prawo cytatu
prawo cytatu
kierownik karuzeli kierownik karuzeli
1417
BLOG

Komunistyczne usta – usta. Jaruzelski – Michnik

kierownik karuzeli kierownik karuzeli Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Ostatnio wiele kontrowersji wzbudziły materiały filmowe, jakie pojawiły się w programie Anity Gargas w TVP. Materiały, ze spotkania Jaruzelskiego z Michnikiem. Dla kronikarskiego obowiązku dodam, że te materiały to wątek poboczny lub też „ odpady”, jakie powstały w trakcie realizowanego dokumentu, w domu Jaruzelskiego w nocy, z 12 na 13 grudzień 2001. Realizatorem tego filmu była Maria Zmarz – Koczanowicz a scenarzystką i osobą przeprowadzającą wywiad była Teresa Torańska.
Tytuł dokumentu „ Noc z generałem”
Zdaje się, że to Torańska dodatkowo zaprosiła także Michnika, który w domu Jaruzelskiego pojawił się jako „ Nieoczekiwany gość” Z powodów, których nie znam, ten wątek nie wszedł do filmu. Pisze, że nie znam ... A przecież to wiem. Wtedy do pewnych dokumentalistów czy reportażystów, popłynął z serca, a jak nie z serca, to z góry, sugestia, aby uczłowieczyć postacie zasłużone dla minionej epoki. I gdyby do filmu wszedł wątek z Michnikiem, ten film powinien nosić nazwę - Noc generała z Michnikiem. A to już całkowicie inna historia.

Pewnie wielu z nas pamięta całuśnego Breżniewa. Oj, lubił się on całować, lubił. Z Honeckerem, z naszym Gierkiem, z innymi przywódcami państw promoskiewskich. Te pocałunki nie były zdawkowe, policzek do policzka, czy jakieś tam eskimoskie pocieranie nosków. Breżniew obłapywał delikwenta, a potem wpijał mu się w usta. I ten pocałunek trwał. Sekunda. Dwie. Trzy. Był to dziwny pocałunek, pokuszę się nawet na stwierdzenie, był - wampiryczny. Osoba obcałowana pewnie musiała dalej ów pocałunek przekazywać. A jak nie pocałunek to, chociaż jakiś znak internacjonalistycznej miłości.

Zastanawiam się nad naturą owego pocałunku, nad siłą emocji, a także ową fizjologią, ową proletariacką śliną, i nie znajduje jednoznacznej odpowiedzi. Pewnie owe uściski i pocałunki wynikały ze słowiańskiej wylewności. Ilości wypitej wódki I tej nad emocjonalności, która mogła być zarazem miłością i nienawiścią. Tak... Nienawiścią. Breżniew w taki sam sposób obłapiał Dubczeka, a dwa tygodnie potem do Czechosłowacji wkroczyła Armia Układu Warszawskiego, w tym wojska Ludowego Wojska Polskiego dowodzone przez właśnie co awansowanego na stanowisko ( młodziutkiego) ministra obrony gen. Jaruzelskiego. Ów pocałunek był także znakiem poddaństwa. To Breżniew całował, wpijał swoje usta, był dominującym samcem, a Gierek czy Honecker dawał się całować. Był, że tak powiem – panienką do obmacywania. Nie wiem czy Stalin tak całował, raczej nie. To był przyjęty zwyczaj w epoce Breżniewowskiej, a więc schyłek radzieckiego komunizmu. I chyba było tak, że im bardziej walił się ten system, tym więcej było ust do obcałowania

W pewnym sensie Michnik przytulający Jaruzelskiego i wyznający mu – Kocham cię! Kocham cię – to kontynuator tej breżniewowskiej formy wyznania wiary i miłości. Ów proletariacki męski ni to - seks, pewnie wzmocniony był whisky, które przyniósł. I I Michnik na spotkanie z generałem. Jaruzelski, jak wiadomo nie pił. Jego żona chwali się naleweczkami, ale wiadomo, nalewka to nalewka, góra 30 proc. To kompot a nie wódka, pewnie trochę naleweczki żony Jaruzelskiego skubnęła Torańska, tak, dla towarzystwa. Lecz coś „ mocniejszego” Michnik pije sam i dlatego wydaje się aż nazbyt rozluźniony... Taka to była upojna noc z 12 na 13 grudnia 2001.

Noc z generałem? A raczej noc Michnika z generałem.
- Kocham cię, kocham cię... – Powtarzał Michnik w jakiejś ekstazie. I co rusz dosiadał się na kanapę, na której siedział generał Jaruzelski.

Zastanawiam się czy w tych uściskach, wyznaniach miłości, w tych komunistycznych usta – usta, nie było replikowania się. Proletariackiego rozmnażania się. Oto komunista powołuje do życia postkomunistę. Łaszący się Michnik do ust generała, tak naprawdę, dziękuje za przekazanie władzy. Oczywiście, nie tej wojskowej, ale tej władzy ideologicznej, Michnik dziękuje Jaruzelskiemu za to, ze został tarczą i mieczem starych towarzyszy. Teraz będzie ich ochraniał. Dbał o nich. Teraz będzie walczył z dekomunizacją i wszelkim zaglądaniem do akt. I jedyną prawdą będzie tylko ta prawda z GW.
   – Kocham cię, kocham – Powtarza raz za razem, i to wyznanie miłości ma jeszcze jeden wymiar. Oto przedstawicie dwóch zwalczających się kiedyś frakcji politycznych, tzw. „ Natolińczyków” i „ Puławian”, którzy wyznaczali dynamikę zmian w PRL owskiej Polsce. Których, w swoim znanym eseju politycznym Władysław Jedliński, nazwał „ Chamami” i Żydami” I tak oto przeciwnicy padli sobie ramiona. To bardzo symboliczne wydarzenie. Ów spór generacji, biografii, pochodzenia, który narodził się w latach 40 tych XX wieku, w środowisku polskich komunistów. Swój właśnie finał znalazł w nocy z 12 na 13 grudnia 2001.
– Kocham cię, kocham... Kocham! Kocham! - Oto polski Żyd, który w roku 1968 protestował przed pomnikiem Mickiewicza w obronie „ Dziadów” a potem został relegowany z uczelni. Osadzony w więzieniu łasi się i wyznaje miłość wobec kogoś, kogo można nazwać właśnie „ Chamem’ mimo, jego ziemiańskiego pochodzenia.

W tym samym roku, to znaczy, 1968, młody generał Jaruzelski ( 45 lat) niespodziewanie zostaje Ministrem Obrony. Koniec lat 60 i początek lat 70, to degradacja ponad 1300 oficerów i podoficerów pochodzenia żydowskiego. Można powiedzieć, że Jaruzelski to kopia Gomułki. Czy w końcu lat sześćdziesiątych Jaruzelski był antysemitą, czy „tylko" oportunistycznie ulegał wpływom swoich ówczesnym sojuszników, takich jak Moczar? Trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć
Wiec to Michnika wyznanie miłości nabiera dodatkowego masochistycznego znaczenia. Lecz historia dziejów, jej sens, jeżeli taki istnieje, mówi nam, ze takie spotkanie i takie uściski są oczywiste i konieczne. Kiedyś osobno a dziś razem
- Bez ciebie nie byłoby nic, nic, nic – Szepcze w upojeniu „ Żyd” Michnik do „ chama” Jaruzelskiego.

Cudowny obrazek. Pt. Oto Polska właśnie.

Jest jeszcze jeden aspekt. Trwa spor, kiedy w Polsce zakończył się komunizm, czy PRL owski socjalizm. Szczepkowska zapewniła nas, ze 4 czerwca 1989. Ja zaś uważam, ze 13 grudnia 81. Wtedy komunizm zapadł się w sobie. Powstała wielka czarna dziura. I nie było już nic. Wtedy, na wydziałach socjologicznych były kierunki „ Marksistowskiego rozwoju społecznego” czy „ Wielkich struktur” W grudniu 1981 okazało się, że nie ma już ani rozwoju, ani wielkich struktur. Nie ma także gazu, ropy, węgla, mięsa, cukru, surowców. I prawie wszystko jest na kartki. Stało się nawet tak, że jednym z 21 punktów Porozumienia Sierpniowego, było wprowadzenie mięsa i jego wyrobów na kartki. Kto tego się domagał? Domagali się robotnicy. Chcieli mięsa, i to jeszcze na kartki. Cóż za smutny a zarazem paradoksalny koniec komunizmu. Stan wojenny z 1980 roku, to nie tylko policyjne zdławienie opozycji, to także swoisty lockdown, którego celem było „ zastygnięcie” społeczeństwa w sytuacji, kiedy nie było już nic.

Owe ‘ zastygnie” było konieczne, a może nawet najważniejsze, aby zbankrutowany komunizm w swojej agonii, miał szansę przeżyć chociaż kilka lat. Tak, komunizm z trudem dawał włożyć się do grobu, ponieważ wciąż żyli komuniści, a raczej ci, którzy czerpali z niego profity, więc potrzebna była właśnie faza przejściowa. Jednym na otarcie łez, a drugim po to, aby zdobyć, jako taki mająteczek. Ów komunizm przepoczwarzał się w postkomunizm. A „ kapitał” Marksa w książeczkę czekową.

Ta scena kanapowa, miłosna, pijany Michnik z petem w ręku i sztywny Jaruzelski, to tak naprawdę normalna życiowa scena przekazywania pocałunków i władzy. Pewnie jakoś tak tragikomiczna, ogląda się ją przez łzy i śmiech, ale właśnie taka jest Polska.
Dziś już wiele wiadomo. Generał Jaruzelski nie żyje. Wpływy Michnika znacznie zmalały. A sam Michnik powoli staje się postacią coraz bardziej żałosną, mnie zaś interesuje los tej brunatno – czerwonej kanapy, na której Michnik wyściskiwał Jaruzelskiego... Co jest dziś z tą starą kanapą? Czy Monika, córka Jaruzelskiego, sprzedała tą kanapę na jakimś targu staroci, czy dalej stoi w domu generała na warszawskim Mokotowie?

I czy straszy? I kto jeszcze na niej przysiadał? Ponieważ była to noc z generałem. Tak, jak chciała Torańska, ale jak się okazało, ta noc należała także do Michnika. Być może, w trakcie tej nocy, pojawił się ktoś jeszcze? Może to był duch Zbyszka Cybulskiego, który tak genialnie zagrał Maćka w „ Popiele i Diamencie”? Widzę to tak, śmiertelnie postrzelony Maciek, nie ginie na górze śmieci, tak jak chciał Wajda, lecz doczołguje się do tej brunatno – czerwonej kanapy i na tej kanapie umiera.
Może właśnie tak było. Pewnie każdy zapyta, a dlaczego Maciek z „ Popiołu i Diamentu” postrzelony przez żołnierzy ludowego wojska polskiego ma umrzeć tej kanapie Jaruzelskiego? Czy to ma być jakaś swoista pętla historyczna? Może to też. Jednak jest powód najważniejszy. Jaruzelski i Zbyszek Cybulski to jedna rodzina Tak. Jedna rodzina... I gdzie ma umrzeć Cybulski, który tak genialnie zagrał Maćka, jak nie na kanapie swojego wujka.

Jakże różne ludzkie losy i ta jedna kanapa w kolorze brunatnej czerwieni. 

Link do mojego bloga Mój Blog

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura