Badanie hydromasy
Badanie hydromasy
T.S. T.S.
144
BLOG

PLANETOIDY (4) – cel ich poznawania

T.S. T.S. Badania i rozwój Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

WIZJA ASTRONOMII PLASTYCZNEJ
    CEL ICH POZNAWANIA
DLACZEGO BADAMY PLANETOIDY?


Planetoidy stanowią pozostałość po pierwszych nieskonsolidowanych w planety bryłach materii. Planety te również powstały jako skupisko pierwotnych planetoid - planetozymali, które tworzyły liczne zgrupowania ciał niebieskich krążących po powstającym Układzie Słonecznym w jego początkach – przed ponad 4,5 miliardem lat. Planetoidy więc to nieprzeobrażona przez liczne procesy erozyjne (jak np. działanie wody, wiatru, procesów wulkanicznych, zmian ciśnienia i temperatury itp., które miały miejsce na większych planetach) pierwotna niczym skamieniałości archeologiczne, materia naszego Układu. Dzięki jej badaniom można sięgnąć do początków naszego Układu, poznać jego genezę i ewolucję.


    Planetoidy ponadto długo stanowiły obiekty, których obserwacje i badanie (choć początkowo z daleka jako ciała poruszające się po określonych orbitach, bez wnikania w ich strukturę geologiczną i cechy fizykochemiczne) były pomocne w teorii ruchu ciał niebieskich, w badaniach astrometrycznych i przy wyznaczaniu i bliższym precyzyjnym określaniu niektórych stałych astronomicznych -  np. poprzez porównanie obserwacji toru planetoidy z zakładanym jej ruchem w teorii. Tak było np. z planetoidą Eros, która posłużyła do dokładnego wyznaczenia tzw. paralaksy heliocentrycznej (kąt widzenia promienia równikowego Ziemi ze środka Słońca) i odległości planet od Słońca (jednostka astronomiczna) i wyznaczania mas planet i ich układów (np. układu Ziemia–Księżyc), oddziałujących grawitacyjnie z planetoidą.


Następna kwestia łączy się z podejściem do planetoid jako takich. Do ok. lat 70. nie dostrzegano tak jak później i obecnie problemu ich kolizji np. z większymi planetami typu Ziemi. Eugene Shoemaker, zajmujący się bliżej wspomnianymi wcześniej planetoidami, zwłaszcza z grupy ziemskiej, dokładnie dostrzegł ten problem. Niezależnie od indywidualnych interpretacji tego zagadnienia przez astronomów, istnieje ten problem i jest istotny.


I tu poznawanie planetoid (np. poprzez badanie ich z Ziemi, z orbity wokółziemskiej (Teleskop Kosmiczny Hubble´a)) lub z dalszej przestrzeni kosmicznej (NGST – Teleskop Kosmiczny Nowej Generacji – następca HST) dzięki misjom sond lub poprzez przyszłe ich zagospodarowanie wzbogaci wiedzę planetologiczną (np. związaną z procesami formowania się planet typu Ziemi) oraz jest cenne przy traktowaniu planetoid jako problemu obiektów przecinających orbitę ziemską. Pisze o tym np. Austen Atkinson: „...musimy oswoić kosmos. Jeżeli uda nam się uczynić z kosmosu zwyczajną rzecz, mającą wymierną wartość na światowych rynkach, wówczas być może zaczniemy rozumieć, że jest to po prostu kolejna część naszego środowiska, podobnie jak morza czy zamieszkiwane przez nas lądy. Musi do nas dotrzeć, że nie jest to jałowa próżnia, lecz składowisko bogactw, miejsce wypełnione materiałami, plazmą i cząstkami, z których wiele może stać się źródłem niesłychanego dobrobytu dla tych, którzy zechcą je eksploatować. Jeżeli zrozumiemy, jak silne są wzajemne oddziaływania zachodzące na granicy między Ziemią z kosmosem, na tym brzegu między dwoma światami, wówczas być może będziemy gotowi stawić czoła również i zagrożeniom, jakie możemy tam napotkać.” (A. Atkinson, s.149-150).


W wielu koncepcjach eksploracji Układu Słonecznego u różnych autorów planetoidy z grupy NEA traktuje się jako cel pierwszych poważniejszych misji. Ale najpierw trzeba je dobrze poznać. Powyższy autor do wielu metod badawczych planetoid dołącza jeszcze jedną. Tak jak w programie SETI (Search for Extraterrestrial Intelligence – poszukiwanie pozaziemskich cywilizacji), można, poprzez odpowiedni program, włączyć wielu anonimowych posiadaczy komputerów osobistych, tak samo – uważa Atkinson – dane uzyskane na podstawie zarejestrowanych fotograficznie obserwacji planetoid po przełożeniu ich na kod-język odpowiednich programów na CD-ROM-ach lub poprzez Internet również mogłyby być analizowane przez licznych użytkowników komputerów.


Istnieje też i polski projekt eksploracji planetoid P. A. Podkowicza. Jest to idea wysłania w rejon pasa głównego - planetoid Trojan bezzałogowej sondy z próbnikiem. Próbnik ten badałby kolejno na zasadzie „zbieractwa” i ruchu „konika polnego” coraz to kolejne planetoidy, co, jak wspomniałem wyżej, ze względu na łatwość lądowań i startów mogłoby otworzyć nowe możliwości. Materiał badawczy byłby analizowany na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej lub na Ziemi.


Obecnie zbadano również niektóre planetoidy z grupy NEA jako potencjalny cel misji załogowej. Uważa się, że lot załogowy na planetoidę byłby, mimo doświadczeń z długotrwałym przebywaniem w kosmosie, trudniejszy niż lot na Księżyc, łatwiejszy zaś niż lot załogowy na Marsa.


Stwierdzono, że jedna z planetoid, 30-metrowa asteroida oznaczona symbolem 1998KY26 posiada na swojej powierzchni około czterech tysięcy ton zamarzniętej wody. Być może lot do takich planetoid nastąpi ok. 2025r.


Problem powyższy jest głębszy i wiąże się z ideą eksploatacji planetoid w przyszłości.

Powyższy rysunek autora przedstawia planetoidę i jej przyszłą eksplorację.
                 Badanie hydromasy

Materiały źródłowe:
„Astronautyka”, „Lądowanie człowieka na planetoidzie”, 2000, nr 2.
„Astronautyka”, „Czy wiesz, że”, 2001, nr 2.
A. Atkinson, „Cel – Ziemia”, Amber, Warszawa 1999.
G. Sagan, „Błękitna kropka”, Prószyński i S-ka, warszawa 1996.
K. Ziołkowski, „Eros z bliska”, „Urania – Postępy Astronomii”, 2000, nr 3.

Tagi: planetoidy


       

T.S.
O mnie T.S.

Zainteresowania: astronomia plastyczna

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie