Adam Wielomski Adam Wielomski
112
BLOG

Ikona lewicy

Adam Wielomski Adam Wielomski Polityka Obserwuj notkę 21
Czy SLD można politycznie „zatopić”? Czy partia, która weszła do Sejmu mimo Afery Rywina (2005) i polaryzacji sceny politycznej między PiS i PO (2007) może wreszcie zniknąć ze sceny politycznej?

Gdyby pytanie takie zadano mi jeszcze kilka miesięcy temu, to bez wahania bym odpowiedział, że „zatopienie” SLD, czy też mutacji w postaci LiD, jest zupełnie niemożliwe. Wszak mieszkają w naszym kraju jeszcze różni „utrwalacze”, ORMO-wcy, ZOMO-wcy, byli esbecy, ubecy, pierwsi sekretarze. Mamy także trochę homosiów-biedroniów, wojujących antyklerykałów, aborcjonistów. Ale przede wszystkim sporą grupę ludzi kompletnie naiwnych, którzy nic nie rozumiejąc z polityki, łapią się na lep pięknych słówek działaczy SLD. Do grupy tej zaliczają się sierotki po PGRach, związkowcy z OPZZ, a przede wszystkim spora grupa wielkomiejskich „wykształciuchów” widzących w SLD partię „postępu” i „europeizacji”. To właśnie ci ludzie pozwolili w ostatnich wyborach samorządowych zrobić w Warszawie dobry wynik Markowi Borowskiemu.

Elektorat SLD – podobnie jak elektorat wszystkich partii demoliberalnych – dzieli się na dwie kategorie: na tych, co mniej lub więcej rozumieją jakie mają interesy i głosują na daną partię widząc w niej swoją polityczną reprezentację (to mniejszość wyborców, tzw. świadomi wyborcy); na tych, co są politycznie ciemni jak tabaka w rogu i nie rozumieją ani własnych interesów, ani tego co robi partia na którą głosują (większość wyborców). Pierwsza grupa będzie głosowała na SLD/LiD dwoma rękami, gdyż tzw. beton z PRL ma w lewicy swojego ostatniego obrońcę. Inaczej ma się sprawa z elektoratem politycznie nieświadomym. Jego fluktuacje są olbrzymie – wszak SLD zdobywał już 41% głosów (2001), 11% (2005), 13% (2007) – z czego wniosek, że okazyjnie aż 30% nieświadomego elektoratu głosowało na SLD. Dziś poparcie sondażowe LiD waha się w granicach 6% i zapewne jeszcze część z tych ludzi jest zdolna na SLD nie zagłosować, jeśli partia ta za bardzo by się wygłupiła.

Czy jest na to szansa? LiD w tej chwili panicznie boi się powtórzenia losu LPR i „Samoobrony”; boi się, że w wielkiej konfrontacji PO-PiS przestanie się liczyć i PO – po hasłami walki z „kaczyzmem” – odbierze LiD kolejnych wyborców. W tej sytuacji władze tej partii uznały, że trzeba zacząć różnić się od PO i znaleźć nową linię frontu. Stąd pomysł na kampanię przeciw Kościołowi, walkę o in vitro (problem wcześniej SLD nieznany), o zmianę ustawodawstwa w kwestii zabijania dzieci poczętych itd. Czyli wróciły klasyczne lewackie tematy z lat 90-tych.

Ale świat się zmienił. Główny nurt dyskursu politycznego zdecydowanie przesunął się w prawo. Ogół Polaków nie widzi w problemie liberalizacji ustawy antyaborcyjnej najważniejszej kwestii. Zapłodnienia in vitro też nie elektryzują opinii publicznej. Co więcej, debata z lat 90-tych nt. obrony życia zdecydowanie wzmocniła świadomość społeczną na temat tego kiedy zaczyna się życie ludzkie. Na nieszczęście dla siebie LiD nie dostrzega tej zmiany. Właśnie dlatego na pierwszą linię frontu rzucono Joannę Senyszyn.

Posłanka Senyszyn to nadzieja na unicestwienie SLD. Parafrazując Woltera można rzec, że „gdyby Joanny Senyszyn nie było, to trzeba by było ją wymyślić”. To, co ta kobieta opowiada w telewizji na temat współczesnej Polski jest doprawdy niesamowite! „Nietolerancja”, „drugi Iran”, „teokracja”, „państwo wyznaniowe” – to jakaś alternatywna rzeczywistość! Pisząc te słowa wyglądam przez okno i jak okiem sięgnąć nie widzę tych bojówek, na czele z wikarym, które sieją grozę po polskich ulicach. Nie widzę ani klerykalizmu, ani nic mi nie przypomina Iranu, a i bp. Pieronek w roli „teokraty” jakoś mi nie pasuje. Nie tylko ja tego nie widzę. Tego nie widzi nikt poza Joanną Senyszyn i kilkoma nawiedzonymi antyklerykałami. Do tego fizjonomia Pani Poseł, jej głosik, tupet, bezczelność, kpienie z autorytetów, które nawet u ludzi małoreligijnych budzą jakiś szacunek... Jeśli zsumujemy to wszystko to widać, że Joanna Senyszyn prowadzi LiD ku antyklerykalnemu ekstremizmowi. Nie ma przy tym za grosz finezji, smaku, gustu. To antyklerykalizm typu radzieckiego: agresywny, bluźnierczy, wulgarny.

Innymi słowy: antyklerykalizm Joanny Senyszyn jest nie do przełknięcia nawet dla wielkomiejskiego „wykształciucha”. Wszak „wykształciuch” do kościoła nie zagląda, nie modli się, nabija się w duchu z „zabobonu”, najchętniej widziałby Kościół sprowadzony do roli (zbędnego) towarzystwa kulturalnego. Ale tenże „wykształciuch” jest mocno wyczulony na punkcie smaku, formy przekazu; nie słucha przesłania JP II, ale kpiny z papieża nie uchodzą, bo „tak nie wypada”. A wedle Joanny Senyszyn wypada i to jak najbardziej.

Wedle ostatnich sondaży LiD ma 6% poparcia. Jeszcze kilka występów Joanny Senyszyn i będzie to 4%. Dostrzega to nawet przerażony Tomasz Nałęcz, który pisze: „Nadawanie lewicy twarzy Joanny Senyszyn uczyni z tej formacji elitarny klub zdeklarowanych antyklerykałów, bardzo z siebie zadowolony, ale niezdolny do sforsowania 5-procentowego progu wyborczego” (Nie chcę, żeby lewica miała twarz Senyszyn, „Dziennik”, 09.01.2008). Ale my chcemy, aby lewica miała twarz Senyszyn, gdyż chcemy aby LiD nie przekroczył 5-procentowego progu!

Mamy tedy gotową odpowiedź na słynne Leninowskie pytanie „Co robić?”. Skoro zależy nam na tym, aby LiD znikł ze sceny politycznej, to musimy „nadać lewicy twarzy Joanny Senyszyn”! Trzeba z tej „uroczej” posłanki zrobić prawdziwą ikonę lewicy, taką jaką niegdyś był Wujek Joe, czy słynny „Che”. W publicystyce prasowej, blogach, wideoblogach, występach medialnych trzeba pokazywać Joannę Senyszyn jako naturalną liderkę polskiej lewicy. Joanna Senyszyn musi straszyć w każdym domu, musi być w każdej gazecie, w każdym programie telewizyjnym. Jej nazwisko musi być odmieniane przez wszystkie przypadki.

Nie ma złudzeń: my nie zatopimy SLD, nie mamy jak. Ale Joanna Senyszyn jest już bliska spełnienia tej Mission impossible.

Adam Wielomski




















www.konserwatyzm.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka