Moje pierwsze Święto Helloween,miało wdzięczny i wprost uroczy przebieg,choć jeszcze wtedy nie zdawałem sobie sprawy,że jestem tego święta prekursorem.Prekursorem,bo lekce sobie ważyłem ten temat.
Do czasu.
Otóż w moim wiejskim,lecz jednak elitarnym liceum rozprzestrzeniła się wieśc,że można zarobić szybko wielkie pieniądze i nawet snuto opowieści o niezindetyfikowanych kolegach z naszej szkoły,którzy mieli rzekomo czerpać profity z tego procederu nadzwyczajne i do tego małym kosztem.
W ten wspaniały interes chciałem się oczywiście włączyć,z nadzieją na uzyskanie tym sposobem klucza do uniezależnienia się piętnastolatka od rodzinnego reżimu i w związku z tym rozpoznałem temat.
Okazało się,że chodzi o bardzo łatwą,niezobowiązującą robotę w dogodnych godzinach niekolidujących z obowiązkami szkolnymi i co ważne,rzeczywiście świetnie opłacaną.
Jednym słowem-mycie zwłok.
Wcale mnie to nie przeraziło,choć już dwa trupy były wówczas moim doświadczeniem wzrokowym,tak to nazwijmy i to były doświadczenia powzięte przy okazji pogrzebów.
Postanowiłem wspomóc się fachową literaturą i wspiąłem się na półkę zastrzeżoną dla moich rodziców,gdzie oprócz świńskich książek typu "Chłopi" i innych Millerów,były także książki specjalistyczne,właściwe ich zawodom.
Wśród nich "Medycyna Sądowa" bogato wyposażona w opisy i zdjęcia zwłok poćwiartowanych,zgniłych,powieszonych na różne sposoby,rozszarpanych przez zwierzęta leśne,domowe,ptactwo,szczury itd.
Utopionych,zastrzelonych,zasztyletowanych, rozpuszczonych w kwasie i co tam sobie jeszcze mógł piętnastolatek zamarzyć.
Odechciało mi się oglądać jakiekolwiek filmy wojenne,czy westerny-czyli filmy w których ktoś ginął.
Książkę puściłem w obieg w mojej szkole.Z kilkoma moimi towarzyszami szkolnej niedoli mam do dzisiaj kontakt i każdy z nich na hasło "helloween" dostaje drgawek.
A ich dorosłe dzieci poczucie zażenowania.
Bo zwłok ludzkich nie da się obśmiać,jeśli się je kiedykolwiek widziało.Zwłaszcza,że każde niesie ze sobą kontekst.
Ja już widziałem ich zbyt wiele,jak na moje lata i nie życzę sobie ich karykatur.Śmierć jest najpoważniejszą konsekwencją naszego życie i jeśli ktoś stara się ją przedstawić w takiej formie,to po prostu nie szanuje życia.
A "czarny humor" to naprawdę coś innego niż szczerbata dynia...
Inne tematy w dziale Rozmaitości