Adam Wielomski Adam Wielomski
100
BLOG

Suwerenność i Rozpuda

Adam Wielomski Adam Wielomski Polityka Obserwuj notkę 38
Janusz Korwin-Mikke napisał wiele lat temu, że socjalizm zamyka się w formule „akceptując państwową złotówkę, akceptujesz państwowy nos”, czyli przyjmując dotację od państwa, tym samym godzisz się, aby państwo kontrolowało jak wydajesz jego pieniądze, a przy okazji także własne.

Awantura wokół mostu przez dolinę Rozpudy wykazała słuszność tego powiedzenia, a nawet nakazała jego pewną mutację. Teraz możemy powiedzieć tak: „akceptując unijne euro, akceptujesz unijny nos”. Chcieliście pieniądze z Brukseli? To jest dostaniecie, ale urzędnicy brukselscy powiedzą wam jak je wydacie, a przy okazji powiedzą wam, co wam wolno, a czego nie, gdzie możecie budować autostradę, a gdzie normy unijne wam na to nie zezwalają.

Abstrahuję w tym momencie od kwestii czy autostrada powinna Rozpudę przecinać, czy też nie. W sprawie tej chodzi o co innego niż o parę kwiatków i drzew. Istota sporu polega na tym, czy Państwo Polskie ma prawo – na swoim własnym terytorium – budować autostradę tam, gdzie uważa to za stosowne, czy musi mieć na to zgodę urzędników z Brukseli. Jeśli – a wszystko na to wskazuje – nie wolno nam zbudować autostrady przez Rozpudę, gdyż UE nam tego zakazuje, to mówienie o „suwerenności” Polski jest kpiną w żywe oczy.

PRL nie była suwerennym państwem, gdyż nie mogła wystąpić z RWPG czy Układu Warszawskiego, wyprosić wojsk radzieckich, czy przestać sprzedawać do ZSRR węgiel po zaniżonych cenach. Jednak towarzysze radzieccy nie musieliby być pytani czy wolno państwu budować autostradę czy nie? Okazuje się, że Moskwa zostawiała większą autonomię wewnętrzną swoim satelitom, niźli UE swoim krajom członkowskim.

Niesuwerenność państw członkowskich UE jest starannie skrywana za medialnymi frazesami o demokracji i prawach człowieka i dysputami o konstytucjach europejskich. Opinia publiczna – z natury głupawa i ślepawa (czyli wykonująca wzorowo obowiązki służbowe przynależne ludowi) – nie dostrzega, że połowa stanowionego prawa i wydawanych rozporządzeń wykonawczych to tylko kalki prawodawstwa unijnego. Niesuwerenność dostrzegana jest właśnie przy błahych sprawach. We Francji był to słynny termin ochronny głuszców, gdy prawo krajowe przewidywało inne terminy niż unijne.

W Polsce publicznym, widzialnym przejawem utraty suwerenności jest właśnie sprawa doliny Rozpudy. Oto czarno na białym powiedziano nam: prawo unijne stoi ponad prawem polskim i jeśli będziemy posługiwali się prawem własnym – bez zwracania uwagi na unijne – to dostaniemy od UE karę.

Czy suwerenne państwo może być ukarane? Kiedy ostatni raz płaciliśmy komuś kary finansowe? Chyba w XVII wieku płaciliśmy jakiś haracz Turkom za Podole... Dziś nie płacimy już świętopietrza Rzymowi, ani nie składamy hołdu lennego cesarzowi. Dziś stoimy w pozycji zgiętej przez Brukselą i jej ustawodawstwem. Grupa lewackich ekologów z „grinpisa” robi sobie kpiny z rządu PiSu – z polskiego rządu i przywołuje na pomoc Komisję Europejską, zupełnie tak jak Zbigniew przywoływał Cesarza przeciwko Polsce rządzonej przez Bolesława Krzywoustego.

I co jest największym paradoksem tej sytuacji? Ano to, że UE, dając nam pieniądze, wypłaca nam je z naszych własnych składek. Wsadzamy pieniądze w unijny nos, wpychamy aż się go podrażni, po czym – w wyniku kichnięcia – dostajemy z powrotem. A po chwili pojawia się wielki europejski nos aby nas skontrolować. Jak mawiał Lenin: „kontrola jest najwyższą formą zaufania”.

Adam Wielomski
www.konserwatyzm.pl

www.konserwatyzm.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (38)

Inne tematy w dziale Polityka