Świeżo obstrzyknięta twarz pozwala jedynie na mimikę wyrażaną gałkami ocznymi, mimo to pani Monika ryzykując rozerwaniem facjaty rzuca się przez stół i po paru próbach wyrywa interlokurotowi zdjęcia, którymi się posługiwał w trakcie swojej wypowiedzi.
To w audycji, jak ją ograbiony rozmówca profetycznie nazwał "Burką nad i", zdarzyła się ta nowatorska technika dziennikarska, która warsztat tej profesji wzniosła na niespotykane dotąd wyżyny.
Czytałem, że Olejnik skarżyła się przed sądem brakiem reakcji na zaproszenia do swojego programu kierowane pod adresem hierarchów Kościoła.
Po ostatniej audycji, z pewnością się zgodzą.
Inne tematy w dziale Rozmaitości