1maud 1maud
1701
BLOG

Marnotrawcy i nieudacznicy

1maud 1maud Polityka Obserwuj notkę 30

Jedno, co muszę: to po prostu żyć. Reszta to już kwestia mojego wyboru. W ramach obowiązującego prawa. Jedno z tych praw, narzuca na mnie obowiązek odprowadzania szeregu podatków do budżetów: lokalnego oraz do wspólnej kiesy państwowej. Państwo zasilam, jako obywatel podatkiem dochodowym, VAT, podatkami pośrednimi. Płacę za ochronę swojego zdrowia, dzielnie odprowadzałam podatki na Fundusz Świadczeń Gwarantowanych, emerytalny itp., Co do grosza, bo państwo-słabe w liczeniu dużych pieniędzy-skrupulatnie obywatela będzie ścigać za jego zobowiązania osobiste. Płaciłam, zaciskając zęby, ale ze zrozumieniem. W zamian za to, bowiem oczekiwałam od mojego państwa adekwatnej do składek i zarobków emerytury, godziwej ochrony mojego życia i zdrowia, porządnej infrastruktury, porządku prawnego i stosownego poziomu bezpieczeństwa.

  Tak sobie czekałam od tego 1990 roku. Długo- ze zrozumieniem. Mimo, ze poprzednia władza skutecznie mogła do wszelkich akcji poprawiania kondycji mojego państwa zniechęcić. Po wojnie, zbiórki na odbudowy miast Rodzina Tatusia, niesiona patriotycznym porywem, oddała rodową biżuterię, a potem została pozbawiona majątku, bo nie zapłaciła podobno jakiś horrendalnych podatków. Budowaliśmy szkoły z hasłem 1000 szkół na Tysiąclecie, (kto by na szkołę zrzutki nie zrobił.), Kupowaliśmy różne cegiełki. Płaciliśmy daniny na budowę i utrzymanie dróg, których jakość świadczyła o tym, że pieniądze były wydawane gdzie indziej. Płaciliśmy na ochronę zdrowia i składki na emerytury.A władza te pieniądze skrupulatnie przeżerała. Na potrzeby wyższego rzędu- ideologiczne i inne, ale własne.

Kiedy okazało się, ze system przeżerania państwa, nierozerwalnie związany z okłamywaniem narodu na temat stanu Państwa i pogardą wobec obywateli, padł- ja miałam wreszcie nadzieję. 40 milionowy kraj, z niezła bazą gospodarczą (stocznie, porty, kopalnie wszelakie, pewne zakłady z renomą światową), pod dobrym zarządem, pozwoli Polsce i jej obywatelom przybliżyć się w kilkanaście lat, do poziomu, który miałam okazję widzieć w tzw. Wolnym świecie. Że skończy się czas państwowych zbiórek na cele, które-zgodnie z założeniami- mają być finansowane z podatków.

Nie miałam szans przez spory czas mojej pracy zawodowej zbierać na własną emeryturę inaczej, jak poprzez wpłatę do ZUS. Wielu z dzisiejszych emerytów jest w podobnej sytuacji. To nie był nasz wybór, to była jedyna możliwość. A kiedy dzisiaj emeryt dopomina się o wypełnienie przez państwo obowiązku wypłaty –to państwo nazywa emeryta „roszczeniowym”, umiejętnie podburzając resztę społeczeństwa, że tak naprawdę ta reszta i samo państwo muszą utrzymywać darmozjadów. I jak widać z różnych komentarzy na forach internetowych, to kolejna manipulacja władzy, która się doskonale udałaJ

Czekałam cierpliwie, chociaż z coraz mniejszą akceptacją. Wiele pisałam o WOŚP. O idei i o praktyce. Pierwszą chwaląc, drugą tępiąc. Bo przecież praktyka zbierania pieniędzy na wyposażenie szpitali, które winno być finansowane ze składek – to ukryta forma dodatkowego opodatkowania.Jeśli do miłośników tej formuły WOŚP coś nie dociera, to niech ocenią, czym była zbiórka WOŚP na wyposażenie dla straży pożarnej po powodzi. Dokładnie: zastępowaniem w tej roli państwa. I może, dlatego to samo państwo przymyka oczy na to, że spora część naszych pieniędzy wrzucanych do puszek, to składka na inną działalność Owsiaka. Na Woodstock, na szkolenia wolontariuszy na użytek Woodstock. Na używanie marki WOŚ do różnych spółek Owsiaka, do podróży po świecie: do rajdów po bezdrożach Wenezueli itp. Widział ktoś tych wyszkolonych, za miliony złotych wolontariuszy na terenach zalanych przez powódź?

Władza tak długo będzie zachwycać się podobnymi praktykami tak długo, jak sama je stosuje. Ona też zbiera od nas pieniądze na określone podobne cele, tyle, że wydaje je na to, na co chce. A jak braknie, to zarządza kolejną zbiórkę. Podnosi podatki.

Podczas kadencji obecnego rządu, z hasłem oszczędności budżetowych, rząd premiera Tuska zwiększył zatrudnienie w ministerstwach o kilkanaście procent.*.A dług publiczny rośnie. Winni są emeryci i renciści oraz górnicy, stoczniowcy, pielęgniarki i salowe..

Kiedy z gestem budżet stolicy uszczuplono o blisko?0.5mld zł, finansując infrastrukturę ITI na stadionie Legii, kiedy medialnie poprawiano wygląd okolic Pałacu Kultury, zabierając miejsca pracy wielu ludziom- rząd uspokajał nas, że światła przyszłość nas czeka, bo Polska, jako jedna ostała się oazą spokoju w oceanie światowego kryzysu.

W listopadzie 2009 premier Tusk mówił, „Jeśli nie nadejdzie druga fala kryzysu to można powiedzieć, że Polskę ominęło to, co przeżyły wszystkie inne kraje europejskie: recesja, kryzys, który postawił je na skraju bankructwa.

 W styczniu 2010-Zielona mapa, wcześniej prezentowana nie jest tylko propagandą. Możemy być zadowoleni z naszych dobrych wyników gospodarczych, jednak mój rząd jest ostrożny w ich prezentowaniu-mówił premier. Jego zdaniem Polskaw przeciwieństwie do innych krajów unijnych nie ma problemu z nadmiernym zadłużeniem.”.Podobnie relacjonował nam stan finansów Polski minister Rostkowski.

W trakcie kampanii prezydenckiej i premier i minister finansów malowali obraz Polski zwycięskiej pod ich mądrym zarządem. Dobre samopoczucie obu panów zaburzył były szef NBP, Rybiński:Prawdziwa awantura wybuchła, gdy prof. Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP, stwierdził, że premier Tusk zadłuża gospodarkę bardziej niż Edward Gierek. – Po Tusku zostaną tylko drogi, długi i orliki – stwierdził. To był i dla premiera Donalda Tuska, i dla ministra finansów”.

Próba podważenia zarzutów prof. Rybińskiego nie udała się.Rostkowski wreszcie wyznał: „minister Rostowski przyznał w Tok, FM, że problem istnieje i ma na imię „samorządy”. Bo zadłużają się na potęgę, a rząd w praktyce nic z tym nie może zrobić. W efekcie deficyt całego sektora finansów publicznych „wyniesie w tym roku trochę ponad 100 mld zł”, czyli będzie o 20 mld zł większy niż ten założony w opublikowanym w sierpniu projekcie Wieloletniego Planu Finansowego. Taką kwotę zgubić w niecałe dwa miesiące, to dopiero osiągnięcie.”.

Różnica jedynie jest w ocenie sprawców: otóż to już nie darmozjady, te pracujące i na emeryturze, czy rencie tylko samorządy są winne. Te samorządy, którym administracja centralna przekazuje coraz więcej obowiązków do finansowania, bez przekazywania środków z budżetu centralnego.

Za głębokiej komuny robiono plany wieloletnie, a w nich znajdowały się światłe plany budownictwa mieszkaniowego, drogi i mosty. Cuda. Potem ich nie budowano, a przyczyną był brak „mocy przerobowych”. Teraz, na samorząd zrzuca się obowiązki pod hasłem decentralizacji, i obarcza winą za to, że się zadłużają na ich realizację. Jeśli w ślad za dodatkowymi obowiązki nie są przeznaczane środki z budżetu centralnego to samorząd może, poza pożyczkami, jedynie kraść. Bo szans na taką skalę wzrostu własnych dochodów jest nierealny.

Miasta nam pięknieją, gminy się rozwijają. Dzięki absorpcji środków unijnych. Ba, ale każdy z programów pomocowych, wymaga nakładu własnego. Skala tych nakładów jest ogromna. A wybór programów do realizacji pozostawia czasem wiele do życzenia. Bo nie stać nas na marnotrawstwo środków na realizację marzeń czy ambicji politycznych w miejsce realizacji niezbędnych potrzeb. Widnieje wiele tabliczek o tym, że Unia nam zafundowała piękny obiekt. A ile w nim środków z pożyczek samorządu?

Znakomity plan budowy boisk, przejęty przez obecną władze i nazwany „Orlikami” samorządu realizują ochoczo. Ma być 1300 boisk do 2012 roku. Każde kosztuje ponad milion.Spełnia się marzenie premiera Tuska. Budżet państwa wykłada 66%-resztę finansują gminy. Najczęściej z pożyczek.

Polityczne samorządy też nie są lepsze. Powstają wiec z zapotrzebowania medialnego hale widowiskowe, stadiony ponad realne zapotrzebowanie.

Przykładów można mnożyć. Czas na konkluzję.

Szacowny gospodarz salonu zaproponował dyskusję o naszej skłonności do wyrzeczeń. Skomentowałam wtedy ostro.Wywalić nierobów i kłamców.Niespełna pół roku temu byliśmy Zieloną Wyspą na wzburzonym morzu, a teraz jesteśmy we wzburzonym morzu kryzysu finansowego. Dla manipulantów i zwykłych kłamców ( a dług rósł i rósł- przypomnijcie sobie Państwo wszyscy ostrzeżenia śp. Natalii Świat) nie ma żadnych wyrzeczeń. Bo oni zmarnują nasze wyrzeczenia na kolejnych Mirów, Zbychów i Rychów PEGENIG rezygnuje z należnych nam opłat od Rosjan, bo rząd ma gest.A ja mam dla tego rządu z czegokolwiek rezygnować? Żeby znowu wydawali na swój PR. Rewolucja w finansach publicznych to niekoniecznie tylko cięcia, to mogą być mądre finansowanie działów z perspektywą przynoszenia dochodów.Cięcia, jeśli będą połączone z planem rozwoju Państwa, także na bazie dobrze rokujących przedsięwzięć państwowych -mogą być zaakceptowane. Ale wiecznie doić naród, który został okradziony za Komuny, a potem w latach 90-tych, kolejny raz: NIE!

Wywalić od władzy tych, którzy siedzą w powiązaniach biznesowych od lat.Nie akceptować takich Palikotów, którzy płacą (podobno) podatki tam gdzie im się najbardziej opłaca. Bo w Polsce ich dochody nie starczają nawet na chusteczki higieniczne.”Dodam jeszcze: NIE dla władzy, w której minister jest cieciem, korzystającym z cwanie skonstruowanej umowy, dla ominięcia podatków.

Dopóki pieniądze z budżetu będą zaspakajały w tak dużym stopniu prywatne biznesy i postkomunistyczne oligarchie finansowe. Dopóki rządzić nami będą kłamcy i nieudacznicy.  Bo każde moje wyrzeczenie kolejny raz pójdzie na marne. A rząd będzie po pańsku rezygnował z należnych nam pieniędzy (jak za przesył gazu), podwyższając swoim obywatelom podatki. I oczywiście kolejny raz cenę za sam gaz.

Dopóki każde moje wyrzeczenie, będzie cynicznie marnotrawione. A na szczeblach władzy królować będzie Indolencja.

I to jest moja konkluzja. A cały wpis jej wytłumaczeniem…..

 

*Okazuje się, że od czerwca 2009 zatrudnienie w urzędach wojewódzkich wzrosło o 6%, a w ministerstwach o 16%. W większości resortów trwają też nabory. Dziennik zwraca uwagę, że w sytuacji, w którejrząd podwyższa podatki, by ratować budżet, rosną koszty zatrudnienia w urzędach i maleje efektywność pracy.

http://finanse.wp.pl/kat,1342,title,Rzadowa-biurokracja-coraz-bardziej-rosnie,wid,12533840,wiadomosc.html?ticaid=1af9f

 

*634 tysiące urzędników zarabia statystycznie 42% więcej od przeciętnego Polaka (dane z 2010 roku). Średnia płaca urzędnika to 4723 zł brutto miesięcznie, co daje rzeczywiste miesięczne obciążenie kosztami pracy (wraz z częścią składki na ubezpieczenie społeczne odprowadzaną przez pracodawcę) w wysokości 5596 zł. Nakręcanie spirali płacowej było możliwe dzięki zwiększeniu długu publicznego przez rząd Donalda Tuska o ponad 170 miliardów złotych

 

http://www.redakcja.newsweek.pl/Tekst/Polityka-Polska/538546,Armia-urzednikow-rosnie-a-premier-szuka-forsy-u-podatnikow.html

http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/premier;mowi;o;planie;naprawy;finansow;publicznych,123,0,582011.html

http://forsal.pl/artykuly/453651,rozynski_chor_ekonomiczno_artystyczny_o_polskim_dlugu_publicznym.html 

1maud
O mnie 1maud

Utwórz własną mapę podróży.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Polityka