Premier w swoim wystąpieniu ograniczył się jedynie do wskazania sprawców nagrań w aferze podsłuchowej i apelu, by nie realizować scenariusza pisanego obcym alfabetem. Tym samym zażądał, by posłowie realizowali scenariusze kreślone w przez jego ministrów w knajpach przy wódce i drogich robakach.
Teraz w sejmie padają dziesiątki pytań wyrażanych w jednominutowych wystąpieniach posłów. Ale niestety żadne z nich nie dotyczy fachowości kelnerów ani ich zawodowego doświadczenia, nie ma pytań o działalność węglowego wozaka z górnej półki zawodowej, są natomiast niezrozumiałe dociekania tyczące treści podsłuchanych rozmów, jakby to było akurat ważne.
Nie wiem dlaczego, większość posłów zupełnie zlekceważyło narrację Premiera i PO, która miała ograniczyć dyskusję do ram tejże. Pytania są nie na temat, traktują o spółkach, ścianie wschodniej, cygarach, armaniaku, cen benzyny, komuszkach w spódnicy i tak dalej i tym podobnie i tym niedorzecznie.
A przecież ważne jest to, czy kelnerzy są po szkołach i kto stoi za węgłem. Albo węglem.
I czy jutro Tusk ma po co jechać do Brukseli, bo jak nie dostanie tam stanowisk, to oczywiście nie ma po co. A nie dostanie, jak straci poparcie sejmu. Zdaje się, że karty w Unii już dawno rozdane ale Premier Polski o tym nie wie i jedzie z tym węglem na rympał. Może udaje, że nie wie?
Posłowie pytają o bzdury a mnie dzisiaj przypadkowo spotkana starsza osoba w warzywniaku, która jest taksówkarzem i obywatelem co wyszedł z psem, łamiącym się głosem zagadnęła dramatycznie: Panie, k...a, ale jaki ch..j ich nagrał???
Oto jest racja stanu i oto jest pytanie...
Reszta to furda.
Inne tematy w dziale Polityka
