Adam Wielomski Adam Wielomski
240
BLOG

José Maria Aznar - postkonserwatysta, postkatolik i postliberał

Adam Wielomski Adam Wielomski Polityka Obserwuj notkę 21
Leży przede mną książka Ocho años de gobierno. Una visión personal de España (Osiem lat rządów. Osobista wizja Hiszpanii) José Marii Aznara - byłego premiera Hiszpanii, a obecnie przywódcy prawicowej opozycji Partii Ludowej. To książka, którą warto przeczytać i szkoda, że nie jest dostępna polskiemu Czytelnikowi. W zamierzeniu jej autora zapewne miała to być gloryfikacja własnej drogi politycznej. Dla prawicowego Czytelnika z Polski, wydaje się jednak wyłącznie wyrazem dekadencji po hiszpańsku i ostrzeżeniem w jakim kierunku może stoczyć się prawa część sceny politycznej także w naszym kraju.

Przodkowie Aznara

Czytając książkę José Marii Aznara dowiadujemy się, że jego dziadek był dziennikarzem i pisarzem, a ojciec ambasadorem przez ONZ (s.51). I tylko tyle. Aznar zapomina wspomnieć, że pochodzi z rodziny z wielkimi tradycjami politycznymi. Aznar jest wszak potomkiem familii o frankistowskich, ultrakonserwatywnych tradycjach; nie wspomina jednak, że jego dziadek był żołnierzem w armii Franco i z bronią w ręku walczył z lewicowym rządem, a jego ojciec był dyrektorem państwowego radia w epoce Franco, które bynajmniej nie było „apolityczne”.

Co zresztą ciekawe, gen. Franco też jakby nie istniał – w całej książce jest wspomniany tylko raz (s.189). Tak jakby go nie było. To oczywiście nie jest przypadek, gdyż Aznar odcina się od frankistowskiej Hiszpanii. Jego politycznym mistrzem jest działacz Opus Dei, chadecki polityk Manuel Fraga Iribarne, który był głównym mózgiem rozmontowania frankizmu, przeprowadzenia wyborów i oddania władzy socjalistycznej lewicy. Aznar odcina się więc od rodzinnych tradycji, od frankizmu, nawet od pojęcia „prawica”. W swojej książce pisze wyraziście: „Chciałem zbudować partię o programie i mentalności centrowej” (s.69).

Postkonserwatysta

Stworzenie partii „o programie i mentalności centrowej” wymagało odcięcia się od frankizmu, porzucenia konserwatywnego charakteru tej wielkiej tradycji politycznej. Stąd Aznar pisze: „Zawsze byłem liberałem, i będę nim. Liberałem konserwatywnym, ale zasadniczo liberałem”, gdyż „społeczeństwa wolne, a tak rozumiem liberalizm, wydają mi się najlepszymi społeczeństwami” (s.11).

Dla wielu Czytelników tego tekstu określenie „liberał konserwatywny” może brzmieć całkiem sympatycznie i być może, że pomyśleliście sobie Państwo, że Aznar to ktoś o naszych poglądach. Prawdę mówiąc nie wiem i nie potrafię powiedzieć na czym polega „konserwatywność” liberalizmu Aznara. Widać to już wtedy, gdy przedstawia swoje dwa największe autorytety konstytuujące „konserwatywny liberalizm”. Pierwszym z nich jest znany lewicujący liberał Karl Popper, autor wspominanej i zachwalanej przez Aznara pracy Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie, która stanowi prawdziwą apologię demoliberalizmu i wyraża sprzeciw wobec wszelkich autorytetów, hierarchii społecznej, idei narodowej i jakichkolwiek wartości zaprzeczających zasadom głosowania powszechnego. Drugim autorytetem politycznym jest dla Aznara znany ostatnio i w Polsce amerykański demokratyczny fundamentalista Francis Fukuyama, który „przedstawił to, co dla mnie jest oczywiste: że nie ma alternatywy dla demokracji liberalnej” (s.114).

Następnie hiszpański polityk przedstawia się jako demokrata, gdyż rzekomo nie może istnieć społeczeństwo wolnościowe i indywidualistyczne bez demokratycznych metod obierania władzy, zresztą niektóre sformułowania wskazują, że uznaje on, że państwo pochodzi z umowy społecznej. Demokracja zapewnia przede wszystkim tolerancję, szczególnie w dziedzinie religii; demokracja otwarta jest na „dialog” i „tolerancję” (s.46).

Stąd określenie „konserwatywny liberalizm” jako samoidentyfikacja Aznara nie znajduje żadnego uzasadnienia. W sumie jest to polityk o poglądach i mentalności, które w Polsce reprezentuje „Gazeta Wyborcza”. Być może, że polityk o takich poglądach w lewackich kręgach Unii Europejskiej może wydawać się „konserwatywnym”, skoro broni demoliberalizmu przed przekształceniem się w jakąś trockistowską i nowolewicową utopię, ale w takiej sytuacji „konserwatywność” ta świadczy wyłącznie o głębokości zapaści kulturalno-politycznej europejskiego „salonu”.

Nie dziwota tedy, że Aznar jest gloryfikatorem rozbiórki frankizmu. Uważa tamten proces destrukcji prawicowego państwa za wzorcowy w budowaniu demokracji, a negowanie go – czy to z prawej czy lewej strony – za „ekshumowanie trupów” (s.89). Jego szacunek dla króla Juana Carlosa wynika z jego zaangażowania się w ten proces demokratyczny (s.90), czyli – powiedzmy bez ogródek – zdrady ideałów Hiszpanii Franco w imię których został wyniesiony na tron i którym zaprzysiągł wierność w dniu koronacji.

Postliberał

Stworzenie partii „o programie i mentalności centrowej” wymaga także refleksji nad ekonomicznymi zadaniami państwa. José Maria Aznar przedstawia się jako przeciwnik państwa socjalnego, opowiadając się za takim, które „interweniuje mało, najmniej jak to tylko możliwe” (s.15). Przedstawia się jako przeciwnik socjalizmu, zwolennik prywatyzacji (min. telekomunikacji) i obniżki podatków, zniesienia podatku spadkowego. Jest także zwolennikiem globalizacji ekonomicznej, czyli kasaty protekcjonizmu celnego.

Wszystko to ładnie brzmi, ale pamiętać trzeba, że chodzi tu o wolny rynek nie w znaczeniu „konserwatywnego liberalizmu” w polskim znaczeniu tego słowa, ale o wolny rynek w zachodnioeuropejskim, socjaldemokratycznym pojęciu. Aznar jest fanatycznym zwolennikiem integracji europejskiej, a przede wszystkim kreacji „obywatelstwa europejskiego” (s.185). W instytucjach unijnych dostrzega... motor przemian wolnorynkowych w Europie. Z dumę pisze, że za jego rządów państwo dystrybuowało „tylko” 40% PKB (s.122) i nie uchylało się od prowadzenia aktywnej polityki społecznej. Wedle naszych standardów, redystrybucja 40% PKB to socjalizm w radykalnej postaci, ale wedle Aznara to system „konserwatywnego liberalizmu”.

Postkatolik

Stworzenie partii „o programie i mentalności centrowej” wymaga także refleksji nad problemem wartości, szczególnie katolicyzmu, który ukonstytuował hiszpańską tradycję, esencję tego narodu jeszcze w czasie walk z Arabami, a potwierdzenie uzyskał w ideach frankistowskiej „krucjaty”.

Mimo głoszonej pochwały tolerancji, Aznar usiłuje się przedstawiać jako obrońca „wartości”, zasmucony ideową dekadencją i nihilizmem społeczeństw współczesnej Europy. W demolliberalny sposób potępia jednak od razu „fanatyzm i fundamentalizm” (s.14), ale zaznacza, że zasada tolerancji nie może prowadzić do nihilizmu. Pojawia się w tym miejscu pytanie: jakie wartości chce pielęgnować José Maria Aznar?

To bardzo trudne pytanie. Z kart książki dowiadujemy się, że chce bronić hiszpańskiej tradycji. Stwierdzenie to powtarza się wielokrotnie i już byliśmy prawie gotowi mu przyklasnąć, gdyby nie to, że „hiszpańska tradycja” to bardzo pojemne pojęcie. Aznar mieści tu zarówno tradycję katolicką hiszpańskiego Wieku Złotego, jak i taką postać jak Federico Garcia Lorca. Przypomnijmy, Lorca to komunistyczny poeta i homoseksualny aktywista (zamordowany w 1936 roku przez chadecką bojówkę za uwiedzenie... brata szefa tejże bojówki). Jak połączyć ze sobą te sprzeczne elementy? Jak połączyć katolicką tradycję Wieku Złotego z komunistycznym agitatorem? Aznar pisze o potrzebie stworzenia kultury „o formie otwartej, innowacyjnej i tolerancyjnej” (s.36), czyli o stworzenie społeczeństwa multikulturowego, charakterystycznego dla współczesnego modelu unijnego.

Stosunek Aznara do katolicyzmu ma charakter sentymentalny. Ceni go jako część tradycji i historii Hiszpanii, ale tylko jako historyczną przeszłość, a nie jako element żywy, twórczy, stanowiący fundament dalszego rozwoju. Kościoła i katolicyzmu nie ma w refleksji politycznej Aznara, mimo że tradycja frankistowska, którą powinien był wynieść z domu rodzinnego, jest tradycją ultrakatolicką i to w ujęciu przedsoborowoym. Aznar chętnie opisuje jak zwiedzał kościoły tak w Hiszpanii, jak i w Boliwii. Ale ogląda je jako zabytki, a nie szanuje jako miejsca kultu. Jeśli Jan Paweł II jest interesujący to nie jako Ojciec Święty, lecz jako sprawny przywódca religijny, menedżer i pijarowiec – wzorzec politycznego przywództwa (s.42). O dawnym katolicyzmie można pisać urocze książki, ale nie może on stać się postulatem politycznym – „nie chodzi przecież o cofnięcie się do monarchii katolickiej” (s.92). Pamiętajmy, że Partia Ludowa Aznara w trakcie głosowania nad wprowadzeniem w Hiszpanii ślubów dla homosiów wstrzymała się od głosu...

Aznar jest wprawdzie zwolennikiem wpisania Boga w preambułę traktatów europejskich, ale to cała inspiracja chrześcijańska w jego koncepcjach, gdyż „wzmianka o chrześcijaństwie nie oznacza, że Europa ma być klubem chrześcijańskich narodów. Zresztą jestem zwolennikiem inkorporacji Turcji do Unii Europejskiej, ponieważ Turcja jest najludniejszym, najsilniejszym krajem, który zachował wierność wartościom zachodnim” (s. 189). To słowo „wzmianka” (mención) jest samo w sobie charakterystyczne. Nie chodzi o wpisanie chrześcijaństwa, a jedynie o wzmiankę, aby pokazać szacunek dla przeszłości Europy, ale bez jakichkolwiek konsekwencji prawnych wynikających z tego faktu. Wedle Aznara, Europa jest przecież mieszanką tradycji greckiej, rzymskiej, średniowiecznej (chrześcijańskiej), renesansowej, oświeceniowej. Innymi słowy: Europa jest mechaniczną mieszanką najrozmaitszych światopoglądów. I Aznarowi nie przeszkadza, że są one ze sobą sprzeczne; nie widzi problemu w łączeniu tradycji religijnej i ateistycznej, tak jak nie widzi sprzeczności w szacunku dla Królów Katolickich i wzmiankowanego wcześniej homo-komunistycznego poety. Przecież wszystkie te idee mają charakter wyłącznie historyczny, a z punktu widzenia współczesnego świata nie mają znaczenia!

A miejsce religii w życiu politycznym? Aznar odpowiada: „Kwestia religijna jest, moim zdaniem, kwestią dotyczącą wyłącznie jednostki” (s.190). Dlatego Unia Europejska - jako całość, jako superpaństwo – nie wyznaje żadnej wiary, religii, ideologii. Jest całkowicie indyferentna światopoglądowo. Jest tylko zbiorem swobodnych atomów-jednostek, z których każdy pochodzi z innej tradycji i może wierzyć w co mu się podoba, głosić co mu się podoba. Podstawą projektu unijnego jest wyłącznie zysk ekonomiczny osiągnięty dzięki integracji gospodarek narodowych pod nieomylnym przywództwem Komisji Europejskiej.
Ale to przecież nie jest prawda – Aznar sam sobie przeczy. Przecież są stałe pryncypia! Przecież nawet Turcja „zachowała wierność wartościom zachodnim” jak czytaliśmy przed chwilą. A więc są jakieś „wartości zachodnie”! Co to za „wartości”? Jeśli się głębiej wczytać w jego rozważania, to znajdujemy odpowiedź. Absolutem Aznara nie jest chrześcijański Bóg. Został zastąpiony przez prawa człowieka. To one są nowym postmodernistycznym dogmatem i ich deptanie przez jakikolwiek rząd daje prawo innym krajom świata do interwencji militarnej w takim kraju. Dlatego Aznar popiera amerykańską agresję na Irak i natowską wojnę z Jugosławią o Kosowo (s.176), chętnie by poparł agresję na Kubę (s.196). Popiera także stworzenie międzynarodowego trybunału sądzącego polityków za łamanie praw człowieka (s.185). Oto nowy unijny Absolut, który Jacek Bartyzel kiedyś niezwykle trafnie określił mianem „fałszywej transcendencji”.

Post-wszystko

José Maria Aznar winien być czytany, stanowi bowiem ostrzeżenie czym stać się może prawa część strony politycznej w Polsce za kilka lat. Naśmiewamy się dzisiaj z nieudolności PiS i miałkości „kaczyzmu”. I naśmiewamy się słusznie. Ale co innego zatrważająca, ale niezamierzona nieudolność i zwyczajna ignorancja, a co innego świadome przyjęcie dyktatu cywilizacyjnego lewicy. Partia Ludowa Aznara została stracona dla sprawy obrony Cywilizacji Zachodu przed cywilizacją lewicy. „Prawica” proeuropejska, prawo-człowiecza, religijnie indyferentna, wyalienowana od tradycji religijnej i politycznej własnego kraju – to marzenie Brukseli i naszego rodzimego „salonu”. Ciarki chodzą po plecach...

Adam Wielomski

====
José Maria Aznar: Ocho años de gobierno. Una visión personal de España. Editorial Planeta. Barcelona 2004, stron 277.





www.konserwatyzm.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka