kierownik karuzeli kierownik karuzeli
988
BLOG

Jedenaste przykazanie ” Nie będziesz bawił się w getcie”

kierownik karuzeli kierownik karuzeli Kultura Obserwuj notkę 8

image 

Ostatnio przeczytałem na Salonie 24, bardzo ciekawy tekst © Blondynki( wcale nie głupiej) o zablokowaniu wręczenia nagrody im. Jana Karskiego dr Ewie Kurek.  Jednym z wielu zarzutów było to, że Ewa Kurek, twierdziła, że Żydzi bawili się w gettach podczas niemieckiej okupacji. Na ile udział w takiej decyzji, nieprzyznawaniu nagrody,  miał amerykański Rebe Boteach, który  ostatnio także gościł w Warszawie, a nawet poinformował na Twitterze, że zjadł koszerną kolację z premierem Morawieckim, który ” pokornie wysłuchał moich mocnych argumentów przeciwko ustawie o IPN”? Trudno powiedzieć… Jednakże, jakby nie było, czy Rebe Boteach miał wpływ na przyznanie nagrody, czy też nie miał, sprawę zabawy Żydów w getto należy doprecyzować.  Podejrzewam, także, że dr Ewa Kurek już to dawno zrobiła tylko zapalczywe umysły i pióra przeinaczyły tą prawdę w kierunku pewnej ideologicznej zapalczywości czy wręcz nie rozumienia ducha ludzkiego.   

 W tej sytuacja muszę dodać kilka swoich groszy. Uzupełnić  informacje. Ukazać w nowym świetle.  I to dla dobra – jak  zaraz wytłumaczę – nas wszystkich. Nas. Czyli Polaków i Żydów.  Kilka więc słów o Getto w Łodzi. Dlaczego? A dlatego… ponieważ wychowałem się w tym mieście i mam pewien szacunek do tych miejsc i wydarzeń. Także tych sprzed dziesiątków lat. A więc podstawowe fakty … W Getto łódzkim istniał Dom Kultury ( powołany oficjalnie w marcu 1941) i tam odbywały się regularnie spektakle teatralne, koncerty, różnego typu widowiska, także farsy czy komedie. Zaproszenia otrzymywali wyróżnieni pracownicy, tzw. „ Resortów” Powiedzmy, resortu produkującego buty i kalosze, ale  także administracja getta i wszelacy dygnitarze. Na zdjęciu, które zamieściłem, w pierwszym planie widzimy Chaima Rumkowskiego, Prezesa starszeństwa Żydów w Łodzi. Tak mi się zdaje, że siedzi on na specjalnym fotelu przygotowanym tylko dla niego. Ubrany jest w letni gabardynowy garnitur z  kwiatem w butonierce, Proszę zwrócić  uwagę także na te eleganckie kobiety. Na  ich sukienki i bluzki. Na ich letnie kapelusiki. Jeżeli chodzi o mnie, to najbardziej wzruszają mnie te torebeczki, które kobiety trzymają na kolanach. Ciekawe, co jest w tych torebeczkach? Może okrągłe lustereczko? Może pomadka do ust? W kolorze krwistej czerwieni,  a może haftowana chusteczka?  Niestety, nie dowiemy się co było w tych torebeczkach, trzymanych na kolanach, ponieważ tą tajemnice kobiety  zabiorą z sobą do grobu.  Chociaż może  tragizuje? Ta kobieta po lewej, to prawdopodobnie sekretarka Rumkowskiego, Etka Daum, która, przeżyła okupacje niemiecką i napisała pamiętniki „ Byłam sekretarką Rumkowskiego” Zaś po prawej stronie, ta kobieta w letniej sukience w duże  kwiaty, to prawdopodobnie 31 letnia prawniczka Regina Weinberger, z którą 64 letni Rumkowski, w grudniu 1941 zawarł ślub. Czy to zdjęcie zostało wykonane latem 41 roku, kiedy Regina była jeszcze jego narzeczoną, czy może wiosną 1942, trudno powiedzieć… Nie wiem także, nigdzie nie znalazłem informacji, jaki los spotkał żonę Rumkowskiego? Czy przeżyła wojnę? Lecz najprawdopodobniej wywieziono ją w sierpniu 1944 r, razem z Chaime Rumkowskim  ostatnim transportem do Oświęcimia.  Powiem szczerze, z punku widzenia tragicznego losu tej kobiety, nawet patosu, to byłoby najbardziej konsekwentne a nawet piękne. Ten moment, ta chwila, w tych koszmarnych dekoracjach, ale jakże pięknym kostiumie. W to sierpniowe popołudnie, spacer w kwiecistej sukience w  kierunku … dymów krematorium.  

 Proszę mnie nie oskarżać, że przesadzam. Naprawdę,  w tym Domu Kultury grano Bacha i najlepszych kompozytorów niemieckich, a wynikało to z faktu, że do Łodzi, w transportach z Wiednia i Pragi, przywożono   najznakomitszych europejskich muzyków. Sam kwiat.  I jeżeli – wtedy – ktoś chciał posłuchać filharmoników wiedeńskich, musiał jechać do Łodzi pod adres Krawiecka 3.  Takie to były czasy.  Nic wiec dziwnego, że ludzie na te koncerty elegancko się ubierali i chcieli  jak najszykowniej wypaść.  Wracając jeszcze na moment do tego zdjęcia, bardzo mnie wzrusza ten Żyd siedzący za kobietą w jasnej bluzce w ciemnym kapelusiku. Proszę tylko popatrzeć- jak on się wychyla, jak chce zając eksponowane miejsce wśród tego dystyngowanego towarzystwa. Jak chce powiedzieć - Tak, proszę spojrzeć na mnie.  Tu jestem. To ja … to ja.  O  tym człowieku, o tym Żydzie, także nic nie wiem. Nie wiem czy przeżył wojnę, ale najprawdopodobniej zagazowano go w Chełmnie i tyle.  Przepraszam, za ten smutny ton, wiec może coś dla rozweselenia. W tym Domu Kultury nie słuchano tylko klasycznej poważnej  muzyki, ale wystawiano także tam rozmaite farsy. Po prostu… Znalazłem takie jedno zdjęcie, wiec muszę je zademonstrować. Tak, tak, właśnie i tak było w Getcie łódzkim. Na wesoło... 


image


Potem był wrzesień 1942 i  Wielka Szpera, kiedy to wywieziono do obozów ponad 20 tysięcy dzieci, starców i chorych. Czy potem w Domu Kultury odbywały się przedstawienia? Raczej nie.  Może coś okazjonalnie ...  ale tego nie wiem. Muszę więc zachować umiar.  Jedno co jest pewne, to. że w tym Domu Kultury, od 1943  powstał referat  „ Kołder i poduszek” i pewnie nie słuchano już  Bacha tylko upychano pierze do poduszek. Chociaż pierza prawdopodobnie nie było. Więc upychano jakimiś szmatami i tyle. A ponadto Rumkowski nakazał ewidencje wszelkich instrumentów muzycznych. Drewno i  blachę.  Skąd ten nakaz, tego nie wiem … Może po prostu Niemcy wezwali Rumkowskiego i kazali oddać mu wszystkie skrzypce, wiolonczele, flety, trąbki, a także bębny. Tak, bębny mogły być zdecydowanie niebezpieczne. Na bębnach mogli grać tylko hitlerowcy.   I  może wtedy, do Rumkowskiego zgłosił się ten człowiek, który tak  „ wychylał „ się  na zdjęciu i zapewnił, że to on najlepiej ze wszystkich Żydów w getcie zrobi ta ewidencje. I co trzeba zarekwiruje. Dostać musi tylko więcej kartek na chleb i odpowiednie przepustki i wszystko zrobi na glans. Że mucha nie siada. I to była szansa, dla niego, dla jego rodziny, ta prace, ta ewidencja i rekwirowanie skrzypiec i wiolonczeli.  Trąbek i fletów. Może nawet gdzieś na ulicy Franciszkańskiej odkrył  żydowskiego chłopca, który ukrywał gitarę. I tak to spodobało się Rumkowskiemu, że nie wysłał go najbliższym transportem do Oświęcimia. Znaczy nie tego chłopca… tylko tego co ewidencjonował instrumenty.  Drewno i blachę.

Tak pisze o tej gitarze, ponieważ przypomniało mi się, że gdzieś tak w latach 60- tych, bywałem w tym Domu Kultury na ulicy Krawieckiej  3.  Było tam kino – Halka i chyba – o ile mnie pamięć nie myli – widziałem tam po raz pierwszy amerykański film – Rio Brawo .         I jeszcze do dziś rozbrzmiewa mi w uszach ten znany utwór śpiewany przez Dina Martina z gitarowym akompaniamentem. Plus ta dyskretna ustna harmonijka.  Gdybym miał zrobić jakiś montażowy collage, niczym młody skory do zabawy Bóg, to wszystko bym w czasie  i przestrzeni połączył.  I tego żydowskiego chłopca z ulicy Franciszkańskiej i Dina Martina      i mnie grającego dodatkowo – na tej ustnej harmonijce. Siedzimy wszyscy razem  w kinie.      „ Halka” Gramy i pięknie śpiewamy…  

Rebe Boteach, a także Ty Tyrmandzie jr.  który nie chciałbyś „ przebywać w jednym pokoju z dr Ewą Kurek” oraz Ty Prezydencie Izraela, który dopuściłeś  się oskarżeń pod adresem Polski i Polaków o współudział w Holokauście przy okazji krytyki nowej ustawy o IPN, posłuchajcie, co powie Wam pewien Polak. Ten  Holocaust jeszcze raz waszych rodaków zabija. Unicestwia to, co jest najcenniejsze, a mianowicie życie w tym swoim pięknym i zabawowym przejawie.  Bo człowiek ma to do siebie, że umierając  j e s z c z e   żyje  i  pamięta.  Pamięta to co przydarzyło mu się najpiękniejszego w życiu.  Może jak w kinie. Magicznie. Klatka po klatce… Może pamięta jak słuchał Bacha w Domu Kultury na ulicy Krawieckiej, czy inną przedstawioną tam farsę, a czemu nie…  może także pamięta owe skrzypce, trąbki i wiolonczele. Może pamięta tego chłopca na ulicy Franciszkańskiej, który grał na gitarze. A  może też już nic nie pamięta, ale mimo wszystko,  w tej ostatniej chwili życia, chciałby, aby jego życie nie było podłe, głodne i zimne, gdzie kromka chleba była w cenie złota.  Wy zaś ideolodzy holokaustu zabieracie to wszystko. Zabieracie człowiekowi to co piękne i wzniosłe, ale także często i,  nie da się ukryć, także podłe.  I zamienia całą  tą różnorodność życia.  Piękna … ale także zabawy,  w prawo wielkich ideologicznych liczb.     W milion. Dwa. Sześć,  gdzie nie ma miejsca na tragedie, na detal, szczegół, chociażby na tą letnie sukienkę i torebkę trzymaną  na kolanach na nic  nie mówiącą …  Zagładę.

Dlatego musimy bronić Żydów przed nimi samymi. Bo tak naprawdę to oni jeszcze raz siebie unicestwiają.  Palą i mordują to, co w nich piękne i ludzkie. To, co  wzniosłe i tragiczne.  I to co tak przejmująco ludzkie… I co najgorsze, ta wymiana, dokonują się po złym kursie. Nie opłacalnym dla nich i dla nas.  Nie opłacalnym dla nikogo.  Ponieważ  z tej wymiany może być tylko zadowolony zloty cielec, a  nie dobry pan Bóg na Gorze Synaj.  Bo tam …   na tej Górze o  mroźnym brzasku podarowano ludziom dziesięć  przykazań.   Ani mniej ani więcej. I nawet kiedy za gór, wyjrzało słonce – Bóg nie powiedział -  Nie baw się i nie słuchaj muzyki.  Nawet wtedy, kiedy będą podstawiać wagony na stacji Radogoszcz. Nie zakazał  także, pewnemu żydowskiemu chłopcu grać na gitarze ani innemu polskiemu chłopcu oglądać filmu Rio Brawo, w miejscu, w którym przed laty, Żydzi szli na śmierć.

Jedenaste przykazanie.  Nie będziesz bawił się i słuchał muzyki na szczęście nie istnieje.

 

Wykorzystano zdjęcia  Henryka Rossa. Archiwum miasta Łodzi. Muzeum holocaustu Ontario

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Link do mojego bloga Mój Blog

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura