Bloguję od trzech miesięcy i już chyba mogę identyfikować się z tą intelektualnie oryginalną grupą osób, zwanych blogerami. Pisanie bloga sprawia mi nie tylko przyjemność, ale także pomaga porządkować świat moich przemyśleń i uczuć. Poza tym, nie jest zachłanniejszym pożeraczem czasu niż inne moje pasje. Powiem więcej, jest papierkiem lakmusowym wydajności i szybkości mojej aktywności intelektualnej. Jest też okazją do poznania wielu ciekawych ludzi, którzy z wirtualnych komentatorów stają się realnymi przyjaciółmi, a nawet cennymi współpracownikami. Dlatego z niesmakiem przeczytałem artykuł Klausa Kocksa zatytułowany: Blog: Top oder Flop? (Pr-magazin ). Ten poniekąd ceniony (także przeze mnie) niemiecki specjalista od komunikacji i PR popełnił (czytaj: napisał) tym razem paszkwil na blogerów. Nakreślił w nim dość szczegółową charakterystykę ludzi piszących bloga, która – delikatnie mówiąc- obraża nie tyle nas, co jego samego. Pozwólmy mu jednak mówić!
Otóż, jego zdaniem, blogerzy to ludzie (docenił nas!):
-
wyglądający jak fretki, które piją kefir, a mimo tego cierpią na nadwagę, ponieważ mieszkają u mamy... (mamy garnuszek tucze...,oj..., tucze!) i nocą podjadają z jej spiżareczki smakołyki, najczęściej czekoladę,
-
którym w życiu nic się nie udaje, tacy looser...., którzy zamiast uczyć się, studiować czy robić karierę, piszą bloga (dlatego są zazwyczaj słabo wykształceni),
-
ograniczający swój świat do science fiction i iluzji, w którym brakuje prawdziwych przyjaciół, a nawet realnego seksu,
-
którym pocą się ręce i nie potrafią spojrzeć ludziom prosto w oczy
-
"produkujący" bazgroły na drzwiczkach szkolnych toalet i w pompatycznych pamiętnikach,
-
nie mający szans na napisanie wartościowej książki...., a nawet publiczne zabranie głosu, dlatego kryją się najczęściej za niedorzecznymi pseudonimami,
-
których świat jest światem plotek
i którzy wcześniej pisali anonimy (prymitywne),
-
....
Mam pisać dalej? Lepiej nie! Bo już stwierdzam, że z "takiego" bycia blogerem... mam tylko bloga! Nic innego do mnie nie pasuje! A może jestem oryginalnym blogerem, takim jedynym w swoim rodzaju?
A... i mam jeszcze jedną uwagę. Jeden z naszych "Wielkich" czytał chyba Pana Kocksa i - jak widać, słychać i czuć - zgadza się z nim w pełni.... Szkoda! W końcu Politycy powinni dbać o "mięsko wyborcze", a blogerzy też do niego należą.
Pozdrawiam i życzę miłego dnia:-)
AW