Adalia Satalecki Adalia Satalecki
869
BLOG

MAJTKI OPUSZCZONE W SĄDZIE

Adalia Satalecki Adalia Satalecki Rozmaitości Obserwuj notkę 16

 

Regułą uświęconą zwyczajem jest, iż sąd orzeka na podstawie obowiązujących przepisów prawa, w oparciu o całokształt zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego oraz posiadane doświadczenie życiowe. Tylko w czasach komunizmu, które przywołał w swoim ustnym uzasadnieniu wyroku przeciwko doktorowi G, sędzia Turley panowała teoria, iż prawo służy klasowym interesom mas pracujących miast i wsi.
 
Potępiając metody stosowane w śledztwie przeciwko nieuczciwemu lekarzowi, sędzia Tuley udowodnił, że jego wyrok służy zabezpieczeniu interesów obecnie panującej klasy politycznej.
 
Pozwalając sobie na komentarze dotyczące społeczno – politycznych implikacji działania doktora G. sędzia mógł i powinien zakładać, iż jego ustne uzasadnienie wyroku zostanie wykorzystane przeciwko byłemu rządowi, i przeciwko byłym organom wymiaru sprawiedliwości i że beneficjentami tego „politycznego” uzasadnienia będą starali się być dzisiejsi włodarze RP.
 
Być może uzasadnienie sędziego Tuleya było głębsze i skoncentrowało się na merytorycznych wątkach przestępczej działalności doktora G. Jednakże sędzia powinien przewidzieć również to, że popierająca obowiązujący dziś w Polsce reżim polityczny prasa wyeksponuje tylko te wątki, które będą w smak rządzącym.
 
Nie było więc w medialnym przekazie uzasadnienia wyroku wątku odrażającego zachowania lekarza, który w szpitalu podległemu ministerstwu spraw wewnętrznych brał, wymuszał, bądź tylko akceptował łapówki. Wyeksponowano natomiast rolę jakiegoś dużego, czy małego agenta „Tomka”, który podrywał szpitalną siostrzyczkę, aby ta zdradzała mu sekrety kart zdrowia pacjentów.
 
Sędzia Tuley, człowiek o zagadkowej twarzy, która nie zdradza wieku pozwolił sobie na przypomnienie, że metody śledcze w sprawie przeciwko doktorowi G. przypominają metody „największego stalinizmu”.
 
Według sędziego Tuleya jest więc mały i duży agent „Tomek”; jest mały, większy i największy „stalinizm”.
 
Sędzia Tuley posługuje się więc pojęciami w najwyższym stopniu nieostrymi, a jego wiedza o metodach stosowanych w śledztwie w różnych okresach historycznych jest wątpliwa. Z później podanych informacji wynika bowiem, że metody stosowane wobec świadków oskarżenia w tej sprawie polegały na wielogodzinnych przesłuchaniach. Urzędujący wówczas minister i prokurator generalny wyjaśniał wielokrotnie po wysłuchaniu uzasadnienia sędziego Tuleya, że te wielogodzinne przesłuchania odbywały się za zgodą świadków, a nawet dla ich wygody, gdyż w ten sposób nie rozciągały się one na wiele dni, ale kończyły się na jednym wezwaniu. Czy sytuację przesłuchiwanego wiele godzin świadka można na przykład porównać z procesem Witolda Pileckiego, rotmistrza, który dobrowolnie dostał się do Oświęcimia, aby tam najpierw organizować opór, a następnie zbiec i ogłosić światu bezpośrednią relację z obozu zagłady? „Największy stalinizm” aresztował rotmistrza Pileckiego  w 1947 roku. W trakcie śledztwa Pilecki wyznał, że wobec metod rodzimego UB „Oświęcim to była igraszka”. Czy o to chodzi w wyrokach wysokiego sądu wydawanych w imieniu RP przez panów podobnych do  sędziego Tuleya?
 
Jeden z postkomunistycznych liderów RP mówił w telewizji, że metody stosowane wobec doktora G były nieproporcjonalne, bo ówczesna ABW zaangażowała cały swój aparat do ścigania jednego lekarza. Lider ten, którego nazwisko związane jest z luksusowym trybem życia i prowadzeniem renomowanej kancelarii prawnej twierdzi, że tego rodzaju sprawa powinna być prowadzona przez posterunek policji, a nie agencję bezpieczeństwa krajowego. Prawnik ów twierdził także, iż postrunki prowadzą rocznie... dziesiątki tysięcy spraw przeciwko lekarzom!!! Wypowiedź ta świadczy o zupełnym oderwaniu tak zwanej współczesnej klasy politycznej w Polsce od realiów dnia codziennego. Jakie szanse wejścia do szpitala mswia ma bowiem posterunkowy policji?
 
Politycy przewodniej dziś partii politycznej twierdzą znów, że działania organów ścigania w sprawie doktora G zatrzymały w Polsce rozwój transplantologii, gdyż po zatrzymaniu tego lekarza blady strach padł na wszystkich  kardiochirurgów w kraju. Tę karkołomną tezę potwierdza fragment uzasadnienia wyroku sędziego Tuleya prezentowane przez media. Sędzia powtórzył w nim par excellence polityczną i głoszoną od lat tezę, że wystąpienie ówczesnego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego o tym, że nikt już z winy tego pana (pana G) nie poniesie śmierci. To właśnie te słowa stanowić mają według ekipy dzisiejszego premiera punkt zwrotny w historii polskich przeszczepów serca. Dotychczas było znakomicie; od tego momentu było fatalnie.
 
Ustne uzasadnienie wyroku w sprawie doktora G. jest dowodem na kompletny upadek władzy w Polsce.
 
Władza ustawodawcza jaka jest każdy widzi. Sejm RP i senat to dominanta głupoty i upolitycznienia.
 
Władza wykonawcza, to nic nierobienie oraz  ignorancja.
 
Na usługach tych dwóch pozostaje sądownictwo z wyrokami  tak apolitycznymi jak ten sędziego Turleya.
 
Pozostaje jeszcze usłużna czwarta władza – prasa, która ten krąg domyka .
 
I na koniec anegdota. Na wykładach z medycyny sądowej słyszałem z ust profesora Kobieli o przypadku wezwania go przez sąd w charakterze biegłego w sprawie o gwałt. Pytanie prawne było banalne: czy można zgwałcić kobietę, która ma opuszczone do połowy ud majtki. Profesor Kobiela zaniemówił na takie dictum.
 
- Ależ proszę wysokiego sądu, tu nie trzeba specjalistycznej wiedzy, aby odpowiedzieć na tak sformułowane pytanie – wyjąkał po chwili.
 
Za moment sąd ogłosił przerwę. Po wznowieniu rozprawy przewodniczący powiedział:
 
- Ma pan rację, panie profesorze, sąd ma doświadczenie życiowe.
 
Anegdotę tę dedykuję sędziemu sądu okręgowego, który orzekał w sprawie uczynków doktora G.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Rozmaitości