Zamiast troski o obywateli, walka o władzę.

 Witam. Oto mamy nowy Rząd na ciężkie czasy. Czasy naprawdę ciężkie. Wojna u wschodniej granicy, kryzys gospodarczy w UE to tylko dwa fakty mogące bardzo zaciążyć na naszej przyszłości. Partia (nie) Odpowiedzialności społecznej wraz z Prezydentem i chłopkami z PSL dostrzega zagrożenia, ale w PiS. Szykuje się nam kolejny rozdział wojny polsko- polskiej, działa propagandy już mają nastawiane celowniki. Wszystko a to wszystko, skierować na Kaczyńskiego i rozpocząć obronę zdobytych pozycji. Bo władza jest jak narkotyk, uzależnia. Rząd, który ma rozwiązywać skutecznie problemy międzynarodowe, powołuje na Ministra Spraw Zagranicznych człowieka, który na polityce zagranicznej zna się tak jak spec od robaczków na obronności. Kolejny ekspert od dogów, zostaje za wierną służbę Tuskowi nagrodzony fotelem ministra ds. cyfryzacji. Gość od niejasnych kontraktów z arabami, zostaje ministrem sprawiedliwości. To tylko trzy kwiatuszki z kożuszka kopaczkowej. Nie wspomnę o merytorycznych wskazaniach na te stanowiska, bo ich brak. Z resztą, prawdomówna premier wyraźnie podkreśla, że jej rolą jest walka o władzę, a nie dobro społeczeństwa. Pozostawienie Arłukowicza najlepiej o tym świadczy. Jednak w tym przypadku ponoć chętnych nie było. Można stwierdzić;PARTYJNA KLIKA NA OKRES WYBORCZY.

Czy może dziwić brak oksfordczyków Radka i Vincenta, ludzi, którzy narobili najwięcej szkody w polityce zagranicznej i finansach? Lecz oni wykonywali jedynie polecenia capo di tutti, który ratując własną skórę, postarał się o azyl polityczny w Brukseli. Widać, że kopaczkowa znalazła protektora w strażniku żyrandola, za cenę stanowiska- obecnie- wicepremiera Siemoniaka. Lecz w jego przypadku to dobra decyzja, należna za walkę o wsparcie w NATO, kiedy Tusk i Sikorski odpuścili realizując wytyczne Berlina.

Radek Sikorski za wybitny wkład w podległość Polski od Berlina, ma dostać awans na Marszałka Sejmu. Wiadomo, że za tym awansem stoi chęć dokopywania PiSowi, w czym specjalizował się przyszły sołtys CHOBIELINA DWÓR.

Mamy, więc sytuację, w której strażnik żyrandola, po ucieczce do brukselki „króla europy”, stał się faktycznym sternikiem, rozdającym w PO. Dziwne, jeżeli wziąć pod uwagę „apolityczność” głowy państwa. Ale kto by tam sobie głowę zawracał takimi drobnostkami. Mamy wojnę z PiS i wszystkie chwyty dozwolone.