Adam Wielomski Adam Wielomski
112
BLOG

Czy Tusk celowo nie chciał tarczy antyrakietowej?

Adam Wielomski Adam Wielomski Polityka Obserwuj notkę 14
Wiele wskazuje na to, że w Polsce nie będzie tarczy antyrakietowej. Nie ma co załamywać rąk z tego powodu (jak czynią koledzy z PiS), ani cieszyć się nadmiernie (jak czynią antykoledzy z SLD), ale zastanowić się czym w istocie byłoby zainstalowanie w naszym kraju tej tarczy.
    
Problem nie leży w tym czy w Polsce będzie tych kilka rakiet czy ich tu nie będzie. Istota rzeczy tkwi w wyborze strategicznego sojusznika Polska na arenie międzynarodowej. Jesteśmy krajem średniej wielkości, słabym ekonomicznie i militarnie, położonym na środku każdego ewentualnego pola bitwy między mocarstwami, więc jesteśmy skazani na sojusze. Jakie są opcje? Są tylko trzy: 1/ z Rosją przeciwko zachodniemu demoliberalizmowi; 2/ ze Stanami Zjednoczonymi przeciwko UE i Rosji; 3/ z Unią Europejską przeciwko Stanom Zjednoczonym i, w mniejszym zakresie, przeciw Rosji.
    
Geopolityka jest bezwzględna i wskazuje na racjonalność sojuszu z Rosją, co dawałoby także możliwość budowania wspólnoty politycznej nie opartej na „demokratycznych wartościach Zachodu”, czyli w oddzieleniu od zachodniego relatywizmu i dekadencji. Niestety, siła antyrosyjskich fobii i zaszłości historycznych jest tak duża, że nie wydaje się to dziś opcja realna. Jest to możliwe wyłącznie w wypadku ustanowienia w Polsce rządów autorytarnych, które nie musiałyby zwracać uwagi na polityczne fobie tłumu. Póki Polska jest krajem demokratycznym w grę wchodzi albo sojusz z UE albo z USA.
    
Polityka PiS i Lecha Kaczyńskiego jest prosta: racją stanu Polski jest konflikt z Rosją, której postkomunistyczni przywódcy marzą o odbudowaniu ZSRR i Układu Warszawskiego. W związku z tym należy wybrać sojusznika najbardziej antyrosyjskiego, czyli Stany Zjednoczone, których globalne aspiracje przywódcze prowadzą do konfliktu z Rosją. Polityka PO i Donalda Tuska też jest prosta: integracja z UE za wszelką ceną, gdyż do tego skłaniają polityków tej partii względy ekonomiczne, a dla liberałów polityka jest tylko dodatkiem do handlu.

Dlatego Kaczyński chciał mieć tarczę za wszelką cenę, nawet za darmo, nawet bez rakiet przeciwlotniczych, gdyż to zacieśniłoby sojusz ze Stanami Zjednoczonymi. Dla PiS sojusz z USA dawał realną alternatywę dla opcji proeuropejskiej. Nie jest przypadkiem, że zbliżający się finał rozmów o tarczy zbiegł się z usztywnieniem stanowiska Prezydenta RP wobec Traktatu Reformującego UE. W sytuacji gdy odrzuciła go Irlandia – i Polska nie stawała w pozycji „głównego kontestatora” – opierając się na sojuszu z USA można było pogrążyć w chaosie proces budowy państwa europejskiego. Nie jest zapewne przypadkiem, że wyraźnie eurosceptyczne są Czechy. Podpisując umowę z USA o budowie radaru wzmacniały swoje pozycje wobec partnerów/przeciwników unijnych, uniezależniając się od w znacznej mierze od politycznego poparcia Brukseli i Berlina. Podpisanie umowy o radarze z Waszyngtonem było wypowiedzeniem umowy wasalnej Berlinowi.

Z tego samego powodu gabinet Tuska nie chciał tej tarczy, gdyż PO jest partią proniemiecką, a Angela Merkel nie chce powiększania amerykańskiej obecności w Europie. W projekcie unijnym chodzi wszak o zbudowanie superpaństwa, które w przyszłości rzuci Stanom Zjednoczonym wyzwanie. Zaryzykuję hipotezę, że rząd Tuska mnożył warunki tak, aby nie dojść do porozumienia, przedstawiając samego siebie jako obrońcę polskich interesów. Nasze żądania  odnośnie rakiet patriots zostały niezwykle wyśrubowane. Używa ich wprawdzie wiele krajów, ale w wersji 2. Wersję 3 Amerykanie dostarczyli tylko do 2 krajów. Polska jednak domagała się najnowocześniejszej wersji, choć nawet eksperci wojskowi (jeśli wierzyć „Dziennikowi”) uważali, że na nasze potrzeby wersja 2 zupełnie wystarcza. Tusk i Sikorski mogli się uprzeć przy wersji 3 licząc na to, że Waszyngton się nie zgodzi przekazać planów tych systemów krajowi, gdzie nie istnieje kontrwywiad wojskowy....

Pytanie: po co? Po to, aby przymusić Lecha Kaczyńskiego do ratyfikacji Traktatu Reformującego. Skoro cała polityka zagraniczna Kaczyńskiego jest funkcją antyrosyjskiej fobii, to jest to słuszne zagranie. Opierając się na sojuszu z USA Polska mogła machnąć ręką na Berlin, podejrzewany zresztą o cichy sojusz z Moskwą. Ale w przypadku gdyby oś Warszawa-Waszyngton rozpadła się, to Polska miałaby tylko dwie alternatywy: albo Moskwa albo Berlin. W tej sytuacji Lech Kaczyński nie będzie miał wyjścia i Traktat ratyfikuje... Zresztą, po antytraktotowej wypowiedzi dla „Dziennika” Lech Kaczyński – gdy tylko załamały się rozmowy w sprawie tarczy – w rozmowie z Nicolasem Sarkozy’m zapowiedział, że Polska nie będzie stawiała oporu Traktowi.

Adam Wielomski

www.konserwatyzm.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka