Przypominam, że Lis dostał swój program z poręki PiS-u.
Płacono mu za to, by patrzył władzy na ręce. Władzy,czyli PiS-owi.
Płacono mu za to, że może mówić co chce, byle z sensem.
Teraz płaci mu się za to, co mówić musi.
Musi, bo jeśli wierzgnie, dostanie odprawę i...won.
Musi, bo jeśli będzie robił to, co robi a władza się zmieni...won.
Musi, bo jak nawet z dnia na dzień stanie się wyważonym dziennikarzem... (żart)...to bez względu na opcje...won.
Lis jest "won" już z definicji, więc trzęsie się ze strachu i w przeciwieństwie do Wołka i Władyki, których pozycja jest żadna i w związku z tym mogą owi panowie robić z siebie durni w dowolny sposób, bo nawet jeśli ja obejmę władzę, to tym panom włos z głowy nie spadnie, ponieważ ich znaczenie równa się zeru. A Lis walczy o życie. Wołkowi, czy Władyce zmiana władzy kompletnie nie zaszkodzi ale Lisowi w takim przypadku śmierć. Jego żonie też.
Ten człowiek popelnil błąd dopuszczając, by jego, dziennikarza, umieszczono w rankingach prezydenckich. Odciął się od tego- palma pozostała, uznał bowiem, że ma coś sensownego do powiedzenia w polityce, więcej nawet, uznał się za opinotwórcę. Ale to jego problem.
Jednak będę bronił jego zachowań, bo jako człowiek bywały w górach i lasach, ratowałem oszalałego ze strachu ptaka przed wężem, kuropatwę przed lisem, kota przed psem, psa przed hyclem...
Nie chcę więc, by Lisowie ginęli z głodu- jeśli otworzą zieleniak w moim rodzinnym mieście, będę ich wspomagał kupnem pomidorka czy sałaty ale póki mogą bronić swoich milionów, niech bronią. Każdy człowiek ma do obrony prawo i każdy powinien je wykorzystać.
Czy nawet w tak poniżający sposób, jak czyni to Lis?
Nie wiem, wiem tylko, że do roli kapo w obozie na pewno bym się nie zgłosił, bo nie mam takich talentów i nawet próbując w ten sposób ratowć swoją egzystencję, poniósłbym klęskę.
A w Lisie, widzę potencjał.
Dajmy mu zatem prawo, by ze swego potencjału czerpał do woli. Może nam się przyda ta znajomość, niebawem.
Inne tematy w dziale Rozmaitości