Sceptyczny Wierzyciel Sceptyczny Wierzyciel
734
BLOG

Tao premiera Tuska, czyli anatomia władzy

Sceptyczny Wierzyciel Sceptyczny Wierzyciel Polityka Obserwuj notkę 18



                Sell not virtue to purchase wealth, nor Liberty to purchase power

                                                                                          Benjamin Franklin           


         Platforma Obywatelska premiera Tuska jest wciąż partią sukcesu mierzonego popularnością i wynikami wyborczymi. Dzieje się tak pomimo posunięć i błędów, które nie waham się nazywać skandalicznymi. Mam tu na myśli takie działania rządu Tuska, jak forsowanie bardzo złej umowy gazowej z Rosją, utrwalającej monopol Gazpromu na dostawy gazu na ćwierć wieku, skandaliczną pasywność w sprawie śledztwa smoleńskiego - poczynając od oddania śledztwa Rosji, a kończąc na ostatnio ujawnionej skandalicznej dezinformacji na temat obecności funkcjonariuszy BOR na lotnisku w Smoleńsku 10 kwietnia. Do bardzo złych lub wysoce kontrowersyjnych decyzji należą także decyzje gospodarcze: opóźnienie o rok zacieśnienia fiskalnego, przez co konieczne są podwyżki VAT, próba zamachu na rezerwę kursową NBP,  przedwczesne skonsumowanie Fundusz Rezerwy Demograficznej, czy stworzenie państwowego niemal-monopolu energetycznego, połączone z wielomiliardowym drenażem branży energetycznej przez Skarb Państwa przez fuzję Polskiej Grupy Energetycznej i Energi SA. Te wszystkie decyzje, w swojej istocie, oznaczają niszczenie podstawowych zasad i wartości państwowych: bezpieczeństwa i prestiżu Polski, wolnego rynku, zasad praworządności i zapobiegliwości. Jest paradoksem, że niemal wszystkie ważniejsze decyzje gospodarcze ponoć liberalnego rządu PO (za wyjątkiem tej o emeryturach pomostowych) mają charakter antyrynkowy, antyliberalny. Także regulacje dotyczące uprawnień służb państwowych, służb specjalnych, tajemnicy państwowej wydają się mieć antyliberalny charakter, zwiększając wpływy aparatu państwowego na los obywateli i zmniejszając przejrzystość działania państwa. Warto też odnotować dość niepokojące ze względu na polityczny kontekst, niedawne działania państwowych specsłużb wobec polityków potencjalnie niebezpiecznych dla interesów Platformy: Pawła Piskorskiego i Janusza Palikota. Obrazu słabych rządów dopełnia rozpoczęta i przerwana w połowie reforma armii, skutkująca postępującą degradacją jej stanu i morale, co obnażyła choćby sprawa smoleńskiej katastrofy.


         Sytuacja wewnętrzna w Platformie także jest złożona. Platforma jest partią pragmatyków, których droga życiowa i polityczna oraz zaplecze są różnorodne, ale przeważnie brak u nich widocznego przywiązania do ważnych idei. Brak spoiwa ideowego w PO, widoczny choćby po tym, że jest to partia partia mieszcząca klerykalnych konserwatystów, w rodzaju Jarosława Gowina, jak i antyklerykalnych i społecznych liberałów (czy może raczej nihilistów?), w rodzaju Janusza Palikota. Ta wielość dróg, policentryczność i bezideowość otwierają działaczy PO na liczne pokusy korupcyjne i na pokusy ambicjonalne. Skutki pokus krorupcyjnych doprowadziły do afery hazardowej, trudno wyobrazić sobie coś bardziej kompromitującego, niż nagrania szefa klubu PO, Zbigniewa Chlebowskiego, tłumaczącego się przed Ryszardem Sobiesiakiem, niewykluczone, że z opieszałości w niekorzystnym dla państwa uzwględnieniu interesów właścicieli jednorękich bandytów w legislacji państwowej.  Ambicje osobiste polityków były od chwili powstania solą życia Platformy. Kamienie milowe istnienia PO są wyznaczane dość spektakularnymi odejściami i degradacjami. Na samym początku byli trzej tenorzy, dość szybko zmarginalizowani zostali dwaj: Maciej Płażyński i Andrzej Olechowski, na placu boju pozostał triumwir Donald Tusk, a najbardziej znaczącymi politykami Platformy byli Jan Rokita, Zyta Gilowska, Paweł Piskorski, Bronisław Komorowski i Grzegorz Schetyna. Paweł Piskorski był wypychany z kręgu władzy w latach 2004-2006, osłabienie pozycji Zyty Gilowskiej w 2005 roku doprowadziło do jej pożegnania z partią, Jan Rokita był skutecznie marginalizowany w latach 2006-2007 i opuścił partię. Pozostali bardzo wpływowi i ambitni Grzegorz Schetyna i Bronisław Komorowski. Jest jeszcze nieco kłopotliwy "separatysta" będący przedmiotem niedawnego zainteresowania ABW i CBA - Janusz Palikot. Widać z tego, że w Platformie gotuje się nieustannie, grają ambicję, trwa walka o pozycję i władzę w partii.


        Problemy Platformy z różnymi kryzysami, opinią publiczną, błędy, łamanie deklarowanych zasad i konflikty wewnętrzne zdają się nie wpływać na zdolność tej partii do sprawowania i powiększania zakresu władzy oraz na jej popularność. W szerokim odbiorze, postacią, która gwarantuje tę godną podziwu polityczną skuteczność w neutralizacji problemów zewnętrznych i wewnętrznych jest Donald Tusk.  W domenie sprawności i skuteczności prowadzenia politycznych sporów jawi się jako polityk wyjątkowy. Jaka jest jego recepta na skuteczność? Jak to się dzieje, że błędy i zaniedbania jego rządu są ignorowane, jak to się dzieje, że wychodzi zwycięsko ze sporów z głównymi partyjnymi konkurentami, marginalizując ich powoli, ale skutecznie?  Odpowiedź na to pytanie jest złożona, ale można ją uchwycić w dwu słowach: Tao i zaplecze. Przy czym, zaplecze też jest pochodną Tao.


           Wszystko wskazuje na to, że premier Tusk wyznaje wobec spraw trudnych Strategię Tao. Strategia Tao wynika z charakterystyki Tao podanej w księdze Tao-te-king:

                        Tao nigdy nie działa, a jednak nie ma niczego, co by nie było przezeń zrobione.

Strategię Tao w działaniu ilustruje przykład z pisma  Chuang-tse:

W Wąwozie Lu jest wielki wodospad, wysoki na kilka tysięcy stóp, a rozpyloną wodę widać na wiele mil wokoło. We wzburzonej wodzie u jego ponóży nie pojawia się żadna żywa istota.

Pewnego dnia K'ung Fu-tse stał nie opodal brzegu owego jeziora, kiedy ujrzał starego człowieka unoszącego się na powierzchni huczącej topieli. Zawołał swych uczniów i razem pobiegli ratować nieszczęśnika. Ale kiedy dotarli do brzegu, starzec wyszedł już z wody i przechadzał się podśpiewując.

K'ung Fu-tse podbiegł do niego.

- Musiałbyś być duchem, żeby przeżyć coś takiego - powiedział - ale wydajesz się być człowiekiem. Jaką tajemną moc posiadasz?

- Nic takiego - odparł starzec. - Zacząłem uczyć się, kiedy byłem jeszcze bardzo młody, i dorastałem stale to ćwicząc. Teraz jestem już pewien swych umiejętności. Zanurzam się i wynurzam wraz z wodą. Podążam za nią i zapominam o sobie. Potrafię przeżyć, ponieważ nie walczę z przewyższającą mnie potęgą wody. To wszystko.


Jeszcze przykład nieco bliższy życia i polskiej polityki:

Jak ty to robisz, Puchatku?

- Co robię? - spytał Puchatek.

- Tak się Niewysilasz.

- Po prostu nie robię niczego zbyt wiele - powiedział Puchatek.

- Ale wszystko, co zaczniesz, jakoś zawsze jest wykonane.

- To się tak po prostu samo robi - wyjaśnił.

Prawda, że to miłe i słodkie?


       Strategia Tao jest znakiem firmowym Donalda Tuska. Jest to polityk, który unika bezpośrednich konfrontacji z trudnym problemem, z przeciwnikiem silniejszym, lub choćby porównywalnym. W spotkaniu z silniejszym lub równym, po prostu ulega. Jeśli natrafia na trudny problem, dopóki może, pozostaje pasywny. Jeśli okoliczności nie zmuszają go do ruchu, nie robi nic. Jeśli wpada w polityczny wir, nie próbuje go powstrzymać, tylko podąża z prądem, ale szybciej od przeciwników i konkurentów, nie tracąc sił na walkę, wypływa najszybciej i najmocniejszy. Weźmy przykład afery hazardowej: sprawa, która mogła zmyć rząd Tuska, została przez premiera szybko przerzucona na barki sprawnego, ambitnego i walczącego o polityczny byt Grzegorza Schetyny. Afera się rozmyła, Platforma pozbyła się polityków mało wartościowych, a skutkiem ubocznym jest spadająca powoli gwiazda Grzegorza Schetyny. Mamy kryzys gospodarczy i budżetowy? Co robi rząd? Dokonuje minimalnych posunięć, skupiając się głównie na księgowych manipulacjach, zacieśnienie fiskalne jest prowadzone tak, by było jak najmniej widoczne. Odniesień do zasad brak, oprócz tej jednej, taoistycznej: minimalnej ingerencji w rzeczywistość. Śledztwo smoleńskie? Premier Putin jest chętny by się podjąc, zależy mu na tym, to mu się śledztwo oddaje. BOR nie zabezpieczył należycie lotniska w Smoleńsku? To niech się BOR sam mediom tłumaczy, premier Tusk się do tego nie miesza.  Wielki kontrakt gazowy? O zapisy o wadze strategicznej walczą ze sobą wicepremier Pawlak z ministrem Sikorskim, spiera się Gazprom z Komisją Europejską.  Premier Tusk przygląda się spokojnie z boku, nie ingerując w bieg spraw. "Nie rób nic, a nie zostanie nic, co by nie było zrobione".


       Zatem, czy premier Tusk jest taoistą? Politykiem biernym, służącym dobru i równowadze Wszechświata? Oczywiście nie tylko, bywają sytuacje, w których pokazuje energię i sprawność. To sytuacje, w których uderza. "Jak SLD nie skrewi, to przejdzie. Panowie, policzmy głosy". Odejście z Unii Wolności i jej rozbicie. Sprawna eliminacja frakcji piskorczyków. Spektakularna dymisja Mariusza Kamińskiego. Dymisja z rządu wicepremiera Schetyny przy okazji afery hazardowej.  Szczególny niesmak budzi skandalicza i, możliwe że brzemiena w straszne skutki, decyzja o użyciu władzy premiera nad państwowymi samolotami przeciw Lechowi Kaczyńskiemu. Choć, na ogół, nawet gdy dochodzi do eliminacji konkurenta Donalda Tuska, odbywa się to "metodą krojenia salami", małych kroczków, cierpliwego oczekiwania na błąd przeciwnika, eksponowania jego potknięć, awansów prestiżowych, powiązanych z pomniejszeniem realnych wpływów, może drobnych upokorzeń. To może trwać nawet lata, ważne, że działa zawsze w jednym kierunku:  konkurent lub osoba kłopotliwa powoli tonie w partyjnym bagnie. A kiedy taki konkurent jest już naprawdę słaby i osamotniony i nie chce się pogodzić z przegraną, to bywa i tak, że odwiedzają go smutni panowie, zadający nieprzyjemne pytania. Wobec polityków niższego szczebla i słabszych konkurentów, premier Tusk nie jest taoistą, jest czujnym i bezwzględnym dominantem. Przy okazji, warto odnotować jeden znamienny wyjątek od Strategii Tao premiera Tuska wobec silnych. Chodzi o jego niezwykle twardą postawę w sprawie tarczy antyrakietowej w lecie 2008. Publiczne przekazanie ultymatywnego stanowiska negocjacyjnego rządowi USA  w Dniu Niepodległości, 4 lipca, miało wymiar celowej impertynencji. Bardzo zastanawiające, dlaczego zadeklarowany zwolennik polityki miłości i kompromisu akurat wtedy pokazał kły.


       Postawa taoistyczna premiera Tuska wobec wielkich sił tego świata: sił ekonomii, nastrojów społecznych, władców sąsiadujących mocarstw, mediów i, prawdopodobnie, służb specjalnych przesądza o jego politycznej skuteczności i popularności. Unikanie sporów tam, gdzie są one trudne i kłopotliwe wydaje się być jego polityczną zasadą. Taki oportunizm, bezideowość i przewidywalność czynią Donalda Tuska, z punktu widzenia tych sił, idealnym dysponentem władzy państwowej. Brak własnych pomysłów na państwo, kłopotliwych ambicji,  pozostawienie pola dla swobodnej gry sił, zasada niemieszania się i wizerunek miłego, grzecznego i nieśmiałego chłopca, któremu tak łatwo wybaczyć pewną dozę bezradności, skoro ma tak dobrą wolę i miły uśmiech. Patrząc z pozycji mocnych rąk naszej rzeczywistości - czyż można wyobrazić sobie wygodniejszy układ polityczny? Czy to sytuacja dobra dla obywateli? Raczej nie. Na krótką metę, to zależy od interesów i celów sił które nadają bieg nurtowi, z którym premier Tusk płynie. Dopóki stopy procentowe są niskie, lawinowe powiększania długu publicznego przekłada się na lepszą koniunkturę i lepsze warunki życia obywateli. A kiedy przyjdzie do płacenia rachunków, to premier Tusk pewnie będzie pewnie gdzies indziej. Dopóki premierowi Putinowi zależy na megakontrakcie gazowym, można uzyskiwać wizerunkowe sukcesy dyplomatyczne, takie jak wizyta premiera Putina na Westerplatte, czy w Katyniu, a po zawarciu kontraktu rachunki płacić będą konsumenci przez ćwierć wieku, gdy premier Tusk będzie pewnie robił karierę europejską.
 

       Mimo tego, zapewne subiektywnego, krytycznego spojrzenia na techniki i wady premiera Tuska, wciąż nie oceniam go jednoznacznie źle.  Jako lider opozycji, potrafił głosować razem z rządem PiS w ważnych sprawach. Ustawa o emeryturach pomostowych, dość długie utrzymywanie Mariusza Kamińskiego na stanowisku szefa CBA, kontynuacja projektu budowy Gazoportu, dążenie do budowy elektrowni jądrowych, oddzielenie prokuratury od władzy politycznej  -  to przykłady dobrych decyzji Platformy i premiera Tuska. Solidarność premiera z powodzianami też budzi szacunek, nawet jeśli to był wizerunkowy chwyt, zachował się świetnie.  Chciałbym też wierzyć,  że z kontraktu gazowego, jeśli do niego dojdzie, Polska wyciągnie gospodarcze korzyści, np. uzyskując dostęp do rosyjskiego rynku. Tym niemniej, w mojej opinii, niepokojących decyzji rządu jest ostatnio dużo więcej, niż tych dobrych. Życzyłbym bardzo premierowi Tuskowi i sobie, by negatywne oceny działań Platformy były przesadne, a pozytywów było więcej, niż zjawisk i decyzji złych. Ale czy tak jest w istocie?
 

       Wnioski z tej analizy są dobre i złe. Z jednej strony, Tao polityczne premiera Tuska bywa całkiem mądrą strategią: zapewne są takie sytuacje, w których mądrzej jest uznać słabość swojej pozycji i pójść na kompromis, osiągając maksimum korzyści, miast wejść w konflikt i go przegrać ze stratami.  Premier  jest człowiekiem zdolnym do działania i potrafi być skuteczny. Z drugiej strony, czysta pragmatyka, bez twardego kośćca zasad i celów musi prowadzić do dryfu i stopniowej (choć może powolnej) degradacji wartości i celów. Niestety, odnoszę wrażenie, że Tao premiera Tusk stało się już tylko wydajną strategią pragmatyka, którego celem jest władza dla władzy. A takiego człowieka możni tego świata mogą popchnąc w tę stronę, w którą chcą, a cena obecnego dryfu może okazać się bardzo wysoka. Premier Tusk powinien o tym pamiętać.


 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Polityka