Demagogia niejako od zawsze towarzyszyła demokracji. Opisywał ją już Platon w swoich dziełach, gdy krytycznie wypowiadał się o rządach motłochu. Zresztą najbardziej klasyczny opis demokracji pióra Platona po dziś dzień nie stracił na aktualności. Wielki filozof opisywał mechanizm demagogii następująco: „to zupełnie tak, jakby ktoś miał na wyżywieniu zwierzę wielkie i mocne, i zapoznałby się z jego wybuchami gniewu i żądzy, i wiedziałby z której strony trzeba do niego podchodzić i jak go dotykać, i kiedy się ono najwięcej drażni a kiedy i pod wpływem jakich podniet robi się najbardziej łaskawe”. Zwierzę-lud, zwane dziś mianem „elektoratu” i „suwerennego narodu” nie zmieniło się w swojej umysłowości w sposób zasadniczy od 2500 lat i nic nie wskazuje na to, że zamierza ulec gwałtownym przemianom, a szczególnie procesowi wyborczej racjonalizacji.
Dowodzi tego jeden z ostatnich sondaży, gdzie listę Ligi Prawicy RP wyprzedziła Partia Kobiet (PK) Manueli Gretkowskiej. Prawdę mówiąc aż do tej pory traktowałem tę inicjatywę zupełnie niepoważnie, czyli wyłącznie jako feministyczną hucpę, której celem jest promocja książek stojącej na czele PK pisarki. Tymczasem nagle PK zaczyna aspirować do roli poważnej siły politycznej. Wystarczyło, że Pani Manuela wraz z koleżankami zrzuciły ciuszki i dały się sfotografować na „plakacie wyborczym”, który zamiast na wystawie jakiegoś erotikonu, wystawiono w dzienniku telewizyjnym. No i efekt był murowany: PK wyprzedziła w sondażach listę Ligi Prawicy RP. Logiczna sugestia dla liderów Ligi Prawicy RP jest więc oczywista. Liderzy tej listy mają już za sobą kompromitującą przegraną z przedstawicielem listy krasnoludków. Należy zawzięcie bronić się przed „obciachem” i powtórną porażką – tym razem nie z krasnoludkami, lecz z rozebranymi kobietami. No, powiedzmy otwarcie: Panowie, jak nie chcecie przegrać, to zrzucajcie ubranka! Liderzy listy LPR nie mogą się już dłużej wahać. Lud przecież nie rozumie nic z Waszego programu (podobnie jak i z jakiegokolwiek innego), więc trzeba sięgnąć po wyspecjalizowane metody pijarowskie. Skoro Manuela Gretkowska i jej koleżanki podbijają męską część elektoratu, to liderzy listy LPR powinni zawalczyć o napalony elektorat kobiecy i przekształcić swój komitet wyborczy w jakiś „czipendejlsowy” zespół taneczno-polityczny. Zwracam uwagę, że członkowie takich zespołów, zdjąwszy koszule i gatki, zwykle zostają w muchach na szyi – stylistyka jakby wymarzona dla jednego z prowadzących listy wyborcze LPR...
Jeśli ktoś myśli, że sobie żartuję to jest w błędzie. To, co piszę, piszę z rosnącym przerażeniem. Demokracja zawsze była rządami głupoty i ignorancji i dlatego żaden wielki filozof nie był jej zwolennikiem czy entuzjastą. Już Arystoteles pisał, że demokratę cechuje „niskie pochodzenie, ubóstwo i nieokrzesanie”. Rzecz w tym, że w miarę rozwoju demokracji i postępującego wzrostu wykształcenia nowożytnych społeczeństw, ta głupota wcale nie maleje. Wszyscy teoretycy demokracji byli wszak świadomi faktu, że racjonalność demokratycznych wyborów pozostawia wiele do życzenia; zdawali sobie sprawę, że wyborcy nie rozumieją skomplikowanych procesów politycznych i ich głos jest w jakiś tam sposób przypadkowy. Jednakże wszyscy demokraci – od Antoine’a de Condorceta po Johna S. Milla – wierzyli, że problemy te mają charakter historyczny i znikną wraz z postępującym procesem edukacyjnym. Oczywiście, dziś lud dopiero co uzyskał prawa wyborcze i jeszcze wiele nie rozumie. Ale obserwując politykę, uczestnicząc w niej, stopniowo będzie rozumiał coraz więcej i jego wybory – co każde kolejne cztery lata – będą coraz to bardziej racjonalne i świadome.
Niestety, Panowie-demokraci byliście w błędzie. Nic, ale to absolutnie nic nie wskazuje na to, aby lud edukował się i aby jego wybory polityczne były coraz racjonalniejsze. Pisałem ostatnio na tych łamach o upadku koncepcji wyborów politycznych warunkowanych behawioralnie (czyli uwarunkowanych przez interesy klasowe i grupowe o charakterze ekonomicznym), opisując znakomite kampanie wyborcze PiS, gdzie każdy (nie)sukces rządzącej partii przekuwany jest w wielki spektakl triumfującego kaczyzmu. Niestety, wszystko wskazuje na to, że rozpoczyna się nowy okres w dziejach polityki demokratycznej. Wszystkie klasyczne demokracje były gigantyczną demagogią, a jej esencją był populizm socjalny. Dobrym politykiem demokratycznym był przeto ten, który umiał przekonać masy, że pod jego kierownictwem złupieni zostaną bogaci a ich nadmiar bogactw ulegnie transferowi do kieszeni warstw uboższych, z natury rzeczy zdecydowanie liczniejszych od „obszarników” i „kułaków”. Pomijając etycznie i moralnie obrzydliwy charakter tej demagogii, pomijając estetycznie szkaradny obraz tych zezwierzęconych tłumów nieogolonych i brudnych nierobów prowadzonych przez demagogów, to był to jednak obraz mający w sobie korzeń (chorego) racjonalizmu. Klasyczna demagogia obiecywała bowiem głosującym na partie demokratyczne tzw. sprawiedliwość społeczną, czyli zabranie bogatym i rozdanie biednym. Biedny zyskiwał więc na tym autentycznie dobra zrabowane bogatym. Oczywiście, niszcząc gospodarkę polityka ta ostatecznie zwracała się przeciwko biednym, ale w okresie krótkofalowym ulegający demagogii nierób coś materialnie zyskiwał.
Ale to jest demagogia archaiczna. Współczesna demagogia zaczęła iść innym tropem. Teraz się już nawet nie obiecuje, że się komukolwiek coś da; teraz się pokazuje gołą d...
Demokracja przyszłością świata!
Adam Wielomski
Inne tematy w dziale Polityka