Legia to "ruina", "stajnia Augiasza", jej piłkarze to "francuskie pieski" (Maciej Szczęsny w TVP), a działacze to ce*...*ący się "wrzeszczącą niekompetencją" dyletanci (red. Rafał Stec w "Gazecie Wyborczej"). Po sześciu latach budowy wielkiej Legii doczekaliśmy się takich metafor! Po sześciu latach nagle okazuje się, że nie tylko kibice są problemem Legii. Ci byli w sobotę pod stadionem i w miarę kulturalnie obśmiali żałosne efekty poświęcania się ITI dla Legii, którego podsumowaniem jest truskawkowa abstrakcja mająca zachęcić do przychodzenia na stadion. Można lubić ITI, można nienawidzić, ale naprawdę trudno zrozumieć, dlaczego świetnie prosperujący w innych branżach koncern zupełnie nie radzi sobie w futbolu. Owszem, to dziedzina mało przewidywalna, w której sukces od klęski dzieli krzywa łysina obrońcy, ale z drugiej strony konkurencja jest znacznie mniejsza niż w mediach czy multipleksach - wystarczy wyprzedzić Wisłę i Lecha. Czy w Polsce naprawdę nie ma kompetentnych ludzi, znających się na sporcie, którzy mogliby pokierować czołowym klubem na tyle, żeby ten przestał być notorycznym pośmiewiskiem?
Panie Walter piłka nożna to nie to samo co biznes medialny! Nie da się zebrać ludzi za darmo. Tak to można pozbierać prezenterów wyrzuconych (z różnych względów ) z innych stacji. Za piłkarzy zawsze trzeba było płacić, a za dobrych nawet dużo i nie zmieni tego żadne prawo Bosmana czy Webstera. Prawa te oczywiście powodują że od czasu do czasu jest jakiś niezły piłkarz do wzięcia za darmo ale prawdopodobieństwo jest prawie zerowe (patrz przypadek Janka Muchy). Ja nie jestem zwolennikiem wielkich rewolucji, więc nie żądam odejścia ITI. Jest tylko jeden warunek. Do klubu trzeba zatrudnić SPECJALISTÓW, a nie bandę gamoni która postawiła sobie za punkt honoru walkę z kibicami ( nie z chuliganami a kibicami), chcąc w ten sposób ukryć swoje niekompetencje.
A propos Lecha, to zupełnie niedawno Leszek Miklas z Jarosławem Ostrowskim pouczali swoich "przyjaciół" z Poznania, jak należy prowadzić klub piłkarski. W Wielkopolsce są nawet przekonani, że to Legia stała za ostatnimi artykułami "Gazety Wyborczej" o kulisach współpracy poznańskiego klubu z "kibolami". I oto teraz Poznań przeżył fetę, za chwilę pokwituje wielkie pieniądze za wyszkolonego przez Legię zawodnika, wyda je na nowych piłkarzy, po czym na fali sukcesu zapełni nowy stadion. A Legia? Legia musi martwić się, jak przepędzić przepłacane, zniewieściałe gwiazdki bez charakteru, a jednocześnie szukać sposobów na przekonanie zagranicznych piłkarzy do podpisania umowy z klubem, który nie awansował do europejskich pucharów! Trudne to zadanie tym bardziej, że jeśli kandydaci do gry mają przytomnych menedżerów, to ci na pewno uprzedzą ich, że w oparach legijnego absurdu łatwo złamać karierę (czy to nie o utracie reputacji mówił po ostatnim meczu Stefan Białas?).
Sytuacja jest poważna, a brak szybkich działań naprawczych może zaważyć nie tylko na następnym sezonie. Jeśli bowiem do zapaści Legii dodamy dryf Wisły, to grozi nam powtórka z Francji, gdzie Lyon seryjnie i z dużą przewagą zdobywał tytuły, budując budżet nieosiągalny dla rodzimych konkurentów. Legia powinna postępować zgodnie z hasłem "wszystkie ręce na pokład", starając się konsolidować środowisko. Niestety, tak nie jest. Już sam fakt, że ci, którzy zniszczyli, mają teraz naprawiać, budzi szok i przerażenie, ale dobrze – taka jest wola właściciela. Jego pieniądze, jego strata, aczkolwiek jeśli kolejne złe decyzje zwiększą dług Legii wobec ITI, to nie jest to już tylko sprawa właściciela. Klub powinien szukać sprzymierzeńców, prowadzić pozytywny PR, pokazując przy tym odrobinę pokory. Klub pokorny być jednak nie zamierza, skoro po największej kompromitacji dekady, czyli meczu z Wisłą, prezes Paweł Kosmala sfrustrowany okrzykami trybun zamiast milczeń postanawia strzelić focha. On z "tymi" kibicami nie zamierza rozmawiać. Panie prezesie, stoję w równej odległości od pana i od SKLW i mam dziwne wrażenie, że to pan ich potrzebuje bardziej niż oni pana. Taka reakcja sugeruje, że właściciel Legii jest niereformowalny, że sam sytuacji nie uzdrowi. Szkoda, bo ani Maciej Skorża, ani Paweł Janas, ani Leo Beenhakker daleko na ręcznym hamulcu nie dotrą.
Jeśli chodzi o realia sportowe, Panie Walter, pańscy ludzie doprowadzili już do takiej sytuacji, że do tego klubu nie przyjdzie już prędko żaden dobry piłkarz z naszej ligi. Bo po co? Pieniądz u konkurencji podobny (jak nie lepszy) ,puchary i co najważniejsze PUBLICZNOŚĆ – ATMOSFERA. Wyjście z tej patowej sytuacji jest bardzo proste. Przegonić dzisiejszych nieudaczników i zatrudnić Specjalistów. Pogodzić się z kibicami ( niech oni się zajmą dopingiem - bo potrafią się dobrze zorganizować) .Koniecznie zainwestować pokaźną kwotę na transfery, przeprowadzone przez ludzi znających się na piłce, nie przed rozpoczęciem sezonu czy w trakcie ale przez cały rok trzeba przeszukiwać rynek!
Problemem jest tylko czas, bo szkoda następnego sezonu...
Inne tematy w dziale Rozmaitości