„Jakie działania należy podjąć, aby powstrzymać rozwój kryzysu w eurolandzie?
...W bliższym terminie pomoże strefie euro wzmocnienie Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej, rekapitalizacja banków oraz drugi pakiet pomocy dla Grecji. Ważne jest również, aby Włochy wypełniły obietnice dotyczące reform fiskalnych złożone w lipcu Europejskiemu Bankowi Centralnemu.” wywiad M. Monti dla Rzeczpospolitej 14.11.2011
Powyższy fragment to koncepcja działań na najbliższy czas podana przez włoskiego kandydata na premiera Morio Monti - pompować w EFST, pompować w banki, pompować w Grecję, pompować we Włochy (bo pakiet antykryzysowy zawiera np. propozycję wydłużenia wieku emerytalnego do 67 lat ale... w 2026 roku).
Jak bardzo ta koncepcja jest oderwana od życia postaramy się za chwile wyjaśnić. Miejmy nadzieję, że przedstawione rozwiązanie to kłamstwo na czas budowy nowego rządu. Jednak należy brać również pod uwagę aż tak duże oderwanie od życia, co niestety tylko pogłębi trudną sytuację Europy.
Aby przejść do środków zaradczych warto zastanowić się nad genezą obecnego problemu.
Po II Wojnie europejscy politycy słusznie odczytali wyzwanie czasów i wypracowali koncepcję zjednoczenia Europy. Wizja wspólnego rynku ciekawa politycznie i ekonomicznie trafiła na dobre czasy: tanie surowce, uśpienie Azji, napędzający koniunkturę okres odbudowy, pomoc amerykańską.
Jednak dalsza integracja prowadzona pod patronatem biurokracji zaczęła wprowadzać coraz więcej obciążeń społecznych, coraz więcej ograniczeń hamujących przedsiębiorczość. Malała konkurencyjność przemysłu europejskiego rosły wydatki, kolejne pokolenia polityków coraz chętniej sięgały po kreatywną księgowość, zadłużając państwa i odkładając problemy na później.
Bombą z odroczonym zapłonem lub jak kto woli gwoździem do trumny było wprowadzenie wspólnej waluty euro – co ciekawe zrobiono to po niepowodzeniu systemu ERM (problem funta brytyjskiego z 92 roku).
Polityka wysokiego kursu euro, która służyła podtrzymaniu wysokiej konsumpcji i wyścig wydajnościowy narzucony przez producentów azjatyckich doprowadził do praktycznego zaniku konkurencyjności europejskich produktów w skali globalnej. I to jest obecnie największy europejski problem
Obecnie jedynie niektóre fragmenty gospodarki niemieckiej są w stanie nawiązać walkę z firmami azjatyckimi czy amerykańskimi. Paradoksalnie jest to jednak problem polityczny ponieważ popycha Niemców w kierunku ratowania swojej ekonomii poprzez indywidualną współprace z Chinami i Rosją – będzie to powodem europejskich napięć.
Najnowsze technologie elektroniczne i telekomunikacyjne są już nieobecne w Europie, co najgorsze dotyczy to także sfery edukacyjnej – nie da się kształcić nie mając bazy w postaci przemysłu.
Jakie są środki zaradcze?
Wzrost produktywności i obniżenie konsumpcji- oczywiście jeśli sytuacja na świecie nie zmieni się (nie będzie wojny).
W szczególności mogą to być działania:
- obniżenie wydatków socjalnych oraz na budowę infrastruktury,
- uproszczenie systemów upadłości dla niewydolnych dofinansowywanych przez państwa sektorów gospodarki,
- reforma systemu emerytalnego, wszelkich ubezpieczeń i wydłużenie wieku emerytalnego,
- zniesienie systemu dopłat w tym również dla krajów słabiej rozwiniętych,
- reforma opieki zdrowotnej
- odbudowa systemu edukacyjnego.
Niestety proces naprawy potrwa czasowo tyle ile Europa wchodziła w to bagno, czyli przynajmniej jedno pokolenie i będzie trudny społecznie, bo musi wiązać się również z przebudową mentalności europejskiej.
Długofalowo ważne będą również zmiany w świadomości i religii. Pytanie czy powstanie „drugie Cluny” w kościele katolickim – to pytanie o zachowanie europejskiej tożsamości.
Jeśli proces będzie prowadzony w sposób naturalny to musi nastąpić dezintegracja – łatwiej reformuje się mniejsze systemy.
Wzrośnie wtedy znaczenie lokalnych polityków typu Orban, ponieważ ten typ będzie potrzebny na czas reformy.
Alternatywą jest przejecie „masy spadkowej” przez wydajniejszą organizację państwową np. za wypłatę zobowiązań państw europejskich wobec obywateli.
Zmiana na stanowisku premiera Grecji i Włoch, gdzie kluczowe stanowiska obejmują osoby, które współtworzyły mechanizmy degeneracji, czy rozbudowa EBC to jedynie zatykanie nosa w odpowiedzi na powódź, która sięga czubka głowy. Wytrzymamy może do przyszłych wyborów w Włoszech (luty 2012).
W szczęśliwym położeniu znalazł się Berlusconii – ma szansę odejść z immunitetem jak niektórzy przywódcy komunistyczni, wobec skali problemów następcy mogą mieć tylko gorzej.
Jak wygląda sytuacja Polski?
Stosunkowo dobrze, jest to wynikiem wcześniejszego odpalenia pakietu, który powinien ogłosić Mario Monti, czyli „chłodzenia gospodarki” przez Balcerowicza. Ten pakiet działań, tłumiący popyt wewnętrzny postawił wiele polskich firm pod ścianą, jedne upadły przerywając ciąg dotowania inne wybiły się na konkurowanie na rynkach światowych (co było nie do pojęcia dla ludzi przyzwyczajonych do „polnische Wirtschaft”). Niestety alternatywy nie ma, wbrew wielu opiniom - wobec otwartości światowej gospodarki, działania stymulujące popyt mogą działać tylko krótkoterminowo – długofalowo pogorszą sytuację.
Drugim czynnikiem, który nas stawia w dobrej sytuacji jest fakt, że stosunkowo krótko mieliśmy prawdziwych europejskich polityków i mimo szybkiej nauki kreatywnej księgowości wypychającej zobowiązania poza budżet państwa, nieprzemyślanej budowy infrastruktury, podpisywania umowy klimatycznej i gazowej to trudno czteroletni okres porównywać z 15 latami rządów Berlusconiego.
Ostatnie działania budżetowe ministra Rostowskiego, świadczą o zrozumieniu problemu – budżet w „wersji trzeciej” to próba uczciwego postawienia problemu. Co prawda p. Minister kryguje się jeszcze dwoma bardziej optymistycznymi wersjami, ale to niewielki grzech wobec pomysłów p. Monti.
Uważaj na myśli, bo przemienią się w słowa. Uważaj na słowa, bo zmienią się w czyny. Uważaj na czyny, bo staną się nawykami. Uważaj na nawyki, bo staną się charakterem. Charakter będzie twoim przeznaczeniem. Stajemy się tym, co myślimy. Margaret Thatcher
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka