Niedawno mieliśmy w Polsce dyskusje na temat religii w szkole, większość internautów uważało, że jest to relikt ciemnego średniowiecza służący indoktrynacji dzieci, którego należy się czym prędzej pozbyć. w przeciwnym razie nie będziemy nigdy Europejczykami lecz ciemnogrodem. Tłumaczenia po raz enty, że uczestnictwo w lekcjach religii jest dobrowolne nikogo nie przekonuje, przeciwnie: co drugi wpis pod moja notką na ten temat był bluzgiem na przymusową indoktrynację prowadzoną rzekomo przez Kościół.
Przyjrzyjmy się więc jak rozwiązano ten problem w światłej Europie a konkretnie w Hiszpanii gdzie na miejsce religii wprowadzono przedmiot „wychowanie obywatelskie”. Niech was nie zmyli orwellowska nazwa zajęć na których propaguje się aborcję, ideologię gender i permisywizm. Hiszpańskiej dziatwie wbija się do głowy mądrości płynące z takich lektur jak: „Ali Baba i 40 pedałów” oraz „Gejowski przewodnik bezpiecznego seksu”. Podstawa programowa nowego przedmiotu, który zastąpił religię i etykę została opracowana przez rząd premiera Zapatero na podstawie wytycznych Rady Europy. Rodzice, którzy zorientowali się czego ich dzieci uczy się w szkołach zaczęli masowo składać pozwy sądowe zaskarżające demoralizujący przedmiot jako sprzeczny z ich przekonaniami. Oczywiście Hiszpański Sąd Najwyższy uznał ich bezzasadność. Ciekawe kiedy u nas pani minister Hall wpadnie na podobny pomysł i co o nim będą sądzić wszyscy światli rodzice, którym dzieci przeszkoli pan Biedroń z kolegami.
Inne tematy w dziale Polityka