acmd acmd
338
BLOG

Czas na PiS bis?

acmd acmd Polityka Obserwuj notkę 11

Ponoć w Warszawie obijają się o bruk głowy PiSowskich liberałów, ścinanych przez krwiożerczego Prezesa - tak przynajmniej przedstawiają sprawę mainstreamowe media, które nagle zapałały miłością do niektórych (byłych) posłów PiSu. Prawicowi komentatorzy i blogerzy, jak łatwo było przewidzieć, podzielili się na dwie grupy: tych, co wołają "olaboga, bez liberałów nas zjedzą" i tych co wołają "kto nie z nami ten przeciw nam, wodzu prowadź choćby w przepaść".

Chciałbym na to spojrzeć inaczej - sądzę, że ostatnie wydarzenia są szansą - choć opieram się tylko na psychoterapeutycznym komunale, że każda zmiana jest szansą. W tym wypadku mamy szansę na przeorganizowanie sceny politycznej i przełamanie hegemonii PO. 

Wybory prezydenckie pokazały, że PiS nie może, wbrew temu co mówił Migalski, grać skrzydłami - staje się wtedy niewiarygodny zarówno dla "prawicowego betonu", jak i dla "wyborcy centrowego". Dlaczego jednak PiS nie może a PO może (ma przecież i Gowina i Palikota i Hubner i Krzaklewskiego)? Platforma jest postrzegana przez wyborców jako partia aideowa, zaś PiS - jako ideowa. Platforma wręcz musi się rozmywać, jeśli zachowywać wizerunek partii wszystkich Polaków, zaś PiS musi utrzymywać wizerunek, aby utrzymać ideowców.

W tej sytuacji logicznym wyjściem jest rozłam PiSu. Niech Kaczyński się radykalizuje, niech trzyma sztamę z Macierewiczem i Ziobrą, niech walczy o Prawdę o Smoleńsku. W ten sposób utrzyma swój żelazny elektorat i dowiezie może ze 30% głosów. W partii o takiej strategii "liberałowie" się będą tylko plątać pod nogami.

Lepiej zatem będzie, jeśli założą własną partię. I tu pojawia się kontrargument z Polski Plus - zapomnianej formacyjki, istniejącej w mediach tylko wtedy, jak trzeba było znaleźć jakiegoś antykaczystę. Ale ta analogia jest pozorna - Polska Plus była formacją, której targetem byli tylko jej liderzy - w Polsce nie ma zapotrzebowania na szacownych i nieco stetryczałych konserwatystów, zaś Ludwik Dorn raczej irytuje niż porywa.

Hipotetyczna partia "Migalskiego i Kluzik" (od tej pory MiK) miała by z drugiej strony potencjalnie dość duży target - ludzi, między 25-45 lat, "mieszkających w miastach", sceptycznych wobec tez Kaczyńskiego o kondominium niemiecko-rosyjskim, ale coraz boleśniej odczuwających "rządy cudów". Migalski i Poncyliusz jako "liberałowie" mogliby walczyć o drobnych biznesmenów, młodszych pracowników korporacji etc., zaś Kluzik (po ewentualnym dobraniu sobie jakichś "towarzyszek") o elektorat socjalny. MiK mógłby z jednej strony obiecywać walkę z biurokracją, z drugiej zaś wprowadzać elementy pewnego socjalu (np. przedszkola), w czym pani poseł Kluzik byłaby bardziej wiarygodna od Napieralskiego. 

 MiK miałoby dwie zalety - mogłoby prowadzić ostrą i zdecydowaną krytykę Platformy  (a jest co krytykować) z drugiej zaś strony nie byłaby postrzegana jako partia obciachowa i klerykalna. Wielu ludzi bowiem głosuje na PO tylko z tego powodu, że wmówiono im, że PiS to nieomal wcielenie ONRu połączonego z Opus Dei. Ludzie o umiarkowanych poglądach obyczajowych mogliby głosować na nich bez strachu, dając jednocześnie upust narastającej frustracji rządami boskiego Donka. Największą szansą i zadaniem MiKu byłoby odbicie wykształciuchów z rąk Palikota - Kaczyński nie przemówi do "młodych, wykształconych" - Migalski i Kluzik mają szansę.

W tej sytuacji bezpardonowe ataki Kaczyńskiego i jego pretorianów na potencjalnych liderów MiK są tak naprawdę największą przysługą, jaką może im on na starcie oddać. Uwiarygadnia bowiem ich jako polityków niezależnych od "złego Kaczora" i daje 5 minut w mainstreamowych mediach, które, po ewentualnym dostrzeżeniu zagrożenia jakie niesie MiK, mogłyby być mniej sympatyczne. 

W najbardziej optymistycznej wersji MiK mógłby dostać między 15-20% (przyrost poparcia Kaczyńskiego w II turze), zaś żelazny PiS - 25-30%, po czym partie te mogłby odsunąć Platformę od władzy.

Wymagałoby to jednak dużej odporności psychicznej polityków MiKu (pluto by na nich i w wyborczej i gazecie polskiej, choć pewnie red. Lisicki, Warzęcha i Janke mogliby co nieco pomóc) oraz sporego talentu organizacyjnego. Ludzie ci jednak wiedzą do czego służą media i po odpowiednim stargetowaniu i sprawnym pijarze mogliby liczyć na pewien sukces wyborczy.  W tej sytuacji można tylko zapytać pana Migalskiego i panią Kluzik

Macież wy odwagę Lenina?

acmd
O mnie acmd

Należę do inicjatywy blogerskiej "Nowe Peryferie" http://lubczasopismo.salon24.pl/noweperyferie/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka