Kaczyński ante portas

 Kaczyński ante portas. Pretorianie ciemnogrodu oblegają oświeconych. Niebezpieczni, złaknieni krwi, zdyscyplinowani, odporni na propagandę przeciwnika. Nie przebaczają zdrajcom. Koszmar. Chcą przejąć władzę. Innej opcji nie biorą pod uwagę.

Jak się obronić, skoro w obozie miłości, ciepłej wody i wiecznego grillowania zamieszanie, popłoch, rozprzężenie? Jak wybrnąć z tak niebezpiecznej sytuacji, może wystarczy wymienić wodza przemalować sztandary? Co sprytniejsi dezerterują na ciepłe posadki w Brukseli lub do placówek dyplomatycznych. Inni zaczęli spiskować.

Strażnik żyrandola, ulubieniec tłumów i bigosowania nawołuje ” nie gaście pożaru benzyną”. Nagotujemy bigosu, pobiesiadujemy, jakąś część damy oblegającym i gitara. Na koniec posadzimy parę drzewek

i będzie tak światowo, europejsko.

Problem jednak w tym, że należy powstrzymać uciekinierów, niedowiarków którzy zwątpili w bzdety głoszone przez naszego premiera tysiąclecia i jego drużynę. Jako historyk strażnik żyrandola ze swoimi przybocznymi zastanawia się nad zamianą ulubieńca europejskich salonów. Lecz jak go wymienić skoro ponoć Donald planuje postąpić z nim tak samo. Idąc, więc za przykładem batiuszki Władimirowicza rozpoczął podgryzanie pod pozorem obrony wolnych mediów. Walka toczy się w najlepsze, wszystkie chwyty dozwolone. Winni są niewinnymi, bezprawie prawem, potoki słów, pomówień pod znamiennym hasłem; LEMINGI NIC SIĘ NIE STAŁO. A Kaczyński spokojnie zwiera szeregi i oblega krainę, w której kłamstwo, obelga, przekręty, knowania to norma to rzeczywistość. Słowo przyzwoitość, służba narodowi dawno wykreślono ze słownika.