Obserwując to, co dzieje się gospodarczo i politycznie w ostatnich 4 latach w Polsce, odnoszę nieodparte wrażenie, że zostaliśmy mistrzami świata w tej grze. Nie zostaliśmy drugą Japonią(Wałęsa), nie zostaliśmy drugą Irlandią, chociaż jako Zielona Wyspa podobno funkcjonujemy z powodzeniem) (Tusk); milczy nawet chwilowo o nas prasa na Jamajce, pozwalając zachować świetne samopoczucie, o jakości sposobu rządzenia w naszym kraju.
Do tego niewątpliwego sukcesu medialnego, przyczynia się sprawna reakcja społeczeństwa w trakcie zaserwowanej nam gry. Wystarczy, jeśli Króla i Damę odczytujemy, jako miłościwie panującą nam władzę i gromko krzyczymy w porę uprzejmie „Bonjour”, a na widok oponenta Asa, wykrzykujemy tytułowe gry:D…a Biskupa. I jest miło i przyjemnie. Niepoprawnie tępych na hasełka, kwalifikujemy odpowiednio.I jest: łatwo, miło i przyjemnie.
Czasem Dama i Król oznaczają stan gospodarki., Czasem zwykły Krzyż Smoleński sprzed Pałacu, ale: wszyscy kochamy zabawę, więc z ochotą krzyczymy, co należy. Naród się bawi, a władza robi swoje.
Podczas gdy Europa i świat dba o kondycje swoich państwowych i narodowych (przez wsparcie rodzimego kapitału) przedsięwzięć. U nas opłaca się tylko to, co prywatne. Inne: d-pa Biskupa.
Takiemu szwedzkiemu ,państwowemu koncernowi Vattenfall opłaca się w Polsce inwestować- u nas państwowe powinno być sprywatyzowane (czytaj: sprzedane, a kasa wrzucona do kosmicznej dziury długów państwowych).Takie miasto Drezno może zarządzać naszą miejską infrastruktur-u nas: trzeba się szybko pozbyć, bo się nie opłaca. Opłaca się Francuzom, Niemcom, Włochom i innym- byle nie nam. Bo my potrzebujemy na gwałt kasy, aby móc się wykazać przed światem, że na chwilę zmniejszymy deficyt finansów publicznych. Liczy się tylko tu i teraz, a po nas choćby potop.
Lokalnie grę prowadzi z narodem władza. W układzie międzynarodowym, to nasza władza ochotnie podejmuje wspomniana grę, używając stosownych, narzuconych przez inne władze, określeń.
Niemcy, Francja i Rosja jak mrówki budują swój Nord Stream, losy Gazoportu w Świnoujściu są nieprzewidywalne. Zgodzą się Niemcy rury obniżać na swoim terytorium, umożliwiając wpływanie tankowców z ropą do Polski czy nie? Do gry karcianej możemy dołączyć teraz rodzimego Toto-Lotka. A przecież niedawno sukcesem nazywano kontrakt na gaz z Kataru. Mimo zawyżonych cen kontraktowych i fiaska z nakłonienia Katarczyków (nie mylić ze słynnym Funduszem katarskim, którego nigdy nie było, przy pozorowanym zakupie polskich stoczni!) do inwestowania w Polsce. Gdzie będzie odbierany od 2014 roku?
Umowa gazowa z Rosją osnuta jest mgłą tajemnicy. Podobno zgodziliśmy się na opłaty przesyłowe poniżej cen Białorusi i Ukrainy. Na pewno zrezygnowaliśmy z ogromnych kwot, wynikających z cen ustalonych w ubiegłych latach. Na pewno obecny rząd zmienił zarząd PGNIGE, który zgodził się na odstąpienie od naliczonych opłat. Cóż, Polacy mają gest.
Ale jeśli ten gest dotyczy także struktur właścicielskich samego rurociągu i za kilka lat stracimy kompletnie kontrolę nad Jamalem, to już brzmi jak dywersja. Bo głupota, to za mało.
Czy jednak dowiemy się w porę o konstrukcji kontraktu? Sądzę, ze nie do końca. Nie na darmo, w rytm powtarzanych haseł prawa obywatela do wiedzy o decyzjach urzędniczych i politycznych, zwiększa się zakres obejmowania obszarem utajniania wielu decyzji.
Ma się to dokładnie odwrotnie proporcjonalnie w stosunku do obywatela. Ten, w coraz większej mierze jest objęty obowiązkiem upubliczniania w różnych instytucjach, wielu danych. Argumentacje są różne: jak np. taka: dane o wszystkich chorobach w regionie Śląskim umożliwiają, diagnostykę w formie telekonferencji pomiędzy różnymi ośrodkami… Jakby niemożliwe było przesłanie skanów odpowiednich badań.
Nawet bez dużej wyobraźni łatwo określić wagę takiego banku danych, dla Towarzystw Ubezpieczeniowych, których udział w systemie lecznictwa będzie rósł..Tym szybciej, im sprawniej zostanie przeprowadzona prywatyzacja służby zdrowia. Niby dobrowolna, ale ci zadłużeni, będą tak naprawę, przymuszeni do niej.
Niedawno rozstrzygnęły się losy zakupu banku BZ WBK.Chęć zakupu wyrażał polski bank PKO BP. Odstąpił od transakcji. Czy tylko, dlatego, ze ktoś dał więcej, niż PKO BP mogło zapłacić? Czy raczej główną przyczyną było, że po zakupie WBK, PKO BP nie wypłaciłoby swoim udziałowcom dywidendy przez jakiś czas, co oznaczało brak wpływu do dziurawej kasy państwa. Dzisiaj ..a kogo obchodzi, że po akwizycji PKOBP mógłby przynosić o wiele więcej? Ale wtedy plan rządzenia przez kolejne cztery lata mógłby spalić na panewce, bo :”jak ukryć zadłużenie ,które rośnie za czasów tego rządu, w tempie szybszym niż za Gierka?
Kiedy realizowałam budowę fabryki, dzięki francuskiemu udziałowcowi, korzystałam z preferencyjnego kredytu z francuskiej linii Credit National. Jak nazwa sugeruje, był to kredyt, gwarantowany przez francuskie państwo. Oprocentowanie to 4, 5%, dwa lata karencji w spłacie odsetek i kapitału. Przy czym do francuskiego banku trafiało tylko 2%, bo 2, 5 % -jako prowizję o od obsługi- pobierał polski bank. Warunek był jeden: kredyt miał być użyty na zakupy we Francji. Można to nazwać interwencjonizmem państwowym, można nazwać dbałością o rozwój i pomyślność własnej gospodarki. Żeby móc prowadzić preferencyjną politykę wobec rodzimej przedsiębiorczości, trzeba mieć, z czego ją finansować i mieć silny, państwowy bank.
U nas należy tylko krzyczeć w porę: D..a Biskupa!
Inne tematy w dziale Polityka