Adam Wielomski Adam Wielomski
153
BLOG

Show w Tbilisi

Adam Wielomski Adam Wielomski Polityka Obserwuj notkę 82
Prezydent RP Lech Kaczyński przeszedł samego siebie. Już od kilku dni jego wypowiedzi (bo cóż mógł realnie uczynić?) były groźne dla polskiej racji stanu, wpychając nas w zupełnie niepotrzebny nam konflikt z Rosją.

Wczorajsze zachowanie Lecha Kaczyńskiego na wiecu w Tbilisi było kuriozalne. Wielotysięczny wiec poparcia dla Saakaszwilego – i na wiecu tym występuje Lech Kaczyński, niczym dyrygent chóru prezydentów i premierów Litwy, Łotwy, Estonii i Ukrainy. Obok Saakaszwilego główny bohater tego spektaklu. Mogliśmy usłyszeć:

„Jesteśmy po to, żeby podjąć walkę. Nie po raz pierwszy w naszej historii nasi sąsiedzi ze wschodu pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać. My uważamy, że nie. Ten kraj to Rosja. Ten kraj uważa, że dawne czasy upadłego niecałe 20 lat temu imperium wracają. Że znów dominacja będzie cechą tego regionu. Nie będzie. Te czasy się skończyły raz na zawsze. Nie na 20, 30 czy 50 lat. Wszyscy w tym okresie poznaliśmy tę dominację. To nieszczęście dla części Azji i całej Europy”.

To słowa w sposób oczywiste porażające. Jest „oczywistą oczywistością”, że Lech Kaczyński właśnie przestał być politykiem, dyplomatą, stając się antyrosyjskim propagandzistą na poziomie „Gazety Polskiej”. Po tym wystąpieniu nasze stosunki z Rosją będą straszne. Polska racja stanu nie istnieje dla Lecha Kaczyńskiego. Zamiast o interesy własnego kraju, woli troszczyć się o Gruzję, nieść na wschód demokrację i prawo do samostanowienia narodów. Istota polityki jest dlań zupełnie niezrozumiała. Polityka ustąpiła fobiom, emocjom, prymitywnym namiętnościom. Zamiast pojęć politycznych mamy wiersze romantycznych poetów; zamiast realnych kategorii politycznych, „dajemy świadectwo prawdzie”. Polityka gestu i manifestu zamiast polityki realnej.

Proste pytanie: czy Prezydent RP winien dbać o interes własnego kraju, czy realizować się w wygłaszaniu pastelowych przemówień? Jaki realny zysk będzie z tego, że Prezydent RP wykrzyczy na cały świat jak bardzo nienawidzi Rosji? Tak, przecież nasza Głowa Państwa wykrzyczała do kamer jak bardzo nienawidzi sąsiedniego kraju, który wielokrotnie góruje nad nami potęgą militarną i polityczną. Jaki realny zysk ma być z tego zachowania?

Obejrzawszy relacje w polskiej telewizji z zagranicznego występu naszego Prezydenta, mając przed oczami katastrofę polskiej polityki wschodniej, przełączyłem na francuski France24 (coś jakby nasz TVN24). Bardzo ciekawa lekcja!

Po pierwsze, nasz Prezydent w Tbilisi krzyczał publicznie: „Tu są cztery państwa należące do NATO i Ukraina, wielkie państwo... Ale powinno być 27 państw...". Tymczasem francuski ekspert do spraw wschodnich tłumaczył, że Rosja wstrzymała działania zbrojne w Gruzji przed przybyciem Nicolasa Sarkozy’ego i cały problem nie polegał na przekonaniu do pokoju Rosji, lecz Gruzji kierowanej przez nieodpowiedzialnego prezydenta. To samo powtórzył potem Sarkozy na wspólnej konferencji z Saakaszwilim: pokój wynegocjował Sarkozy (w imieniu UE) i Miedwiediew i francuski prezydent bardzo się cieszy, że Gruzja – po ociąganiu się – przystała na jego warunki. A więc, dla Francuzów (tak jak i dla Niemców), to Gruzja jest krajem agresywnym.

Po drugie, we francuskiej France 24 tłumaczono wyjazd do Tbilisi polskiego prezydenta i jego chórku historycznymi fobiami, które nie mają realnych podstaw politycznych.

Po trzecie, okazało się, że Sarkozy był na placu na którym występował Lech Kaczyński ze swoim zespołem. Siedział w samochodzie i czekał, aż ten niepolityczny spektakl dobiegnie końca. Nie wysiadł, aby nie mieć z tym nic wspólnego, aby kamery nie pokazały go razem z występującymi. Gdy show się skończył, wraz z Saakaszwilim rozpoczął konferencję prasową, aby ogłosić wstępne warunki pokojowe. Czyli najpierw był występ artystyczny, a potem było wystąpienie męża stanu. Niestety, Prezydent RP wziął udział tylko w części pierwszej.

Po czwarte, dziennikarze francuscy uznali, że występ Kaczyńskiego i jego ekipy miał na celu wzmocnienie wewnętrznej pozycji Saakaszwilego, która musi być zagrożona po przegranej wojnie.

Reasumując całą sytuację: France 24 przedstawiła Lecha Kaczyńskiego jak wiecowego aktora, występującego przed gruzińską publicznością. I niestety, francuska tv miała w jednym bezapelacyjną rację: wbrew temu co Lechowi Kaczyńskiemu się wydawało, nie był w tym konflikcie głównym rozgrywającym. Stanowił artystyczne tło dla autentycznych dyplomatów, czyli Sarkozy’ego i Miedwiediewa.

W oczach dyplomacji unijnej Rosja wyszła na poważnego partnera, który po przeprowadzeniu policyjnej akcji przeciwko gruzińskiemu watażce, wstrzymuje ataki militarne. Polska wyszła jako kraj niepoważny, wymachujący szabelką, którego Prezydent nie umie ważyć słów i nie rozumie arkanów dyplomacji. Gdy za jakiś miesiąc Rosja ponownie wprowadzi embargo na nasze mięso, a potem zamknie nam kurek z gazem, to nie trudno będzie jej przekonać Francuzów i Niemców, że nie warto bronić Polski, gdyż nie jest to odpowiedzialny partner w stosunkach międzynarodowych. Bo nie jest...

Adam Wielomski
13.08.2008.

www.konserwatyzm.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (82)

Inne tematy w dziale Polityka