Mój kolega - Paweł Bała - napisał recenzję mojej ostatniej książki "Kontrrewolucja, której nie było", poświęconej dwóm latom rządów PiS; konkretniej: straconym szansom ostatnich dwóch lat. Oto ta recenzja
Paweł Bała: „Kulturkampf” i bracia Kaczyńscy. O nowej książce Adama Wielomskiego.
Szeroko rozumiana myśl prawicowa nie ma się najlepiej w Polsce. Gdy na lewicy sformowano prężny ośrodek intelektualny zdolny do formułowania nowych teorii i programów, prawa strona sceny politycznej – z którą sympatyzuje piszący te słowa – wydaje się być jakby w letargu lub apatii. Bezideowość, brak programu, niezrozumienie elementarnych procesów społecznych to cechy jakże charakterystyczne dla przedstawicieli sejmowej prawicy. A przecież nie byłoby Reformacji bez wcześniejszych pism Lutra, „roku 1789” bez wywodów Woltera i encyklopedystów, Rewolucji Październikowej bez książek Marksa i Lenina. Oni najlepiej zaświadczyć mogą, że myśl jest bronią.
Najpierw pojawia się myśl i słowo, a zmiana następuje później. Rewolucja najpierw musi dokonać się w głowach i sercach. Wielkie rewolucje wybuchały dla zrealizowania określonych wizji ideologicznych. Jak słusznie konkludował Charles Maurras „moda” ma kluczowe znaczenie, a „dla zabicia demokracji wystarczy aby młodzież myślała według mody przeciwnej”. Jednak mody na idee nie rodzą się nagle, potrzeba wielu lat „sączenia”. Stąd też konieczność walki o kulturę, o pojęcia polityczne i odbudowanie filozofii politycznej. Najpierw kultura! Ona może kształtować system polityczny, ekonomiczny i społeczny.
Stąd też należy docenić nową pozycję autorstwa dra Adama Wielomskiego „Kontrrewolucja, której nie było”. Nie jest to pozycja typowo naukowa. Książka składa się z artykułów i felietonów, niektórych już znanych szerszemu gremium czytelników. Składa się z dwóch części: pierwsza traktuje o świecie rewolucji, zgubnych ideologiach które zawzięcie niszczą świat Tradycji, a druga o kontrrewolucji, która umarła jeszcze przed swoimi narodzinami, czyli o nieudanych rządach braci Kaczyńskich.
Jak mówi francuskie przysłowie każdy kto pisze, pisze przeciw komuś. Część poświęcona rewolucyjnym prądom jest analizą zagrożeń - sił niszczących państwo i społeczeństwo chrześcijańskie od stuleci. Przez protestantyzm degradujący struktury eklezjalne, Oświecenie desakralizujące rzeczywistość społeczną, bolszewizm depczący własność prywatną, aż po ostateczną erozję świata kultury w ramach walki o prawa „wykluczonych”. Jak stwierdza Wielomski: „Tradycja Zachodu przegrywa walkę o kulturę. Nie przegrywa ona przy tym z jakąś konkretną koncepcją filozoficzną. Heglizm, Oświecenie, Pozytywizm, Romantyzm, bolszewizm – żadna z tych koncepcji samodzielnie nie pokonała tradycyjnej kultury zachodniej. Raczej stworzyły konglomerat idei będących w opozycji do wszystkich tradycyjnych pojęć. To nurty intelektualnego protestu przeciwko światu tradycyjnemu i katolickiemu, połączone raczej negacją, niż programem pozytywnym. Ich syntezą jest współczesny demoliberalizm oparty o postmodernistyczne przekonanie o braku wszelkiej prawdy, gdzie tolerowane są wszystkie poglądy kontestujące istotę Cywilizacji Łacińskiej”.
Podtytuł części II w zasadzie nie pozostawia złudzeń co do poruszanej tematyki: „O kontrrewolucji, której nikt nie widział. Anatomia rządów PiS”. Tytuł „demiurga III RP” bez wątpienia przypaść musi Adamowi Michnikowi. To On omawiał warunki jej założenia przy Okrągłym Stole, co autor pozycji nazywa „zawarciem umowy społecznej w praktyce”, przez lata dyktował „mody”, wskazywał wrogów demokracji, namaszczał „autorytety moralne”, aż ostatecznie przyczynił się walnie do kompromitacji ustroju, który przez lata firmował. Początkiem końca III RP była rozmowa Adama Michnika z Lwem Rywinem i decyzja o ujawnieniu jej zapisu. To ta rozmowa wstrząsnęła spróchniałą konstrukcją. Tak powstał grunt pod „rewolucję moralną” i zwycięstwo partii braci Kaczyńskich. Samo określenie „IV RP” należy traktować jako symbol śmiałych i najbardziej bezkompromisowych zapowiedzi zmian od co najmniej kilkunastu lat. Mimo niejasności samego zwrotu wspólnym mianownikiem proponowanych zmian była negacja transformacji „Okrągłego Stołu” i pomieszania porządków: postkomunistycznego, narodowego i demoliberalnego.
Adam Wielomski zastanawia się czym właściwie jest największy beneficjent „Rywingate”, czyli Prawo i Sprawiedliwość? Nie jest z pewnością formacją konserwatywną. Nie jest – wobec autorytarnego charakteru braci Kaczyńskich i braku spójnej wizji gospodarczej – formacją liberalną. Autor doszedł do wniosku, że PiS jest chadecją – bo cechą chadecji jest bezprogramowość, a to określenie świetnie pasuje do tego obozu. Stąd też konkluzja: Kaczyńscy stoją w jednym szeregu „fałszywych herosów” kontrrewolucji razem z de Gaulle, Nixonem, Pawłem VI. Mimo buńczucznych zapowiedzi przełomu nie widać, nie widać zmian instytucjonalnych. Konkluzja: „Jarosław Kaczyński jest wielkim graczem o wielkie nic”.
Sukces prawicy w 2005 r., jeżeli w ogóle prawicy, nie został skonsumowany. Przypomina to nieco sytuację przedwojenną, gdzie „rewolucji moralnej” dokonać miały zbuntowane oddziały wojska wespół z różnego rodzaju „naprawiaczami”, pod dowództwem Józefa Piłsudskiego. Rewolucjonistom tym brakuje jednak programu; doktryna ich w zasadzie sprowadza się do walki z patologiami życia społecznego, „układami”, czynieniem państwa sprawiedliwym i „cnotliwym”. Poraża brak spójnej wizji rzeczywistości, a chęci znaczą niewiele. Podobieństw jest więcej! Prawo i Sprawiedliwość okazało się być równie niejednorodną formacją co obóz piłsudczykowski. Sanacja, politycznie reprezentowana przez BBWR, była szczególnym systemem poglądów polityczno-prawnych. Obóz tworzyła grupa ludzi skupiona wokół Józefa Piłsudskiego i bezkrytycznie wykonująca jego polecenia. Członkami tegoż stronnictwa byli zarówno socjaliści, jak i konserwatyści. Mimo socjalistycznej proweniencji, w niemałej części wolnomyślicielskiej, obóz ten stopniowo zbliżył się do Kościoła do tego stopnia, że w latach trzydziestych śmiało mógł się licytować z endecją na klerykalizm. Już widać podobieństwa. Rządy braci Kaczyńskich to mieszanka haseł i chwytów socjotechnicznych; bezustanne kampanie wojenne przeciwko prawdziwym i wyimaginowanym wrogom z których w praktyce absolutnie nic nie wynika. Gadanie, gadanie i bicie piany. Czy podobieństwa między BBWR (i innymi organizacjami sanacyjnymi) a PiS, biorąc poprawkę na zmianę realiów w skali światowej, nie są uderzające? Ten sam romantyczny styl, podobny język, analogiczny system decyzyjny, mobilizowanie społeczeństwa przeciw realnym i wyimaginowanym zagrożeniom… I ta sama porażająca bezprogramowość… Nasuwa się najważniejsze pytanie: czy rządy te skończą tak nędznie jak rządy sanacji? Autor przestrzega przed niebezpieczeństwem: po katastrofie rządów PiS przyjdzie okres, gdy PO będzie w Polsce pełniło obowiązki prawicy, a SLD będzie centrową opozycją. Oznacza to nic innego jak katastrofę cywilizacyjną jakiej doświadczało już wiele, ongiś chrześcijańskich, krajów Europy.
W gruncie rzeczy – jak udowadnia prawicowy publicysta - dokonanie realnych i prawdziwych przemian w duchu chrześcijańskim możliwe będzie dopiero, gdy powstanie prawdziwa partia konserwatywna. Partia kierująca się konserwatywnym programem. Zręby tego programu Adam Wielomski nakreślił w „Kontrrewolucji, której nie było”. Hasło „IV RP” uległo deprecjacji, wręcz zostało skompromitowane, ale idea przebudowy państwa jest nadal aktualna. I dlatego autor rzuca hasło powołania „V Rzeczypospolitej”, co czyni pozycję tekstem również programowym. Wszak skoro pisma Woltera, Proudhona, Lenina potrafiły kruszyć Trony i Ołtarze, tak mogą istnieć książki, które położą podwaliny pod ruchy reakcyjne. I dlatego dr Adam Wielomski konkluduje: „Świat kultury zachodniej przegrywa bitwę o Europę nie dlatego, że są ku temu obiektywne czynniki historyczne czy ekonomiczne, lecz dlatego, że świat rewolucji wygrywa na polu kultury i kształtuje świadomość milionów ludzi. Ta bitwa nie ma miejsca w lokalach wyborczych. W urnach znajdujemy kartki z głosami, które są jedynie namacalnymi wynikami bitwy o świadomość. Prawdziwe pole bitwy jest w ludzkich głowach i sercach”.
Paweł Bała
========
Adam Wielomski: Kontrrewolucja, której nie było. Warszawa 2007. Wydawnictwo MEGAS, 301 stron
Inne tematy w dziale Polityka