Pan Piesiewicz napisał książkę.
Nie było szantażu, zapłaciłem żeby...to tyle, sukienki i kredki przywieziono...chcę wrócić, tajne służby...
Oglądam te zwierzenia w programie "Hala odlotów" i rzeczywiście tytuł programu w tym przypadku trafiony w dziesiątkę.
I może bym pochylił się nad biadaniem byłego senatora, gdyby wcześniej nie oświadczył, że Powstanie Warszawskie to była pomyłka a on oczywiście podziwiał ten zryw, KIEDY UCZYŁ SIĘ O NIM W SZKOLE, UCZYŁ SIĘ O RUDYM, ZOŚCE....
Pan senator najwyrażniej nie zrezygnował z wciągania kresek choć damskie sukienki porzucił- przynajmniej oficjalnie.
To jest przykład elementarny, jak ludzie o najwyższym stopniu skompromitowania odczekawszy jakiś niedługi czas, wślizgują się na powrót w życie społeczne i jak próbuje się im w tym pomóc. Schemat nakreślony przez psychologów z SB działa w najlepsze i dotyczy jak widać nie tylko agentów i donosicieli. Wystarczy iść w zaparte, trochę pokłamać w zgodzie ze stanem świadomości stada baranów, czyli zerowym i najgorsza świnia będzie zrechabilitowana. A za chwilę znowu stanie się autorytetem. Co za bagno!
Pytam się pana, panie Piesiewicz, co mam dzisiaj powiedzieć mojemu synowi, który ode mnie wie, że o Powstaniu Warszawskim nie wolno było mówić a co dopiero uczyć się w szkole? O Powstaniu takim, jakie było, takim jakie dziś znamy z rzetelnych, historycznych przekazów?
To ja zmyślam, czy też ty człowieku łżesz i łgał będziesz, byle tylko wrócić do łask?
A co pan, senatorze myśli o 17-stym września, czego pana nauczono o tym w szkole??
Inne tematy w dziale Rozmaitości