ja mówiłam o wstrzemięźliwości w ocenie. Dopóki nie zaczęłam pilnie przyglądać się temu, co się działo bezpośrednio po Tragedii i jak przebiegało dochodzenie. A raczej odchodzenie od dochodzenia, które winno mieć miejsce w takim przypadku.
I te służalcze, czułe opinie o dobrej woli Rosjan. Mimo zaorania miejsca, składowania szczątków (tych, które sobie wybrali do ułożenia), sposobu przesłuchań, kłamstwach i kłamstewkach na temat godziny wypadku, dziwnych filmach ze strzałami, itp..Braku protokołów sekcji zwłok, przekazywaniu wybranych i mniej istotnych dokumentów ze śledztwa, odmowie przekazania oryginalnych czarnych skrzynek.
MAK pozostaje nadal w sferze zaufania polskiego rządu. Z tej przyczyny, posłowie odrzucili kolejny wniosek Macierewicza o przejecie śledztwa od Rosji. Mimo, że wiadomo, iż do MAKA nie mają zaufania sami Rosjanie.
Trochę uczciwiej sytuacje opisuje Andrzej Seremet” Seremet przyznawał, że w śledztwie nie będzie istotnego postępu bez uzyskania przez polską prokuraturę oryginałów "czarnych skrzynek" rozbitego samolotu, możliwości przebadania wraku maszyny i protokołów sekcji zwłok ofiar katastrofy. Dodawał, że polska prokuratura jest "końcowym ogniwem łańcucha przekazywanych materiałów" i że także prokuratura rosyjska nie ma jeszcze dostępu do części istotnych dowodów, którymi dysponuje MAK.”.
Znowu ten MAK. Nie daje Polakom, nie daje Rosjanom. A czas płynie. Przecież Komisje ds. wypadków lotniczych nie są śledczymi sensu stricte!!!Ich rola jest ustalenie stanu faktycznego, który przyczynił się do katastrofy.
Samo śledztwo daje pełny obraz zdarzeń przyczynowo-skutkowych. I wskazuje winnych.A dla śledztwa i wiarygodności jego efektu liczy się czas. Dopóki przedstawiciele polskiego rządu oficjalnie przychylali się do sugestii Rosjan, wyrażanych od pierwszych godzin po tragedii, ze winni byli polscy piloci, którzy zignorowali pogodę, wydawało się zapowiedzi dobrej współpracy ze strony Rosjan były deklarowane, co i rusz. Z chwilą, gdy doszły do rozważań także inne wersje wydarzeń, usłyszeliśmy o tym, że szczątki samolotu mogą być złomowane, skrzynek nie dostaniemy, to, co z dokumentów było do przekazania-otrzymliśmy.Wiemy z zeznań pracowników wieży są niespójne, ze ślady po tragedii usunięto, a polska strona nie miał okazji przesłuchać rosyjskich świadków.
Brak istotnego postępu w śledztwie w sprawie Smoleńska, jest dowodem na słabość naszego państwa. Nikt na nie wyjaśnił, dlaczego śledztwo nie było od początku prowadzone wspólne, mimo, że premier naszego państwa oficjalnie ogłosił, iż takie były ustalenia pomiędzy nim a prezydentem Miedwiediewem. W myśl zasady, że rząd może wszystko powiedzieć, a ma się to do rzeczywistości jak pięść do nosa. O ile jednak obietnice typu: obniżenie podatków, powszechna szczęśliwość społeczna, czy ogłoszenie Polski enklawą dobrobytu gospodarczego w morzu kryzysu, rozłożone w czasie wydarzeń, może na krótką metę być pokrętnie wytłumaczone, to deklaracja premiera rządu w sprawie śledztwa wobec największej w historii Polski katastrofy polskiej elity politycznej, powinna być albo dotrzymana albo skrupulatnie wyjaśniony powód jej niedotrzymania.
Mam nieodparte wrażenie, ze niektórzy przedstawiciele naszej władzy, celowo przekierowują uwagę społeczeństwa na świadomie wywołane incydenty(jak np. Krzyż) żeby odwrócić uwagę od najistotniejszych spraw, które wymagają wyjaśnienia.Skad my ten tryb działania znamy?
Po to, by nikt nie miał ochoty do prawdy dochodzić, koncentrując się na konfliktach ubocznych. A jak już konflikt się skończy, to prawda może się wydawać jakby mniej już istotna, a emocje zostaną rozładowane gdzie indziej. Nie u wszystkich oczywiście. Nie u tych, dla których wyjaśnienie prawdy stało się celem.
Już drugi raz przyleciał nad strumyk, na końcu działki, zimorodek. Co za barwy?
Na szczęście, Ne zauważył go nasz pisma dopiero rok i niespożyte pokłady ciekawości w stosunku do wszystkich stworzeń. Z zerowym poziomem agresji, ale tego inne stworzenia nie wiedząJZabawny był widok wczoraj, gdy podbiegł przywitać się z dzikimi kaczkami nad strumień. Kaczki w lament, pies w nogi…
Wycieczka z wnusiami do Krzyże urozmaiciła nam burza i deszcz. Mieliśmy fart, front burzowy zahaczył o nas jedynie obrzeżem. Zdążyliśmy już dojść do Kryzę, zanim dojechał do nas z odsieczą, samochodem, Lesio. Kolejna przygoda ku uciesze dzieci. W dodatku osłodzona dojrzałymi malinami i jeżynami po drodze.
…………………………………………………………………………………………………………………………………………………
Solidarność społeczna w Polsce większości kojarzy się z "komuchami”. Oczywiście, jeśli jest głoszona jest przez „cel nienawiści”. W odróżnieniu od „wolnorynkowców”, którzy nie mają ochoty na finansowanie nieudaczników.Ciekawi mnie, jak zatem nazwą akcje Gatesa czy Buffeta? Jak nazwą także tych, którzy w obliczu nieprawdopodobnego wyzysku ludzi z III świta, tworzą system zakupów „godziwa cena za godziwą pracę? Tez komuchami?
Solidarność społeczna w Polsce jest promowana tylko w aspekcie zbiórek pieniężnych. Na rotowanie życia, przy okazji akcji charytatywnych, ze szczególnym wskazaniem na WOŚP. Chociaż ta ostatnia, wyraźnie zstępuje państwo w swoich podstawowych obowiązkach, a także stanowi bazę do realizacji ambicji i marzeń jej szefa z pieniędzy pochodzących ze zbiórki.Kataklizm powodzi z maja, czerwca i tej ostatniej, lokalnej z sierpnia dowodzie tak naprawdę w akcję pomocy w sytuacjach nadzwyczajnych, włącza się jedynie Caritas. Trudno nazwać pomocą powodzianom zbiórkę zaaranżowaną w czasie II tury wyborów przez WOŚP. Czyli zbiórki na zakup sprzętu.
Rozmawiałam z pewnym ratownikiem ze straży pożarnej. Na temat celowości takiej zbiórki. Uznał ze jest bardzo dobra, dlatego ze Owsiak nie musi kupować taniego sprzętu oni, chociaż pieniędzy mieliby nawet dosyć, nie mogą kupować najlepszego sprzętu, bo obowiązują ich przetargi. Kolejny absurd: wyposażenie w sprzęt do ratowania życia powinno podlegać racjonalnej ocenie przydatności, a nie tylko stosowania, jako jedynego kryterium: ceny. Noktowizory, czy wysokowydajne pompy –są niezbędne. Bardziej niż o, 5 mld blisko na stadion ITI, prawda? Przy okazji dowiedziałam się, ze sprzętu pływającego zarówno PSP jak OSP ma po dostatkiem.
WOŚP ma entuzjastyczne poparcie wielu rządzących: dzięki akcjom Owsiaka Państwo nakierowuje społeczeństwo na dobrowolne opodatkowanie na zakupy, które winny być dokonane z kiesy państwowej i podatków podstawowych.
………………………………………………………….
Rozprasza mnie bardzo huk piły motorowej. Nieopodal właściciel ścina kilkudziesięcioletnią brzozę. Robi miejsce prawdopodobnie pod minigolfa, przy posiadanych przez siebie domkach do wynajęcia. To miejscowy przykład kariery finansowej. Kilku gospodarzy, sprzedało trochę ziemi i zainwestowało. Kilku prowadzi gospodarstwa i zarabia sprzedaż własnych wyrobów. Wielu jednak „upłynnia dochód z ziemi, od rana wystając pod miejscowym sklepem.
…………………………………………………………..
Syn przywiózł mi Newsweeka. Tam Kilka artykułów o krzyżu. Kto wygrał, kto przegrał, komu punktów przyrośnie? Ci, którzy bronią miejsca Krzyża, podobno traktują Go instrumentalnie. A ci, którzy w ten sposób o nim Piszą, to, co? Wyjątkiem wydawał się być Hołownia.. Ale do czasu. On tez w finale Krzyż traktuje, jako przedmiot walki różnych bied walczącej ze światem.
Kiedy przeczytałam wywiad z Normanem Davisem, włosy stanęły mi dęba? Pomijając już ocenę samego PiS, jako sekty, z całego wywiadu tchnie głębokie przekonanie historyka o prawidłowości budowy państwowości w Polsce po 1989 roku. Wyraźnie nie czynił głębokich studiów historycznych nad III RP i genezy jej władzy. Utknął na II wojnie światowej, wiedze na temat teraźniejszości czerpiąc jak sporo polskich intelektualistów, z prasy polskiej i tworzonych często na bazie jej tez, artykułów brytyjskich.
Kiedy Norman Davies mówi, że dziecinnym żartem jest zgorszenie pewnej opozycyjnej posłanki Komisji Śledczej, że ciągle wnioski opozycji są przegłosowywane, to ręce mogą opaść? Stąd już tylko maleńki kroczek do kolejnej konstatacji: Pis i jego wyznawcy –to sekta. Super.Oczywiście sekta niezadowolonych z własnych niepowodzeń własnej nieumiejętności. Większość to nieudacznicy w dodatku z wysokim poziomem emocji, w przeciwieństwie do pozostałych reprezentujących, wysoki poziom intelektualny. Wypisz wymaluj ocena jak z kultowych mediów III RP.
W ostatnich miesiącach spotykałam wielu zwolenników PiS. Profesorów medycyny, historyków, ludzi kultury, wykładowców wyższych uczleni z róznych dziedzin. W trakcie rozmów, używane były zimne, choć bulwersujące argumenty, skłanijące dla poparcia zmian, sygnalizowanych przez Jarosława Kaczyńskiego, a wcześniej przez obu braci. Byli wśród nich także ludzie, którzy zrobili ztw, karierę finansową w trakcie przemian. Tyle, ze te kariery były oparte na własnych zdolnościach do biznesu, a także dały okazję do przyjrzenia się z bliska, mechanizmom tworzonym w polskim biznesie od lat 90-tych.
Jak to się stalo, że i ja, stawiana przez Financial Times, jako wzór polskiej przedsiębiorczości w roku 1993, dzisiaj zostałam sklasyfikowana, jako nieudacznik, mohair o słabszej od innych moich rodaków, kondycji intelektualnej?
Co innego widziałam ,w odróżnieniu od Norman Daviesa, że znalazłam się w sekcie, w dodatku traktując ją, jako jedyną drogę do poprawy sytuacji w Polsce, także gospodarczej?Ja, która w latach 90-tych glosowałam na KLD, zauroczona wizją liberalnego, wolnego rynku?A potem szłam śladem kolejnych wolt moich niegdysiejszych guru? Nawet, kiedy wiedziałam, ze część z tych ludzi to cyniczni karierowicze, którzy „robią lody” korzystając z dostępu do władzy? Nawet wtedy traktowałam to zjawisko, jako margines, nadrzędną rolę przypisując hasłom wdrażania zasad wolnego rynki, które brzmiało dla mnie jak muzyka i pozwalało mieć nadzieję, na rozwój państwa. Wielu nieprawidłowości nie dostrzegłam wtedy karmiona papką GW, jedyna gazeta, która czytałam, na co dzień. Tygodniki czytałam wybiórczo, wolałam skrawki czasu wolnego poświęcać na książki. Telewizja –to wiadomości >czasem dobry program przyrodniczy, wyjatkowo jakiś film –i tak to leciało. Bo poza tym była już tylko praca. Praca przerywana wojażami po świecie.
Nawet choroba niczego nie zmieniała. Pamiętam, jak w trakcie pobytu w szpitalu z powodu ciężkiego zapalenia płuc, mój pokój wyglądał po obchodzie lekarskim jak biuro. Maszyna do pisania na stoliku i sterta papierów. I spotkania biznesowe w szpitalnym holu.
Otaczającą mnie rzeczywistość postrzegałam przez oczy szeroko zamknięte. Tak było wygodnie. Liczył się mój sukces, Nie czułam potrzeby analizowania tego, co działo się wokół. Biznesowe spotkania z biznesmenami z pierwszych stron gazet, rozmowy na temat kolejnych biznesów. Potem harówka po dyktando biznesu korporacyjnego. Znowu blichtr i spotkania –tym razem biznesmani zabieglai o moja obecności- przecież byłam członkiem wielkiej, światowej, korporacji. Ci snmi zreszt, którzy wcześniej próbowali przejąć biznes przy pomocy usłużnych banków.
Powoli jednak docierało do mnie to, ze większość ludzi, z którymi miałam do czynienia, to ludzie epoki komunizmu. Ze ich biznesy, tak wielkie i tak reklamowane, powstały na bazie układów, zawiązanych wtedy, gdy przeciętnemu Polakowi nie marzył się upadek komuny. Że wielu z nich już wczesniej wiedziło, co się świeci i robili kasę albo przygotowywali się do przejmowania intratnych firm w Polsce, Inni byli ucznie skrupulatnie zasad oficjalnie jeszcze tępionej, ekonomii politycznej kapitalizmu. Na renomowanych uczelniach światowych. Nadeszła transformacja i to oni przejęli stery biznesu w Polsce. Bo kto inny miał do tego predyspozycje i dostateczną wiedze? Nikt, przy zdrowych zmysłach nie mógł tego kwestionować, prawda? Powstawały błyskawiczne fortuny, w rytm zapewnień, z pierwszy milion Trzeba ukraśc. Nikt nie mógł mieć wątpliwoscże fortuny musiały powstawać na bazie przekrętów. To przekonanie społeczne było niezbędne do tego, by uzasadnić obecność na liście najbogatszych w Polsce, tyle nazwisk znanych z przeszłości. To Musiało być naturalne.
Opisywałam moje przygody, w trakcie realizacji inwestycji, z mafią.Kilka lat gehenny i przygladanie się zasadom działania w mojej sprawie wymiaru sprawiedliwości do drugiej polowy lat 90-tych, dawały mi mocne przeświadczenie, ze prawem w moim kraju sterują ci, którzy maja wpływy i pieniądze. Patrzyłam z bliska na tych, którzy głosili jakieś hasła polityczne, które miały się jak soir de Paris do "pisuar a Varsovie” do tego, co głosili w sprawach gospodarczych. Bawił mnie ten rozdźwięk: lewica optowała za rozwiązaniami wolnorynkowymi, (w ujęciu wolnego rynku wersji stworzonej przez byłych zażartych komunistów), w naturalny sposób wciskając prawicę na pozycję obrońców ofiar transformacji. Doszło do zupełnego absurdu. Do kompletnego „misz maszu” ideologicznego. To zresztą trwa do dzisiaj w pewnym sensie. Gdy lewica za swoje sztandarowe hasła uznaje liberalizm poglądowy, walkę o świecki charakter państwa, obronę słabszych warstw społecznych pozostawiając na szarym końcu swoich działań. Farbowana lewica, idący razem z nimi farbowani liberałowie, których łaczy tak naprawdę jedno: wyścig do żłobu. Nawet po trupach rodzimych biznesów, po trupach rzeszy tych, których wpędzono bez skrupułów, w sferę wiecznych nieudaczników. Bo nie dano im szansy na cokolwiek, w dobie reform Balcerowicza. Pamiętam, jak sama, zachwycona, widziałam świetne perspektywy dla wszystkich: handel na łóżkach polowych, który zamieni się w solidny handel, na bazie dzierżawy lub wykupu, w centrach handlowych rodzimych i światowych. Gdy mówiłam: pieniądz nie ma przynależności narodowej, jest potrzebny każdej nacji.Nie ważne czy nazywa się rubel, dolar, czy złoty. Bo przede mną były zadania, które trzeba było sfinansować, żeby utrzymać się na powierzchni.
Potem widziałm, jak moje przekonanie o chęci wdrażania wolnego rynku, bierze w łeb, ich miejsce zajmuje pleniąca się wokół korupcja, układy, kolesiostwo. Zawsze we współgrze ze znanymi z przeszłości nazwiskami. Owszem, częśc właścicieli łóżek polowych trafiło do centrów kupieckich, najczęściej polskich gildii, po to by po dosc szybko oddać miejsce sieciowym potentatom z powstających bez żadnego sensu i planu, wielkim centrom handlowym. Centra powstawały w sercach miast, zasilając kasę właścicieli ziemi, którzy najczęściej wcześniej uwłaszczali się na niej przy okazji bandyckiego przejmowania upadających zakładów państwowych. Ze przy okazji wybiły w centrach miast lokalny handel?
W wielu miejscach na świecie widziałam centra handlowe, ale nie w śródmieściach. I małe sklepiki, których wygląd był wynikiem inwencji właściciela, a nie nakazu biurokratycznego jakiegoś urzędnika.
Do grona niegdysiejszych komunistów, dobijali ci, którzy w ramach transformacji otrzymali swoje działki z polskiego tortu. Inni, kiedyś ideowcy, weszli do grona zmuszeni szantażami, dotyczącymi przeszłości. Każde tałatajstwo było możliwe, bo nie było po 1990 roku lustracji. Dzięki czemu twór gospodarczy, oparty na b powiązaniach biznesu, polityki, mafii i służb mógł się mocno zakorzenić w Polsce. Ten układ był także w innych krajach postkomunistycznych, ale w Polsce otrzymał na lata zielone światło.
To, co niewygodne z przeszłość, otrzymało klauzulę tajne/poufne i zostało skrupulatnie zamiecione pod dywan. Tak skrupulatnie, że dzisiaj tak Davis mówi o demokratycznych działaniach, w chwili, gdy opozycja –wbrew jakimkolwiek zasadom – ma siłowo zamykane usta. Gdy, podobno liberalny, rząd podwyższa podatki z powodu kryzysu, którego wg niego nie było, jako priorytet uznając pilne zawłaszczenie państwowych mediów. Podczas gdy premier, uznając te media za nieprzychylne- ogłaszał oficjalnie, ze abonamentu płacić nie trzeba, po uzyskaniu nań pełni wpływu, ustami szefa KRRiT nawołuje do restrykcyjnego ich ściągania. Ustami swojego posła, znanej szczekaczki, PO wołało o nieposłuszeństwo Jeszcze tak niedawno.To, co wczoraj było zalecane, dzisiaj jest zakazane.
Skala zawłaszczenia państwa ujawniła się podczas Komisji Rywina. Kulisy władzy zostały obnażone. Jazgot strachu i sprzeciwu przed rozwiązaniem źródeł zdeprawowanej gospodarki, czyli WSI, dał kolejny dowód na to, jak głęboko rozrosły się zakorzenione przez nie powiązania biznesowe. Należy tylko wmówić społeczeństwu, ze tych korzeni nie było i nie ma. Że, najważniejsza jest „gospodarka, ty głupcze”. A, że oznacza ta gospodarka powodzenie określonej koterii, a nie stwarza szans przedsiębiorczości dla wszystkich, należy zakryć kolejnym hasłem „liczy się tylko przyszłość”. Nierówność szans ograniczyć do ksenofobii, wstecznictwa, a młodym wbijać do głowy stare, dobre hasełko, „bo myśmy przyszłością narodu, i pierś nasza pełna jest sil. I wciąż zasuwamy do przodu, nie oglądając się w tył”.
I doskonale im to wyszło. Jak widać z różnych akcji, na które ci, którzy nie mają czasu jak ja kiedyś, na rozważanie przyczyn różnych, widocznych nieprawidłowości? Dla których demokracja dopuszcza zamykanie ust niepoprawnym politycznie, a coraz większa inwigilacja i uprawnienia służb, są jej..Potwierdzeniem.
W czasach wiecznego wyścigu, przy sprawnie działającej machinie dezinformacji – nie mają szans na przebudzenie. Dopóki ich samych w pewnym momencie nie trzaśnie w twarz, efekt działania tej maszyny władzy opartej fałszywych przesłankach. Dopóki nie przerazi ich wszczepiana im nienawiść do drugiego człowieka, nie zbrzydnie im pogarda, jej naturalne następstwo. Dopóki do nich nie dotrze, ze żadna gospodarka, żadna państwowość, nie może być oparta na ciągłym zakłamywaniu rzeczywistości.
Inne tematy w dziale Polityka