Liudprand Liudprand
174
BLOG

Samobój na reducie, czyli o polityce historycznej

Liudprand Liudprand Polityka Obserwuj notkę 13

Gwałtowna reakcja polskich władz i dużej części polskiej opinii publicznej na sławetne wystąpienie szefa FBI w waszyngtońskim Muzeum Holokaustu stanowi szkolny przykład amatorskiego podejścia do polityki historycznej.  Oto bowiem prowadzona od kilku dni brawurowa szarża pod hasłem „Jezus Maria! Ojczyznę miłą znów nam spostponowali!” osiąga właśnie na naszych oczach skutek odwrotny do zamierzonego, kończąc się spektakularnym upokorzeniem Polski, któremu miała wszak przeciwdziałać.

Otóż nie byłoby tego upokorzenia, gdyby nasi zapalczywi obrońcy polskiej czci mieli na uwadze dwie proste zasady.

Po pierwsze, rozpoczynając takie kampanie, jak obecna, warto sobie zadać pytanie, z jakimi kartami w zanadrzu wchodzimy do rozgrywki? Czy rzeczywiście w naszej przeszłości nie było faktów dających się podciągnąć pod użyte w inkryminowanej wypowiedzi stwierdzenia? Bo jeśli były, to czy przypadkiem nie stwarzamy wrażenia, że nasze działania mają na celu nie tyle obronę prawdy historycznej, co raczej jej zakrzyczenie? I czy w konsekwencji nie będą szkodzić tym działaniom, za którymi stoją oczywiste racje historyczne, tak jak ma to miejsce w przypadku walki ze sformułowaniem „polskie obozy” czy krytyką serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”?  Czyż bowiem ktoś nie może dojść kiedyś do wniosku, że skoro Polacy krzyczą jednakowo głośno w sytuacjach mocno niejednoznacznych i całkowicie klarownych, to może i te ostatnie nie są wcale takie klarowne, jak się wydają, i z tymi „polskimi obozami” jest również coś na rzeczy?

Po drugie, warto by dostosować własną reakcję do stopnia realnej szkodliwości zwalczanych działań, co w wypadku obecnej kampanii również nie zostało wzięte pod uwagę.

Wypowiedź Jamesa Comeya absolutnie w niczym nie zmienia bowiem sytuacji w zakresie oceny stosunku Polaków do eksterminacji Żydów panującej w opinii publicznej w USA, gdyż nie taka była jej intencja i nie taka siła oddziaływania, że pominę już taką oczywistość, iż audytorium, do którego była skierowana, ma od dawna wyrobiony pogląd na charakter relacji polsko-żydowskich w czasie II WŚ.

Wypowiedź ta w istotny sposób nie naruszyła więc żadnych polskich interesów i zasługiwała co najwyżej na reakcję w postaci jakiejś dyplomatycznej noty, zwracającej szefowi FBI spokojnie uwagę na niestosowność wrzucania Polaków i Niemców do jednego worka w kontekście Holokaustu.

A tak zrobiliśmy z igły widły i teraz nie bardzo wiemy, jak się z tej sytuacji wycofać, choć są i tacy, którzy brną dalej w ten absurd i chcieliby ciągnąć irlandzkiego oszczercę przed trybunały. Żaden Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości Historycznej jeszcze chyba jednak nie powstał, w związku z czym nie zamierzam rozważać tego aspektu zagadnienia, pozostawiając to inspirujące zajęcie tym, którzy lepiej niż ja odnajdują się w światach równoległych.

Liudprand
O mnie Liudprand

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka