Adam Wielomski Adam Wielomski
179
BLOG

Modernizm pokonamy pracowitością!

Adam Wielomski Adam Wielomski Polityka Obserwuj notkę 5
Z Michałem Buszewskim, szefem działu religijnego kwartalnika „Pro Fide, Rege et Lege”, rozmawia Adam Wielomski. Temat: powrót Mszy Trydenckiej.

Wiele osób nie rozumie istoty Mszy Trydenckiej, sprowadzając wszystko do różnicy pomiędzy łaciną i językiem narodowym. A może najważniejszym wyróżnikiem tej Mszy jest zwrócenie kapłana tyłem do wiernych ?

Msza Trydencka i Msza posoborowa – Novus Ordo Missae - są wyrazami dwóch różnych duchowości i wizji Kościoła. Pierwsza z nich jest zorientowana na Boga oraz wyraża łączność z całym dziedzictwem kulturowym cywilizacji łacińskiej. Druga jest niestety w istotny sposób pozbawiona obu tych ważnych aspektów. Podkreśla znacznie mocniej wspólnotowość zgromadzonego Ludu Bożego niż prawdę wiary, że Msza uobecnia w sposób bezkrwawy, sakramentalny ofiarę krzyżową Jezusa Chrystusa. Msza trydencka jest w każdej swej chwili teocentryczna i to jest podstawową różnicą między nią a rytem posoborowym. Zwrócenie kapłana “tyłem do wiernych” to jedynie skutek tego faktu: po prostu wszyscy są zwróceni ku wschodowi, względnie miejscu w absydzie, gdzie w ołtarzu głównym kościoła powinno znajdować się tabernakulum.

Tym, którzy mają wątpliwości, czy kapłan powinien być zwrócony przodem, czy tyłem do zgromadzonych wiernych, proponuję następujące porównanie. Czy ktokolwiek jest zdziwiony, że kierowca autobusu jest zwrócony tyłem do pasażerów? A przecież kapłani czynią przynajmniej to samo: “wiozą” katolików do Pana Boga, do nieba. Z tym wszakże zastrzeżeniem, że nikt poza nimi nie potrafiłby dowieźć wiernych do celu. Uczestniczenie we Mszy ma nas przybliżać do Boga, a nie zapoznawać z księdzem, któremu możemy się poprzyglądać.

Czy msza posoborowa, tzw. novus jest ważna?

Skoro Papież uważa Nową Mszę za rzymski ryt zwyczajny, to nie ma najmniejszego powodu, by kwestionować ważność jego łacińskiej edycji typicznej. Tyle, że Mszał Pawła VI zostawia tyle miejsca dla kreatywności każdego duchowego, że trudno w niej określić, co jest prawidłowe, co jest dozwolone, a co jest złe. I tak naprawdę, to brak jakichkolwiek reguł jest w tym Mszale najgorszy.

Wspomniany tzw. novus uważany jest za przejaw religijnego modernizmu. W czym miałyby się przejawiać te rzekomo inne treści doktrynalne i teologiczne?

Jedna z najważniejszych definicji zła przedstawia je jako brak dobra. Nowa Msza nie zawiera samych w sobie innych treści niż Msza Trydencka, lecz jest po prostu uboższa o wiele wartości. U podstaw Nowej Mszy znalazły się dwa procesy: obsesyjne wręcz poszukiwanie nowoczesności oraz ekumenizm. Sobór Watykański II niczego takiego nie postulował, wręcz przeciwnie – zalecił on wprawdzie pewne uproszczenie obrzędów, lecz równocześnie  utrzymał łacinę. Natomiast celem Pawła VI było takie upodobnienie obrzędów katolickich do protestanckich, by „łączyć, a nie dzielić” chrześcijan. Niestety, co szczególnie godne ubolewania, ta reguła nie miała mieć zastosowania względem katolików przywiązanych do wcześniejszej liturgii. Już pobieżne porównanie Mszy św. Piusa V i Pawła VI wskazuje, że druga z wymienionych uboższa jest o ok. 25-30% tekstu – modlitw podkreślających te dogmaty wiary katolickiej, które odrzucił protestantyzm. 

Wiele osób oczekiwało, że przywrócenie Mszy Wszechczasów będzie jednym z pierwszych posunięci Benedykta XVI. Tymczasem czekaliśmy na to aż 2 lata. Czym to wytłumaczyć?

Ojciec Święty działa w bardzo niesprzyjających warunkach: posoborowa reforma liturgiczna obowiązuje już od niemal 40 lat, można zatem powiedzieć, że to ona stanowi normę dla dwóch pokoleń wiernych. Ludzi tych uczono, że to Nowa Msza jest wspaniała, a Msza Trydencka to niezrozumiały anachronizm. Równocześnie, postrzegany też jako znaczące utrudnienie dla dialogu ekumenicznego, a zwłaszcza za kamień obrazy dla wyznawców judaizmu. Uwzględniając te wszystkie przeszkody bez trudu można dojść do wniosku, że decyzja o równouprawnieniu Mszałów Trydenckiego i posoborowego zasługuje na miano heroicznej. Benedykt XVI umiejętnie wykorzystuje to, co uzyskał w spadku najwartościowszego od Jana Pawła II – popularność i sympatię do papiestwa.

Wydaje się, że Benedykt XVI uznaje zasadę „pluralizmu mszalnego”, skoro obok Mszy Wszechczasów ma być odprawiany tzw. novus, czyli msza posoborowa. Czy taki stan rzeczy jest do zaakceptowania?

Nie na tym miała polegać “Reforma reformy liturgicznej”, o której pisał kardynał Józef Ratzinger w “Duchu liturgii”. Obserwujemy raczej pierwszy etap procesu naprawy liturgii, którą zniszczono wprowadzając tak wieloznaczny Mszał. W najbliższych latach możemy spodziewać się istotnych teologicznie i zauważalnych zmian odnoszących się do „rytu zwyczajnego”. Mam nadzieję, że po ich wprowadzeniu nie będzie mowy o „Mszy posoborowej”, „novusem” zwanej, lecz będę dwie formy różniące się głównie uroczystością obrzędu, ale wyrażające te same prawdy teologiczne. Najważniejsze jest dla nas fakt, ze to Msza Trydencka będzie punktem odniesienia, względem którego będzie zmieniana Nowa Msza. Dlatego, aby te zmiany nie pozostały tylko na papierze, potrzebna jest bardzo aktywna postawa i życzliwość wszystkich katolików dobrej woli.

A czy tradycjonaliści mogą się czegoś nauczyć od zwolenników “rytu zwyczajnego” ?

Przez ostatnich niemal 40 lat tradycjonalizm był w stanie faktycznej wojny z resztą Kościoła. Każdy z nas, który opowiadał się w Polsce za Mszą Trydencką, doświadczał przez jakiś czas tego samego. Wojna nie jest naturalnym, najlepszym stanem dla człowieka – wręcz przeciwnie, niszczy charaktery i dusze. Musimy ponownie nauczyć się cieszyć naszą wiarą i budować struktury kościelne.
 
Czy oczekuje Pan znaczących zmian w polskim katolicyzmie w wyniku przywrócenia Mszy Wszechczasów? Czy spowoduje to kontrofensywę tradycjonalistyczną przeciwko panoszącemu się w polskim Kościele modernizmowi?

Bez wątpienia nasza sytuacja, jako tradycjonalistów, bardzo się teraz poprawi. Można przyjąć, że mamy w całym kraju 15 Mszy Świętych odprawianych regularnie, co niedzielę, przez kapłanów diecezjalnych i Bractwa Św. Piusa X. Jak na 15 lat tradycjonalizmu w III RP, jest to bardzo niewiele: zyskiwaliśmy średnio jedną Mszę w skali roku. Nie zdziwiłbym się, gdyby ten wynik został podwojony jeszcze w tym roku. Wiele zależy też od czasu, w jakim zostaną zainstalowane w Polsce instytuty tradycjonalistyczne oraz czy i kiedy dojdzie do porozumienia z lefebrystami.

Byłbym natomiast bardzo ostrożny, co do szans na szybkie wyparcie tak zwanego modernizmu. Bo pod szyldem owego “modernizmu” kryje się najczęściej zwykłe lenistwo. Wielu duchownych nie wie, czym jest modernizm, a stosuje się w praktyce do owych zasad dlatego, że nie zna żadnych innych. Nikt im nigdy nie wyjaśnił, czemu mieliby uczyć się łaciny, czemu mieliby studiować świętego Tomasza z Akwinu, czemu mieliby nosić sutanny. Podejrzewam, że traktują tradycjonalistów jako nieszkodliwych dziwaków, którzy upierają się przy szeregu niepraktycznych, utrudniających życie nakazach i zakazach. Walczyć z tym ciężko: chyba jedynie własnym, dobrym przykładem życia codziennego. 

Jak wpłynie przywrócenie Mszy na stosunki Rzymu z tradycjonalistami spod znaku abpa Lefebvre’a?

Po ostatnich wypowiedziach Przełożonego Generalnego Bractwa Świętego Piusa X, ks. biskupa Bernarda Fellay'a jestem umiarkowanym optymistą co do tego porozumienia. Bractwo skupia około 500 kapłanów i są oni teraz bardzo potrzebni Kościołowi. Zakopanie tego talentu było koniecznością, ale pozostanie przy tym nie byłoby zgodne z duchem Ewangelii.

Czy możemy zatem powiedzieć, że Benedykt XVI stał się wymarzonym przez tradycjonalistów „papieżem Tradycji”?

Odpowiem takim hipotetycznym przykładem: załóżmy, że za 5 czy 10 lat jakiś dobry prezydent Rzeczypospolitej odzyska dla nas Lwów i Stanisławów. Czy podziękujemy mu za to śpiewając Te Deum i Gaude Mater Polonia czy będziemy nadal marudzić, że Kamieniec Podolski wciąż pozostaje poza Macierzą ? Mówiąc wprost: Ojciec Święty Benedykt dał nam wszelkie narzędzia do działania. Jeśli ich nie wykorzystamy, lecz skupimy się na drugorzędnych sporach, w sytuacji, gdy zagrożone są fundamenty naszej cywilizacji, to będzie to nasza wyłączna wina.

Dziękujemy za rozmowę

www.konserwatyzm.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka